Jak długo jeszcze Europejczycy będą zamazywać ślady krwi na asfalcie kolorowymi kredkami i wypierać islamskie zagrożenie ze swojej świadomości? – pyta na łamach "Do Rzeczy" Robert Bogdański.
Kto stoi pomiędzy nami a terrorystami? Złośliwi twierdzą, że kredki. Po zamachach chodniki zaatakowanych miast pokrywają się wielokolorowymi rysunkami, które mają chyba dla rysujących znaczenie magiczne. Manifestują, że się nie poddali, że ich życie trwa jak dawniej, normalnie, brakuje wśród nich jedynie kilku/kilkudziesięciu osób (niepotrzebne skreślić). Krew na chodniku wysycha, nabiera płowej barwy, wtapia się w wyglądające na dziecinne malowidła, oswojona, nietragiczna. Tak było na bulwarze w Nicei rok temu. Tak było w Paryżu, Brukseli, Berlinie…
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.