Honor ponad życie. Polski oficer nie dał się złamać Rosjanom
  • Marek GałęzowskiAutor:Marek Gałęzowski

Honor ponad życie. Polski oficer nie dał się złamać Rosjanom

Dodano: 

Wkrótce pluton Kaszubskiego włączono do 3. Kompanii II Baonu, on zaś uzyskał awans na podporucznika. Cały czas od opuszczenia Krakowa służył w polu, w bojach kampanii kieleckiej, a później na Podhalu. Niemniej – jak pisano w „Polsce Zbrojnej” – „znikał w tłumie oficerskim Pierwszej Brygady, nie piastował funkcji odpowiedzialnych, nie był postacią czołową”. 25 grudnia 1914 r. Kaszubski dostał się do niewoli rosyjskiej w czasie bitwy pod Łowczówkiem. Początkowo sądzono, że zginął – w specjalnie wydanym rozkazie z 1 stycznia 1915 r. płk Kazimierz Sosnkowski wymienił go wśród innych oficerów legionowych oraz „wszystkich żołnierzy, których imiona na wieki zapamięta Ojczyzna, a którzy polegli w tej grudniowej bitwie”.

Tymczasem pojmanego oficera, wraz z innymi legionistami wziętymi w tej bitwie do niewoli, przewieziono do więzienia w Tarnowie. Wcześniej, we wsi, w której ich początkowo uwięziono, legionista Stefan Eichler, również jeniec spod Łowczówka, zauważył niewysokiego oficera prowadzonego między dwoma kozakami. Na jego plecaku widniało nazwisko „Kaszubski”.

Czytaj też:
„Krwawa Wigilia” Legionów. Bitwa pod Łowczówkiem

„Król” podczas przesłuchania nie tylko nie ukrywał, że pochodzi z Królestwa i tym samym formalnie jest obywatelem rosyjskim, lecz także oznajmił Rosjanom odważnie, że wstąpił do Legionów, aby bić się o niepodległość Polski. „Ze mną koniec [...]. Przyznałem, że jestem z Królestwa Polskiego” – powiedział Eichlerowi. Gdy ten, sam pochodzący z Kongresówki, z wyrzutem zapytał go, po co to zrobił, Kaszubski odpowiedział dumnie: „A po cóż miałbym to taić?”.

Wyrok zapadł w Radomyślu – tam ppor. „Króla” oddano pod sąd, który skazał go na śmierć przez powieszenie. Prowadzony przez rosyjską eskortę powiedział krótko Eichlerowi: „Śmierć... Jeszcze Polska nie zginęła”. Więzieni wraz z nim legioniści chcieli mu pomóc w ucieczce, odrzucił jednak tę propozycję. Nie pozwalała mu na to oficerska duma, jak świadczy Eichler. Po wyroku został wywieziony do Pilzna.

W Pilźnie ppor. Kaszubskiego próbowano skłonić, by wstąpił do armii rosyjskiej w zamian za ułaskawienie, a gdy odrzucił tę propozycję, namawiano, żeby napisał prośbę o łaskę do cara Mikołaja II, na co również się nie zgodził, żądając jednocześnie wykonania wyroku przez rozstrzelanie. Rosjanie odmówili.

W przededniu egzekucji Kaszubski napisał list do swojej narzeczonej Marii Werner. Żegnając się z nią na zawsze, prosił o pokazanie listu Józefowi Piłsudskiemu, do którego się zwracał: „Komendancie kochany. Wpadłem. Nie mogło inaczej być”. Prosił też o zapewnienie opieki Marii. Zakończył słowami: „Niech żyje Polska!”.

7 lutego 1915 r. poprowadzono go na szubienicę na rynku w Pilźnie. Mieszkańcy dopiero po dokonaniu zbrodni dowiedzieli się, że powieszono oficera legionowego. Nie dało się jednak ukryć, że przed śmiercią Kaszubski wykrzyknął: „Jeszcze Polska nie zginęła”.... Po dokonaniu egzekucji „zwłoki śp. Kaszubskiego zawleczono […] na pole obok cmentarza i tu je pochowano, a sotnia kozaków stratowała końmi mogiłę Męczennika, iżby ślad po niej nie został” – podawał w piśmie „Naprzód” Mieczysław Opałek.

Po zamordowaniu Kaszubskiego władze rosyjskie wydały w Pilźnie, Tarnowie i okolicznych miejscowościach „Zawiadomienie” w języku niemieckim, w którym ogłosiły, że „z mocy wyroku sądowego rosyjski poddany, Polak z Warszawy – Stanisław Kaszubski za zdradę stanu został powieszony. Kaszubski, pogardzając interesami swego państwa i swojej Ojczyzny – Polski, wstąpił jako legionista do szeregów armii austro-węgierskiej i wziął udział w kilku bitwach przeciwko nam, w obrębie Królestwa Polskiego, ręka w rękę z niemiecką siłą zbrojną. Kaszubski, podnosząc broń przeciwko nam, uczynił w ten sposób zamach na dobro swojej Ojczyzny. Kaszubski był wiarołomcą i zdrajcą swoich rodaków – Polaków”.

Przemarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej przez Kielce, 12 sierpnia 1914 r.

Anonimowy autor artykułu zamieszczonego w „Robotniku” słusznie podkreślił nikczemność tego oświadczenia: „Nie dość, że wieszają – jeszcze znęcają się nad ofiarą – jeszcze pamięć bohatera obrzucają błotem. Tak było i dawniej. Bohaterów wolności siepacz moskiewski, zakładając im stryczek na szyję, piętnował jako »bandytów«”. Teraz jednak zaborca posunął się dalej – „ośmiela się bohatera, który walczy o Polskę, umiera dla Polski, potępiać – w imieniu Polski! […] daje lekcję patriotyzmu polskiego, utożsamiając go ze służeniem Rosji”.

Piszący te słowa nie wiedział, że przyjdą czasy, gdy taka metoda będzie powszechnie stosowana w propagandzie zaborców. W czasie komunistycznego zniewolenia po 1944 r. najwięksi patrioci polscy, uczestnicy walk o niepodległość z Rosją w czasie I wojny światowej, bohaterowie obrony Polski we wrześniu 1939 r. i podziemnej walki z dwoma okupantami będą obrzucani plugawymi kalumniami, nazywani zdrajcami Polski.

„[…] a na wieku skrzydła swe rozpostarł orzeł biały”

W czerwcu 1915 r. wskutek ofensywy wojsk niemieckich i austro-węgierskich Rosjanie rozpoczęli odwrót na wschód. Miejsce zadeptane kopytami kozackich koni odnaleziono i ogrodzono. Kiedy 1 listopada rozkopano ziemię, w dole znaleziono zwłoki w legionowym mundurze. Włożono je do „metalowej trumny, na której z obu stron umieszczono szable, a na wieku skrzydła swe rozpostarł orzeł biały” – pisał Zygmuntowicz. Następnie rozpoczęto przygotowania do pogrzebu oficera. Uroczysta ceremonia zorganizowana przez Naczelny Komitet Narodowy w porozumieniu z komitetem powiatowym w Pilźnie odbyła się 2 listopada 1915 r. Wzięli w niej udział m.in. Ignacy Daszyński, przewodniczący NKN, polityk konserwatywny, prof. Władysław Leopold Jaworski, wybitny historyk, oficer Legionów por. Marian Kukiel.

Czytaj też:
Lwy z Cmentarza Orląt Lwowskich - sól w oku ukraińskich władz

Okoliczności śmierci Stanisława Kaszubskiego uczyniły go w oczach mu współczesnych postacią wyjątkową. „Śmierć jego była czymś szczególnie wymownym, wzniosła się ponad inne ofiary. […] Kaszubski mógł uratować życie. Jedno jedyne zaprzeczenie mogło go uchronić od śmierci. Nie uczynił tego i dlatego śmierć jego to nie jeden więcej z epizodów zmagania się bojowego przeciwników, ale protest […] przeciwko Rosji. Czyn i śmierć Kaszubskiego jest objawem tej całej głębi przekonania Polaków, […] że dla odzyskania wolności należy poświęcić wszystko” – mówił prof. Jaworski na pogrzebie oficera – by dać świadectwo przekonaniu, które „musi mieć ofiarę, aby za sobą porywać […]. Śmierć Kaszubskiego jest dokumentem prawdy, którą każdy Polak w sercu nosi, a która polega na tem, że Polakiem jest się dopóty, dopóki się pragnie wolności i że tej wolności nie da nam Rosja”.

Zakończmy tę opowieść o legionowym bohaterze słowami Juliusza Kadena-Bandrowskiego, który jak gdyby uprzedzając zbyt patetyczne opisy jego życia, pisał o Kaszubskim: „Mały, na krzywych nogach, z wytartym wąsikiem, nieuważający się przecie za żadne wcielenie bohatera, a z myślą i wołaniem, że »Jeszcze Polska nie zginęła«. Rzecz prosta – że nie […]. Takim należy pamiętać Kaszubskiego, który dziś, jak był malutki – między największymi chadza i szary mundur strzelecki szczerosrebrnym epoletom księcia Józefa i starszym, złotym buławom hetmanów przedstawia”.

Autor jest pracownikiem Biura Edukacji Narodowej IPN, profesorem Uczelni Łazarskiego.

Artykuł został opublikowany w 10/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.