Na wystawie zaprezentowano ponad 200 muzealiów. Pochodzą one przede wszystkim z X-XII wieku. To artefakty znalezione na obszarach należących do monarchii wczesnopiastowskiej. Nie tylko broń, jakby sugerował tytuł prezentacji, ale także i inne przedmioty, które nawiązują do militarnej działalności okresu piastowskiego. To także efekty tych działań – czaszki, na których widać zadane im uderzenia ówczesną bronią, która zbyt wyszukana nie była, o czym przekonamy się oglądając przygotowane eksponaty, ot choćby topory o bardzo różnych szerokościach ostrza.
Gnieźnieńskie muzeum przygotowało wystawę wspólnie z Muzeum Archeologicznym Środkowego Nadodrza w Świdnicy, a prezentowane zabytki na ekspozycję pozyskano z kilkunastu polskich placówek muzealnych.
Przyjrzymy się także fragmentom źródeł pisanych z tamtego okresu oraz ilustracjom inspirowanym dawnymi miniaturami. Z informacji zamieszczonej przez muzeum dowiadujemy się, że „władcy wczesnośredniowieczni, nie tylko Piastowie, traktowali swoje wojska i wojnę jako jedno z najważniejszych narzędzi polityki – zarówno wobec sąsiadów, jak i wewnątrz swego kraju. Nasza wystawa pokazuje, jak wyglądała ta pierwsza polska armia: jak była zorganizowana, jaką bronią walczyła, przeciwko komu i w jaki sposób. A była to armia, na czele której Piastowie potrafili odnosić znaczące zwycięstwa, choć klęski również im się przytrafiały”.
Ależ oczywiście – wojna w tamtym okresie to polityka i to traktowana jako rzecz najbardziej oczywista. Wojna wówczas to stan permanentny. Życie człowieka wczesnośredniowiecznego było jej całkowicie podporządkowane. Aby jednak rozszerzyć to zagadnienie, zajrzyjmy do literatury i zobaczmy co na ten temat miał do powiedzenia Paweł Jasienica:
„W Średniowieczu wszelkie wojny prowadzono w sposób według dzisiejszych pojęć zbrodniczy. (…) Słowianie byli w tej mierze gorsi, powiedzmy oględnie: jeszcze gorsi od rycerstwa zachodniego. Najsrożej poczynali sobie zawsze Czesi. Polacy ustępowali im tylko odrobinę”.
Niemiecki kronikarz Helmold w drugiej połowie XII wieku tak pisał:
„Taka sama jest broń u Polaków i Czechów i podobny sposób prowadzenia wojny. Ile razy bowiem powoła się ich do wojny poza granice kraju, dzielni są w spotkaniu, lecz niezmiernie okrutni w łupieżach i mordach; nie oszczędzają ni klasztorów, ni kościołów lub cmentarzy”.
Powiedzmy sobie szczerze – wczesnopiastowska Polska, to jeszcze nie kraj całkowicie chrześcijański, a woj to jeszcze nie ten, który cztery stulecia później przed walką śpiewał pod Grunwaldem „Bogurodzicę”.
Ale Czechom często dawaliśmy radę. Gall Anonim w rozdziale o męstwie Bolesława zanotował:
„Wtedy młódź polska na wyścigi runęła na wroga, uderzając najpierw włóczniami, a następnie dobywszy mieczy; niewielu z nadchodzących Czechów osłoniły tam tarcze, kolczugi były im ciężarem, nie pomocą, szyszaki służyły tam głowom za ozdobę, ale nie za osłonę. Tam żelazo z żelazem się zderza, Tam to poznasz śmiałego rycerza, Tam to męstwo męstwem się odmierza. Trup ściele się pokotem, pot zrasza twarze i piersi, krew płynie potokami, a młodzież polska woła: „Tak przystoi mężom okazywać swe męstwo, tak zdobywać sławę, a nie skrycie porwawszy zdobycz uciekać w lasy, jak wilki drapieżne!"”
Władca często toczył wojny dla, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, podreperowania budżetu państwa, czy poszerzenia jego granic, a przy tym i coś do osobistej kieszeni zbrojnych nakapało. Wojna to także rozwój gospodarczy kraju dokonywany nie tylko poprzez zdobywanie łupów, ale również i ludzi do pracy i walki, a tych zawsze brakowało. O najważniejszych wojnach możemy na wystawie dowiedzieć się z tablic z ich opisem, od czasów pierwszej znanej bitwy Mieszka I z Wichmanem w 967 roku.
Gall zwrócił uwagę na szyszaki, które służyły tam głowom za ozdobę. Dwa takie możemy obejrzeć na wystawie. Są to jednak kopie, bowiem w polskich zbiorach muzealnych znajduje się ich niestety tylko kilka. To „rarytasy” wręcz, bardzo cenne, wysoko ubezpieczone, prezentowane w macierzystych muzeach na wystawach stałych i rzadko kiedy oryginały są wypożyczane.
Odrębnym wątkiem ekspozycji jest historia fikcyjnego woja – „Niemira”. To opowieść literacka stworzona specjalnie na tę okazję. Na sześciu dużych rozmiarów tablicach opisano jego przygody i karierę wojskową od prostego tarczownika, do wodza wojsk Bolesława Chrobrego. Ciekawy pomysł, jednak zważywszy na przeprowadzone kiedyś badania, które wykazały, żę człowiek w muzeum przy eksponacie spędza ok. 8 sekund, to zastanawiam się, kto tę opowieść w całości przeczyta. Niemniej każda wystawa muzealna, to oprócz podanej „na tacy” przez organizatorów wiedzy, przyjemność samodzielnego odkrywania czegoś nowego, wcześniej nam nieznanego oraz inspiracja do zagłębienia się w zasygnalizowane ekspozycją zagadnienie.
Wystawa w Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie jest dostępna do zwiedzania do 21 czerwca 2020 roku, a od lipca 2020 roku będzie można ją obejrzeć w Muzeum Archeologicznym Środkowego Nadodrza w Świdnicy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.