Niemiecki Indiana Jones

Niemiecki Indiana Jones

Dodano: 

W zasadzie opierano się na trzech metodach gromadzenia danych wywiadowczych. Pierwszą z nich było przepytywanie zwykłych podróżnych, drugą werbowanie grup osób podróżujących regularnie do rejonów będących w sferze zainteresowania Abwehry i niezwracających na siebie uwagi. Chodziło o przedstawicieli takich zawodów jak pracownicy kolei, stewardzi na pokładach pociągów itp. Trzecią metodą było wysyłanie agentów do wybranych krajów pod przykrywką studentów czy globtroterów.

Pierwsza ze wspomnianych powyżej metod opierała się na kontaktach oficerów Abwehry z kupcami odwiedzającymi bazary w różnych krajach. Pod pozorem targowania się o cenę towarów oficerowie wdawali się w rozmowy, w trakcie których podpytywali o szczegóły podróży, napotkane jednostki wojskowe, skrupulatność kontroli granicznych. W przypadku uzyskania cennej informacji oficer wywiadu nie tylko decydował się na zakup towaru, lecz także przekazywał mniej lub bardziej sowity napiwek. Żaden z kupców nigdy nie stał się „pracownikiem” etatowym.

Bliskowschodni szpieg Abwehry rezydował w Stambule

Znacznie lepsze efekty gwarantował kontakt ze stewardami wagonów restauracyjnych pociągów podróżujących na linii Stambuł – Aleppo – Bagdad oraz Aleppo – Bejrut. Pięciu z nich było agentami, a siedmiu dalszych okazjonalnymi współpracownikami wywiadu niemieckiego. Oprócz podsłuchiwania rozmów klientów restauracji mieli oni także swoich „poddostawców informacji” rozlokowanych w poszczególnych miastach na trasie przejazdu pociągu.

Czterech najlepszych agentów miało swoje pseudonimy. Turek alias „Złoto” był mieszkańcem Stambułu pracującym w wagonie restauracyjnym pociągu Taurus przemierzającym szlaki między Turcją a Irakiem. Obywatele Turcji o pseudonimach: Srebro, Miedź oraz Ołów obsługiwali trasę do Bagdadu. Pseudonimy agentów nadane zostały według klucza oceny ich pracy. Nietrudno zgadnąć, że „Złoto” był najbardziej obrotny i efektywny.

Do kiedy wspomnianych agentów prowadził skąpy z natury por. dr Robert Ulshofferalias Ulus alias Ungerich, wynagrodzenie było bardzo skromne. Po przejęciu ich przez Hinza i zdecydowanym podniesieniu stawek współpraca zaczęła przynosić oczekiwane efekty. Hinz wypłacał im średnio po 500 tureckich funtów za podróż. Raporty z podróży zdawali wieczorami u Hinza, który mieszkał przy ul. Nuruziya Sokak 43, w apartamencie na drugim piętrze.

Wykorzystując metodę trzecią, Hinz pod przykryciem kupców, przemytników, studentów, obieżyświatów itd. wysyłał swoich agentów do stref będących obiektem wielkiego zainteresowania sztabu niemieckiego. W tej grupie najlepszym jego agentem był Mertkal Emin alias Kemal Ziya. Podróżował on głównie do Syrii, Iraku, a niekiedy również do Persji. Mertkal, na co dzień mieszkaniec Stambułu, był człowiekiem bardzo inteligentnym, dobrze wykształconym i niebywale efektywnym. Otrzymywał doskonałe wynagrodzenie, którym szczodrze dzielił się ze swoimi „subagentami”, z których Hinz znał tylko dwóch.

Jeden miał pseudonim Cerkes (prawdziwe nazwisko Saleh, mieszkaniec miasta Antalya, z zawodu i umiłowania przemytnik), a drugi Suleyman (na stałe mieszkający w mieście Aleksandretta, także kupiec przemytnik). Hinz do końca podejrzewał Mertkala, że kopie raportów sprzedawał również wywiadowi tureckiemu. Kiedy po latach pytano go o ocenę pracy agentów narodowości tureckiej oraz arabskiej, zdecydowanie wyżej oceniał obywateli Turcji. Żaden z agentów nie pracował dla niego z powodów religijnych ani przekonań politycznych. Jedyną zachętą były pieniądze.

Przeciw Sowietom

W przypadku gromadzenia informacji o wojskach sowieckich stacjonujących w regionie Kaukazu i północnej Persji Hinz opierał się na cichej współpracy z wywiadem tureckim reprezentowanym przez płk. Celala. Co ciekawe, panowie nigdy się nie spotkali. W kontaktach Hinz zdany był na pośrednictwo człowieka o nazwisku Fahri Serhatli alias Ahmed.

Czytaj też:
Tajna misja w imieniu Hitlera. To dlatego Hess musiał zginąć?

Turcy co kwartał przekazywali Niemcom swoje raporty na temat rozmieszczenia i siły bojowej sowieckich jednostek wojskowych. Za usługi te Niemcy płacili bardzo wysokie stawki zarówno w funtach tureckich, rublach sowieckich, jak i w towarze, którym były zdjęcia lotnicze wykonywane z niemieckich samolotów rozpoznawczych przelatujących nad sowieckimi zgrupowaniami na froncie. Niemcy często narzekali, że dobór przekazywanych przez wywiad turecki materiałów był poza ich kontrolą, a cena więcej niż wygórowana. Wybrzydzali, ale płacili, bo za każdym razem okazywało się, że precyzja otrzymywanych informacji była bardzo wysoka, oscylując wokół 80 proc. trafności. Warto w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, że Turcy na niwie wywiadowczej współpracowali z Niemcami wyłącznie na kierunku sowieckim.

Szukając innych źródeł, Hinz wpadł na pomysł docierania do dezerterów sowieckich, którzy byli internowani na terenie Turcji. Władze tego państwa zabraniały mu bezpośrednich kontaktów z tego typu osobami. W związku z tym zwerbował tureckiego chirurga-weterynarza, który za wysoką łapówkę wchodził do obozu internowanych w Yozgat, aby zadawać niektórym z nich przygotowane przez Hinza pytania. Po dokonaniu ostatecznego rozrachunku okazało się, że akurat ta metoda dochodzenia do wiedzy o przeciwniku nie była warta zachodu.

Innym ciekawym źródłem prof. por. Hinza był włoski ksiądz, Alfredo Siri, który dla wywiadu włoskiego pracował na terenie Turcji. W sierpniu 1943 r. został on zwerbowany do pracy na rzecz wywiadu niemieckiego przez siostrę zakonną, Paulę Koch alias Alexander, która funkcjonowała w ramach konsulatu niemieckiego w Adanie. Pierwsze spotkanie Hinza z Sirim odbyło się przy okazji przyjęcia gwiazdkowego. Kolejne odbywali zawsze w prywatnym mieszkaniu niemieckiego oficera.

Siri pracował bez wynagrodzenia pieniężnego. W zamian za świadczone usługi Hinz doprowadził do zwolnienia dwóch krewnych księdza przetrzymywanych w niemieckich obozach jenieckich. Innym włoskim agentem Hinza był niejaki Medler, który odbywał regularne podróże do Syrii. Po powrocie z każdej z nich panowie spotykali się, jak zwykle, w mieszkaniu Niemca. Według niektórych informacji Hinz zwerbował do pracy agenturalnej Szwajcara o nazwisku Roth alias Ladame alias Harre. Hinz prowadził również handel wymienny zdobytymi informacjami z włoskim oficerem wywiadu stacjonującym w Turcji, por. Ancorą.

Na początku czerwca 1945 r. Hinz został repatriowany do Niemiec na pokładzie parowca „Drottningholm”. Po dotarciu do portu w Kilonii w dniu 11 czerwca został aresztowany przez aliantów. Duże zainteresowanie jego pracą wykazała brytyjska służba bezpieczeństwa. Na jej życzenie został przewieziony do obozu 080, gdzie go drobiazgowo przesłuchiwano. Nie postawiono mu jakichkolwiek zarzutów. W 1946 r. został zwolniony z obozu internowanych i powrócił do pracy. Przez kilka lat pracował w gazecie „Göttinger Tageblatt”, a w wolnych chwilach dorabiał jako tłumacz.

W 1957 r. powrócił do pracy akademickiej na Georgia Augusta Universität w Getyndze. Dużo podróżował. W latach 1958, 1961 i 1963 prowadził prace wykopaliskowe w Iranie. W roku 1975 uniwersytet w Teheranie przyznał mu doktorat honoris causa. Po przejściu na emeryturę nikt nawet przez chwilę nie rozważał redukcji należnej mu kwoty z powodu świadczenia pracy na rzecz państwa totalitarnego, za jaką niewątpliwie można uznawać służbę w formacji Sturmabteilung (SA) i Abwehrze, czy z powodu przynależności do NSDAP. Żył i umarł jako ceniony w świecie specjalista od spraw Orientu.

Artykuł został opublikowany w 10/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.