Kulturträgerzy ’39. Tak wyglądała prawdziwa „rycerskość” Wehrmachtu

Kulturträgerzy ’39. Tak wyglądała prawdziwa „rycerskość” Wehrmachtu

Dodano: 

Einsatzgruppen

Zbrodnie niemieckich żołnierzy stanowiły jedynie krwawą przygrywkę, bowiem prawdziwy terror rozpętały dopiero – posuwające się za wojskami frontowymi – oddziały operacyjne policji bezpieczeństwa (Sipo) i służby bezpieczeństwa (SD), czyli Einsatzgruppen. Przy każdej z pięciu niemieckich armii działała jedna Einsatzgruppe, trzy dodatkowe zostały 12 września skierowane do Wielkopolski, na Śląsk i Pomorze (tutaj formalnie było to samodzielne 16. Einsatzkommando) – łącznie służyło w nich 2,7 tys. ludzi. Podporządkowano im także Selbschutz, czyli „Samoobronę” niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce.

Ich podstawowym zadaniem było przeprowadzenie operacji „Tannenberg”, planowanej od wiosny 1939 r. likwidacji polskiej warstwy przywódczej. Na liście proskrypcyjnej znalazło się 61 tys. Polaków z terenów wcielonych do III Rzeszy, czyli z Wielkopolski, ze Śląska, z Pomorza i północno-zachodniej części Mazowsza. Byli na niej zarówno powstańcy wielkopolscy i śląscy sprzed 20 lat, jak i aktywni pod koniec lat 30. działacze społeczni i polityczni, m.in. członkowie „Sokoła” i harcerstwa, ziemianie, artyści i naukowcy, a także księża. Obok nazwisk pojawiały się oznaczenia literowe. Między innymi: AV – członek Związku Powstańców Wielkopolskich, WM – członek Związku Zachodniego, Lc – działacz polityczny, ND – zwolennik Narodowej Demokracji, L – nauczyciel, Intell. – inteligent, Gesch. – sklepikarz...

Do 25 października – do kiedy okupowane polskie ziemie były formalnie podporządkowane Wehrmachtowi – Einsatzgruppen przeprowadziły ponad 760 masowych morderstw, w których zginęło ponad 20 tys. Polaków.

Sąsiedzi

W Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu akcja była szczególnie intensywna, a w dodatku ułatwiona obecnością niemieckiej V kolumny. O ile na Pomorzu – szczególnie w okolicach Bydgoszczy – morderstwa miały przede wszystkim charakter żywiołowy, o tyle w Wielkopolsce były starannie zaplanowane. Poprzedzono je akcją propagandową, ukazującą rzekome zbrodnie popełnione przez Polaków na Niemcach. 18 października dokonano aresztowań, a w kolejnych dniach – planowanych egzekucji. Odbywały się one po krótkiej „rozprawie” sądów doraźnych – zorganizowanych na rozkaz naczelnego dowódcy niemieckich wojsk lądowych gen. Walthera von Brauchitscha – następnie ofiarom odbierano co cenniejsze przedmioty (pieniądze, obrączki, zegarki, wieczne pióra). Rozstrzeliwania odbywały się podczas egzekucji publicznych, podczas których niemiecka ludność cywilna klaszcząc, okazywała zadowolenie i entuzjazm.

Wehrmacht w Warszawie

W żywiołowych mordach dokonywanych przez członków Selbschutzu zginęło w północnej Wielkopolsce 119 ludzi. Na początku października w Otorowie nowe władze administracyjne oskarżyły Polaków o zerwanie niemieckiej flagi. Zatrzymano 10 Polaków: pięciu z nich rozstrzelano w rodzinnej miejscowości, pięciu kolejnych przewieziono do pobliskich Szamotuł i tam zamordowano. Najczęściej do egzekucji dochodziło w ramach sąsiedzkich porachunków, a Niemcy zagarniali majątki zamordowanych Polaków.

Przejmowano też majątki wypędzonych z ziem wcielonych do Rzeszy, gdzie mogli pozostać tylko ci, którzy mieszkali tam przed I wojną światową. Późniejszych przybyszów wysiedlano – większość do Generalnego Gubernatorstwa, część do obozów koncentracyjnych i na roboty przymusowe. Do końca 1939 r. taki los spotkał blisko 300 tys. Polaków. Wraz z nimi te ziemie opuściło 100 tys. Żydów. W kolejnych latach liczba wysiedlonych z ziem włączonych do „tysiącletniej Rzeszy” powiększyła się dwukrotnie.

Polacy, którzy pozostali, musieli w 1940 r. wypełniać ankiety. Na ich podstawie niemiecki urzędnik decydował o przyznaniu jednej z czterech kategorii obywatelstwa niemieckiego, czyli o wpisaniu na folskslistę. Ci z I i z II kategorią stawali się obywatelami Rzeszy, a III kategoria oznaczała obywatelstwo warunkowe. Przynosiło to pewne przywileje – m.in. zwiększone przydziały kartkowe – ale także i obowiązki, przede wszystkim służbę w Wehrmachcie. Na folkslistę nie można było się zapisać – było się na nią zapisywanym. Na Górnym Śląsku Fritz Bracht zadecydował o zapisywaniu na folsklistę niemal wszystkich, którzy mieli jakiekolwiek związki z Niemcami. Podobnie uczynił gauleiter Prus Wschodnich i Pomorza – Erich Koch. W Wielkopolsce Arthur Greiser był dużo mniej liberalny.

Sojusznicy

W kolejnych miesiącach Niemcy kontynuowali eksterminację polskiej inteligencji – przede wszystkim nauczycieli i księży. Zarówno przeprowadzana pod kierownictwem gestapo Intelligenzaktion, jak i Akcja AB (Ausserordentliche Befriedungsaktion) były skorelowane z działaniami NKWD na ziemiach polskich okupowanych przez Sowietów. Pierwsze spotkanie robocze sojuszników z gestapo i NKWD odbyło się w listopadzie 1939 r. w Brześciu nad Bugiem, w przeciągu kilku miesięcy miało miejsce kilka „konferencji metodycznych NKWD i gestapo” (m.in. w Zakopanem), na których wymieniano się zarówno doświadczeniem operacyjnym, jak i informacjami o miejscach przebywania poszukiwanych Polaków.

W lutym 1940 r. doszło zapewne do bezpośrednich rozmów naczelnych oprawców III Rzeszy i ZSRS: w Romintach spotkali się Heinrich Himmler i Ławrientij Beria, być może to właśnie wówczas zaplanowano na kwiecień 1940 r. przeprowadzenie ludobójczych akcji: niemieckiej AB i sowieckiej, która przeszła do historii jako katyńska.

Artykuł został opublikowany w 8/2013 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.