Herosi Rzeczypospolitej

Herosi Rzeczypospolitej

Dodano: 
"Bitwa pod Somosierrą". Fragment panoramy Wojciecha Kossaka
"Bitwa pod Somosierrą". Fragment panoramy Wojciecha KossakaŹródło:Wikipedia
Komandos z XVII w., Ślązak we własnym pojeździe pancernym, pływak dywersant na froncie II wojny światowej – w historii mieliśmy wielu niezwykłych wojowników, lecz o niewielu z nich pamiętamy – pisze na łamach tygodnika "Do Rzeczy" Marcin Szymaniak.

Mur runął na długości niemal 20 m, gdy 3 czerwca 1611 r. twierdzą smoleńską wstrząsnęła eksplozja. W kierunku wyrwy ruszyła z wrzaskiem polska piechota, wymachując szablami, berdyszami i czekanami. Do miasta wpadł jako jeden z pierwszych Bartłomiej Nowodworski, brodacz w czarnym odzieniu z krzyżem maltańskim na piersi. Wywijając rapierem, atakował jak szalony wycofujących się w panice rosyjskich obrońców.

Basowe dźwięki trąb i dudnienie bębnów obwieszczały zwycięstwo. Ze wzniesienia obok polskiego obozu rozpromieniony król Zygmunt III Waza obserwował zdobycie miasta. Kilka tygodni wcześniej stracił już wszelką nadzieję na sukces i chciał wycofać się spod Smoleńska. Powstrzymał go właśnie Nowodworski. „Proszę o ośmiodniową zwłokę i 100 cetnarów prochu” – błagał monarchę. Zygmunt zgodził się niechętnie, nie bardzo wierząc w powodzenie akcji.

Nowodworski był komandosem epoki szabel i muszkietów, specem od zdobywania fortec. Ze swym oddziałkiem podkradał się pod wrogie twierdze i zakładał miny lub tzw. petardy. Po eksplozji wdzierał się przez wyłom, by jak najszybciej sparaliżować zaskoczonych obrońców. Walczył w wojnach religijnych we Francji, z Turkami na Morzu Śródziemnym, z Rosjanami w czasie polskich interwencji w początkach XVII w. Po zdobyciu potężnej rosyjskiej fortecy zachwycony Zygmunt III obsypał go zaszczytami. W 1618 r. Nowodworski dotarł z wojskiem Rzeczypospolitej pod Moskwę, przepojony ambicją zdobycia rosyjskiej stolicy.

Elita wilków

Komandos spod Smoleńska i Moskwy to jeden z najlepszych w naszej historii fighterów – mistrzów oręża. O większości z nich mało kto jednak dziś pamięta. Żeby stać się superbohaterem, potrzebne były nie tylko szczególne umiejętności w posługiwaniu się bronią, lecz także predyspozycje psychiczne.

Psychologowie wojny dawno już spostrzegli, że żołnierze dzielą się na wiele typów w zależności od postawy na polu walki. Podczas II wojny światowej brytyjski szkoleniowiec mjr Lionel Wigram podzielił walczących na trzy kategorie: wilki, owce i zające. Zając chce przede wszystkim przetrwać i podczas bitwy robi wszystko, by jak najmniej się narażać. Owca też stroni od zagrożeń, ale dobry dowódca potrafi skłonić ją do skutecznej walki. Wilk z kolei walczy bez zachęt, nie boi się ryzyka, jego głównym celem jest wykonanie zadania. Według Wigrama do tej ostatniej kategorii zaliczało się ok. 25 proc. żołnierzy.

Cały artykuł dostępny jest w 14/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także