Janosik Podlaski. Rabował komunistów i rozdawał pieniądze biednym chłopom

Janosik Podlaski. Rabował komunistów i rozdawał pieniądze biednym chłopom

Dodano: 

Aktywność swoją uważał za przejaw obywatelskiego buntu przeciw zniewoleniu ze strony komunistycznej władzy, jej ideologii i metod wdrażania jej w życie społeczne narodu.

Dla rządzących ówczesnym państwem polskim komunistów, a także peerelowskiego aparatu propagandowego Korycki pozostawał zwykłym bandytą. Telewizja, czasopisma i dzienniki, pozostające pod władzą komunistów, robiły co mogły, aby wykreować negatywny wizerunek Koryckiego. Kiedy w środkach masowego przekazu pojawiało się jego nazwisko, zawsze opatrzone było epitetami w rodzaju: „bandyta”, „morderca”, „zbrodniarz”, „groźny przestępca”. Zwłaszcza lokalne gazety prowadziły wzmożoną kampanie mającą na celu zohydzić Podlasianom postać Koryckiego. Specjalny nacisk kładziono na kwestię pomocy udzielanej mu przez lokalne społeczności, przedstawiając ją jako wymuszoną zastraszaniem (co było oczywistą nieprawdą).

Kompilacja artykułów z prasy PRL na temat Józefa Koryckiego.

Jeden z artykułów o Koryckim, zamieszczony w wydawanym w Białej Podlaskiej pezetpeerowskim „Słowie Podlasia”, kończył się stwierdzeniem: „pomimo intensywnych działań MO, ten najgroźniejszy obecnie nie tylko w województwie, ale i w kraju przestępca, przebywa na wolności. Jak długo jeszcze? Zależy to również od pomocy, jakiej milicji może udzielić społeczeństwo”. Podejmowane przez komunistów rozpaczliwe zabiegi mające na celu zjednanie sobie ludzi pomagających Koryckiemu nie miały żadnych szans powodzenia. Podlasianie niezmiennie pozostawali lojalni wobec swojego Janosika.

Jednak rządzący dobrze wiedzieli, że bezwzględnie wykorzystuje on dysonans między zakłamaną legitymizacją ich autorytarnej władzy a wolnościowymi nastrojami społeczeństwa. Jego postać i działalność szybko stały się bolesną skazą w kreowanej przez nich wizji „prawej i opiekuńczej władzy polskich patriotów”.

W świadomości mieszkańców Podlasia Korycki funkcjonował jako bohater i dobroczyńca zarazem. W rejonie, gdzie działał, był pozytywnie postrzegany przez miejscową ludność. W pamięci jednej ze znających go osób utrwalił się pochlebny wizerunek Koryckiego: „Nie było tak, że on był jakimś bandziorem, niebezpiecznym człowiekiem, napadał na ludzi. Miał łagodny charakter i naprawdę dobre relacje z ludźmi, którzy chętnie udzielali mu pomocy. Ludziom podobało się to, że on walczył z władzą, z komunistami. A dla nas, dla otoczenia, on nie był groźny. Miał takie odchylenie, że lubił kontakt z bronią, ze środkami wybuchowymi, to go rajcowało, ale dla tutejszych ludzi to nie było niebezpieczne. A z drugiej strony, kiedy ukradł coś, na przykład na stacji kolejowej z wagonu telewizor, to komuś biednemu oddawał”.

Czytaj też:
Esbecy zabili 16-latka, bo ujawnił wstrząsającą prawdę

Korycki od wczesnej młodości spędzonej w terrorze państwowego stalinizmu aż po kres w równie antyobywatelskim stanie wojennym nieprzerwanie toczył w imię wolności swoją prywatną wojnę z komunizmem i Polską „ludową”. Kiedy Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak oraz ich wspólnicy ze szczytów reżimowej władzy bezprawnie wprowadzili w Polsce stan wojenny, działalność Koryckiego weszła już w fazę schyłkową. Ze względu na jej specyficzny – kryminalny, a zarazem ideowy – charakter i społecznie mitotwórczą moc losy tego niepokornego człowieka z pewnością warte są utrwalenia we współczesnej historii Polski.

(...)

(Po kilku nieudanych obławach Józef Korycki został wreszcie osaczony w lesie przez armię milicji i wojska 14 maja 1982 roku. Nie wiedząc szansy na ucieczkę, krzyknął „Niech żyje Polska!” i strzelił sobie w głowę z sowieckiego pistoletu nagant. Po kilku dniach obudził się w szpitalu, częściowo sparaliżowany. Następne cztery lata, walcząc z paraliżem, spędził w więzieniu na Rakowieckiej, szykanowany przez administrację. Nigdy się nie poddał.)