Do dziś nie rozstrzygnięto, czy winna śmierci Leszczyńskiego była iskra z fajki czy z kominka. Służący, słysząc rozpaczliwe wołania z książęcej komnaty, bez chwili zwłoki ruszyli z pomocą. Po otwarciu drzwi ich oczom ukazał się straszny widok – były polski monarcha płonął jak pochodnia. Jedwabny szlafrok – prezent od córki – topił się na nim, a materiał wżerał się w ciało starca.
Do wypadku doszło w pałacu zbudowanym w Lunéville w Lotaryngii, której władcą Leszczyński był od niemal trzydziestu lat.
Stanisław Leszczyński był władcą Polski w latach 1704–09 i 1733–36. Pierwszy raz został monarchą za sprawą interwencji króla Szwecji. Za jego rządów Rzeczpospolita w pełni podporządkowała się swojemu północnemu sąsiadowi. Jednak gdy w 1709 roku król Szwecji poniósł pod Połtawą klęskę w wielkiej bitwie z Rosjanami, Leszczyński musiał uciekać z kraju.
Po śmierci Augusta II na nowo podjął starania o koronę Rzeczpospolitej. Pomocne było w tym poparcie, jakiego udzielała mu Francja, gdzie od ośmiu lat żoną Ludwika XV była córka Leszczyńskiego Maria. 12 września 1733 roku były polski monarcha po raz drugi został obrany królem, jednak wobec interwencji wojsk rosyjskich i saskich nie był w stanie sprawować realnej władzy. W historii Polski Leszczyński zapisał się jako władca, który gotów był oddać kawałek terytorium własnego państwa, byleby tylko otrzymać środki na wygodne życie dla siebie i swojej rodziny.
Po abdykacji, do której doszło zaledwie trzy lata po wyborze na króla Rzeczpospolitej, jego zięć Ludwik XV zapewnił mu dożywotnie władanie księstwem Lotaryngii. Dał się tam poznać jako wielki mecenas sztuki i nauki. Pałac, w którym doszło do wypadku był zaprojektowany osobiście przez byłego polskiego monarchę.
Stanisław Leszczyński był najdłużej żyjącym królem Polski.