Święte sprawy Zofii Kossak. Pisarka, która była natchnieniem Polskiego Państwa Podziemnego
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Święte sprawy Zofii Kossak. Pisarka, która była natchnieniem Polskiego Państwa Podziemnego

Dodano: 
Zofia Kossak-Szczucka, zdjęcie wykonane przed II wojną światową.
Zofia Kossak-Szczucka, zdjęcie wykonane przed II wojną światową. Źródło: NAC, Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji
Jan Karski mówił o niej jako o natchnieniu Polskiego Państwa Podziemnego, Irena Sendlerowa wspominała ją najcieplej jak to tylko możliwe, wielki szacunek okazywał jej Jan Nowak-Jeziorański, a Władysław Bartoszewski akcentował, że znajomość z nią zmieniła całe jego życie.

Dzisiaj wszyscy wymienieni są postaciami pomnikowymi, o niej pamiętają zaś tylko historycy literatury i najstarsi z czytelników, bo młodzi nie znają „Krzyżowców”, „Bez oręża” ani „Przymierza”. I pytają, czy Zofia Kossak była z „tych” Kossaków i czy Kossak-Szczucka oraz Kossak-Szatkowska to były różne pisarki, czy może jedna i ta sama. I czy to aby nie ta sławna antysemitka.

Trochę przesadzam, ale tylko trochę. Iście filmowy życiorys Zofii Kossak poddawany był w minionych dziesięcioleciach najróżniejszym manipulacjom, a jej imponujący dorobek literacki – z rekordową, porównywaną z Sienkiewiczem, liczbą tłumaczeń i z kandydowaniem do Nobla – regularnie deprecjonowano.

Urodziła się w sierpniu roku 1889. Była córką Tadeusza Kossaka i Anny z Kisielnickich, wnuczką przodka sławnego rodu malarzy batalistów Juliusza Kossaka i bratanicą Wojciecha Kossaka. Równie mocne były jej rodzinne związki literackie, ze spokrewnionymi z nią Marią Pawlikowską-Jasnorzewską i Magdaleną Samozwaniec. Do jej familii należał też Witkacy.

Miała być, tak jak dziadek i stryj, malarką, studiowała sztuki piękne w Warszawie i Genewie. Finansowe problemy rodziny (ojca) zmusiły familię do przeprowadzki z Lubelszczyzny na Wołyń, następnie były zaś: małżeństwo przyszłej pisarki z administratorem dóbr Nowosielica, Stefanem Szczuckim, a w końcu to, co najważniejsze – rewolucja roku 1917, gdy „ziemia – czytamy w opowieści biograficznej Joanny Jurgały-Jureczki »Zofia Kossak« – która była domeną Zofii Kossak, stanie się świadkiem coraz tragiczniejszych wydarzeń. Wkrótce przetoczą się przez nią wojska rosyjskie, niemieckie, austriackie; pułki bolszewickie, petlurowcy i bandy zrewolucjonizowanego chłopstwa”.

Przeżycia swoje z lat 1917–1919 spisała Zofia Kossak w „Pożodze”, która ukazała się w 1922 r. i do 1939 r. miała sześć wydań krajowych, a przełożona została na języki angielski i japoński. To ta powieść zadecydowała o rezygnacji Zofii Kossak z malarstwa i poświęceniu się pracy pisarskiej. Czytelnicy z miejsca zaakceptowali obrazowy, barwny styl pisarski debiutantki, dostrzegli jej epicki pazur i umiłowanie historii ojczystej. A niektóre sceny książki trafiły do skarbnicy głośnych cytatów literatury polskiej, choćby ten o śmierci pawia w pałacowej oranżerii w Antoninach, w której pisarka postrzegła symboliczną zapowiedź nadchodzących wydarzeń:

„Pawia, zwanego »starym hrabią«, zjadły świnie. Dla niepojętej przyczyny, zamiast na zwykłym swym miejscu, na starym modrzewiu, obojętny jak zawsze, zapatrzony w słońce usiadł na parkanie w obrębie chlewów i budynków gospodarskich. Chodzące w zagrodzeniu świnie schwyciły go znienacka za ogon, zwieszający się jak snop najcudniejszych kwiatów, ściągnęły w gnojówkę i zagryzły, zanim zdołano nadbiec na ratunek”.

Wojna z Bogiem

„Potężna fala rewolucji rosyjskiej nie od razu odbiła się o brzegi naszego kresowego życia – wspominała pisarka. – Przez dłuższy czas odległe tylko kręgi, nieznaczne przypływy, zdradzały jej bliskość i wielkość. Gdy pierwsze pozbawione cenzury gazety przyniosły Wielką Wiadomość, wrażenie, jakie ona wywarła, było tylko zewnętrznie intelektualne. Rzecz dziwna i dziwna ślepota: inteligencja, ta sama, której rewolucja napisała w następstwie straszny wyrok śmierci – przyjęła przewrót z entuzjazmem i radośnie; chłopi, którym otworzyć miała nową erę – nieufnie i pogardliwie. Świadomie i z pełnym przeczuciem tego, co miało nastąpić, cieszyli się jedynie Żydzi”.

Zofia Kossak-Szczucka

W „Pożodze”, ukazującej kres ziemiaństwa polskiego na Wołyniu, pisarka nie politykowała ani nie wdawała się w analizy społeczne. Relacjonowała to, co widziała. Akcentując jednak jakże istotny fakt, że to wtedy „marzenia o niepodległej Ukrainie, do niedawna świtające tylko w głowach kilku marzycieli i kilkunastu ambitnych karierowiczów, zaczęły przyoblekać się w ciało i przybierać obmyślaną dla nich w Berlinie formę”. Dla wszelkich form polskości na tych ziemiach miało to fatalny skutek. Rewolucja społeczna wymierzona w „panów” tutaj za cel swoich ataków obrała „Lachów”, a więc i drobną szlachtę, i służbę polskiego pochodzenia, wreszcie – katolików. Siczowych strzelców galicyjskich z ich antypolską propagandą przepędzić miała jednak nieznana wcześniej, a budząca grozę siła: krasnoarmiejcy, w których przeobrazili się początkowo nieco lekceważeni bolszewicy.

Z czasem zaczęli budzić grozę. Ich zarządzenia wprawiały ludność nie tylko w zadziwienie („socjalizacja” kobiet, „sprawiedliwy” rozdział dzieci), lecz także w przerażenie. Nowa władza bowiem „ogołacała wszystkich ze wszystkiego”, wrogów widząc wszędzie, z największą zajadłością wszakże zwalczając najpotężniejszego, niewidzialnego nieprzyjaciela – Boga.

„Nie różnice klasowe chcieli wytępić – pisała Zofia Kossak-Szczucka – lecz wiarę. Nie kontrrewolucja ich oburzała, ale nieśmiertelność duszy. »B o g a u s u n ą ć z e ś w i a t a« było ich celem, hasłem i dążeniem. »Naród wybrany« – wybrany dla straszliwej, haniebnej roli Judasza – ukrzyżowawszy raz Boga, pragnął za wszelką cenę uczynić to po raz wtóry, aby zaś nie mógł zmartwychwstać, pragnął jednocześnie zabić Go we wszystkich sercach. Naród wybrany szedł ku przeznaczeniu temu konsekwentnie”.

Młodzi ludzie pytają często, co właściwie rozumiano przed laty, tak często rozprawiając o żydokomunie. „Pożoga” daje odpowiedź na to pytanie.

W roku swojego debiutu książkowego autorka przenosi się – z rodzicami – na Śląsk, do Górek Wielkich pod Skoczowem. Jest wdową, na nieuleczalną chorobę, prawdopodobnie akromegalię, umiera bowiem jej mąż. Trzy lata później po raz drugi wychodzi za mąż, za oficera Wojska Polskiego Zygmunta Szatkowskiego, który zmienił wyznanie z protestanckiego na katolickie, by móc wziąć z Zofią ślub kościelny. Mieć będą dwoje dzieci (z pierwszym mężem Zofia Kossak miała dwóch synów), mąż przeżyje ją o osiem lat i zorganizuje w Górkach muzeum jej poświęcone, będzie też współautorem „Dziedzictwa”, ostatniej z ważnych książek pisarki, i kilku innych utworów.

W sumie napisała Zofia Kossak ponad 40 tomów wydanych w trzymilionowym nakładzie, a przetłumaczonych na 18 języków. Po wspomnieniowej „Pożodze” jej „Beatum scelus” (1924) dotyczyć będzie porwania z Watykanu obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej, popularni „Szaleńcy Boży” (1929) traktować będą o świętych, a „Legnickie pole” (1930) o tatarskim najeździe z XIII w.

Czytaj też:
Obrońca polskich dworów. Wielka krucjata Feliksa Jaworskiego

W jednym z wywiadów Zofia Kossak przyznała się: „Historię kocham atawistycznie, od dziecka”. Wytrwale przedstawiała dzieje ojczyste, podkreślając momenty, z których możemy być jako naród szczególnie dumni. A jednak swoim najważniejszym dziełem wyszła poza polskie granice, tworząc wielotomowy cykl o krucjatach „Krzyżowcy” (1935), kontynuowany następnie w „Królu trędowatym” i „Bez oręża” (1937). Ta ostatnia powieść odniosła ogromny sukces w Stanach Zjednoczonych, gdzie w roku 1944 wydana została w nakładzie 750 tys. egzemplarzy. W tym samym roku książka ukazała się ponadto w kieszonkowym formacie. Niestety, zaprzepaszczona została rysująca się szansa zekranizowania „Blessed Are the Meek”, bo pod takim tytułem zaistniało w USA „Bez oręża”.

„Krzyżowcy”, niewątpliwie jedna z najlepszych powieści historycznych polskiego autora, uhonorowani zostali w 1937 r. Nagrodą „Wiadomości Literackich”, co opowieści o antysemityzmie pisarki każe włożyć między bajki i baśnie. Przed wojną została jeszcze Zofia Kossak wyróżniona Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury, odznaczono ją również Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Polonia Restituta oraz w roku 1937 hiszpańskim Krzyżem Zasługi Zakonu Rycerskiego św. Łazarza I klasy.

Dekalog Polaka

We wrześniu 1939 r., za radą męża, pisarka usiłowała uciec z Warszawy. W wojennym chaosie próżno szukała miejsca dla siebie i w końcu, po wiadomości o kapitulacji Warszawy, wróciła do stolicy, której bronił jej syn – Tadeusz. Z kolei mjr Zygmunt Szatkowski brał udział w kampanii, m.in. walcząc w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim. Większość wojny spędził w oflagu w Murnau.

Artykuł został opublikowany w 6/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.