Przeżył 10 zamachów. Tylko Piotr Stołypin mógł zatrzymać bolszewików
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Przeżył 10 zamachów. Tylko Piotr Stołypin mógł zatrzymać bolszewików

Dodano: 

Wielkim, a zrealizowanym – choć nie do końca – projektem była reforma i wyposażenie w nowoczesne uzbrojenie sił zbrojnych. Kosztowne było zwłaszcza odtworzenie zniszczonej w wojnie z Japonią floty. W latach 1909-1915 w rosyjskich stoczniach zbudowano siedem drednotów – nowoczesnych pancerników typu Gangut dla Floty Bałtyckiej i Imperatrica Marija dla Czarnomorskiej. Jak na Rosję było to nie lada wyczynem. Koszt jednego okrętu szacowano na około 21 ton czystego złota.

Za dobry na Rosję

Reformy Stołypina zaczęły przynosić pożądane efekty, co ściągnęło na niego gniew w zasadzie wszystkich uczestników sceny politycznej. Lewicowi socjaliści – rewolucjoniści nienawidzili go za likwidowanie chłopskiej obszcziny, która w ich planach miała stać się zalążkiem utopijnego, solidarnościowego społeczeństwa. W dodatku pokojowe przydzielanie ziemi stawiało pod znakiem zapytania planowaną rewolucję, której paliwem miał być antagonizm między chłopami a „obszarnikami”. Czarnosecińcy spodziewali się, że w wyniku reform premiera, rosyjskie tradycje znikną, wyparte przez społeczeństwo obywatelskie. Umiarkowani demokraci żądali dalszych reform w kierunku parlamentaryzmu. Wojsku Stołypin naraził się, kategorycznie odmawiając udziału Rosji w wojnie na Bałkanach w 1909 roku. Kręgi dworskie przerażone były nie tylko wizją „motłochu” sprawującego władzę, ale i utraty dochodów, czerpanych dotychczas z monopoli i łapówek. Niezadowoleni byli pozbawieni praw Żydzi, obrażony był car, bo Stołypin Żydom chciał te prawa przyznać. Reformowanie Rosji przypominało taniec słonia w składzie porcelany.

Piotr Stołypin z żoną

Stołypin był zręcznym organizatorem i wykonawcą, ale nie lubił wdawać się w polityczne intrygi i ciułać większości potrzebnej do forsowania swoich pomysłów kosztem zgniłych kompromisów. W Dumie popierali go głównie tzw. Październikowcy, co pozwalało mu rządzić. Jednak przy najbardziej kontrowersyjnych projektach - jak reforma rolna czy sprawa powołania ziemstw w guberniach zachodnich, uciekał się do rządzenia za pomocą carskich dekretów. Niepomiernie irytowało to drażliwych na punkcie swoich kompetencji parlamentarzystów. Na dokładkę Stołypin wszedł w konflikt z ulubieńcem carycy Rasputinem, wypędzając go z Petersburga. Krajem wstrząsały afery jak Jewno Azefa, który jako jeden z eserowskich przywódców, organizował zamachy na wysokich carskich czynowników, będąc jednocześnie prowokatorem Ochrany.

Koniec legendy

Premier popadał w niełaskę cara i latem 1911 roku oczekiwał już dymisji. We wrześniu udał się jeszcze z monarchą do Kijowa na uroczystości odsłonięcia pomnika Aleksandra II. 14 września uczestniczył w przedstawieniu teatralnym „Bajka o carze Sałtanie” w kijowskim teatrze. Podczas drugiego antraktu premier stał przy barierce odgradzającej widownię od orkiestry i rozmawiał z ministrami. Nagle szybkim krokiem podszedł do niego młody człowiek zasłaniający programem teatralnym połę surduta. Ukrywał tam browninga, z którego z bliskiej odległości oddał do premiera dwa strzały.

Na zamachowca od razu rzucili się widzowie, próbując go zlinczować. Od niechybnej śmierci uratowała go interwencja żandarmów, którym z niemałym trudem udało się wyprowadzić mężczyznę z teatru.

Stołypina trafiły dwie specjalnie nacięte kule. Pierwsza przebiła mu rękę. Druga, wymierzona prosto w serce odbiła się od zawieszonego na piersi krzyża św. Włodzimierza, weszła w ciało i rozerwała wątrobę. Premier zdołał jeszcze wyszeptać „Jestem szczęśliwy, ze umieram za cara” i opadł na fotel.

Mikołaj II nie widział całego zdarzenia, ponieważ wyszedł w czasie przerwy ze swojej loży na piętrze zapalić papierosa. Kiedy wrócił, orkiestra zaczęła grać „Boże chroń cara”, a tłum krzyczał „Ura”.

Trop prowadzi do ochrany

Zamachowcem okazał się Dymitr Bogrow, absolwent prawa Uniwersytetu Kijowskiego i syn bogatego żydowskiego kamienicznika. Podczas rewolucji 1905 roku związał się z anarchistami, ale szybko zaoferował swoje usługi Ochranie, której agentem pod pseudonimem Aleński był od 1906 roku.

Jak okazało się podczas pospiesznego śledztwa, Bogrow otrzymał bilet na spektakl od szefa Ochrany w Kijowie płk Kuliabki, wmawiając mu, ze pojawi się tam kobieta planująca zamach na cara, którą miał rozpoznać. Bogrow miał też kontakty z zastępcą ministra spraw wewnętrznych Kurłowem i szefem ochrony cara płk Spirydowiczem.

Stołypin krótko przed śmiecia twierdził, że niedługo zginie z ręki Ochrany. Trudno jednak uwierzyć, że tajna służba wpuściłaby zamachowca na salę, na której znajdował się car. Marzeniem rewolucjonistów w Rosji było przecież jego zgładzenie. Śmierć Mikołaja oznaczałaby wstąpienie na tron 7-letniego wówczas Aleksego, regencję wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza i wzrost wpływów carycy - matki Marii Fiodorowny, która była jedną z największych zwolenniczek Stołypina. W Ochranie poleciałyby wysoko postawione głowy.

Z kolei spektakularne ujęcie zamachowczyni na oczach cara oznaczałoby z pewnością awanse i nagrody dla pomysłodawców takiej akcji. Być może więc oficerowie ulegli tym mirażom, pewni swojego agenta i ochrony. W teatrze znajdowało się 120 funkcjonariuszy Ochrany i żandarmów.

Prawdy nie dowiemy się pewnie nigdy. Bogrow tłumaczył, że dokonał zamachu naciskany przez eserowców, obawiając się o swoje życie. Tajemnicę zabrał do grobu, po kilku dniach powieszony na mocy wyroku specjalnego sądu.

Stołypin zmarł po czterech dniach w szpitalu z powodu zakażenia. Ani Mikołaj II, ani nikt z rodziny cesarskiej nie pojawił się na pogrzebie. Zgodnie z ostatnią wolą premiera, został pochowany na miejscu śmierci. Jego grób znajduje się przy Ławrze Peczerskiej w Kijowie.

Rosja najpotężniejszym krajem świata?

Reformy Stołypina po jego śmierci były kontynuowane. Zabrakło jednak jego energii i stanowczości. Nie pojawił się już człowiek podobnego formatu. Zresztą w 3 lata później wybuchła wojna. Co byłoby jednak, gdyby Rosja dostała Stołypinowskie 20 lat spokoju i w pełni zaczęła korzystać z owoców reform?

Grób Piotra Stołypina w Ławrze Peczerskiej w Kijowie.

Z ówczesnych prognoz wynikało, że już w połowie lat 20. tych poziom życia Rosjan przewyższy państwa zachodnie, a w latach 50. XX wieku. Rosja stanie się najpotężniejszą gospodarka świata. Prognozy bardzo optymistyczne, ale niekoniecznie nierealne. Wystarczy spojrzeć, co stało się w Związku Sowieckim, po przeforsowanej przez Stalina industrializacji. Podobne projekty, dokonane w normalny sposób i bez potwornej liczby ofiar które pochłonęły, przyniosłyby pewnie jeszcze lepsze skutki. Co innego z kolektywizacją. Syberyjskie ziemie niezbyt nadają się pod niewielkie, indywidualne gospodarstwa ze względu na klimat.

Cui prodest?

Najlepszym podsumowaniem możliwych skutków reform Stołypina jest to, co stało się wkrótce po jego śmierci. Z pewnością wizja Rosji wstającej z kolan i stojącej pewnie na stabilnych, a nie glinianych jak zawsze nogach pchała do wywołania wojny Niemców. Szczególnie zagrożeni czuli się trzęsący cesarstwem pruscy junkrowie, którzy jako wielcy posiadacze ziemscy zapewne szybko zbankrutowaliby, zalani rosyjskim zbożem. Krzywym okiem na industrializacje Rosji spoglądaliby pewnie niemieccy przemysłowcy. Z tych względów niemiecka Mitteleuropa i słaba Rosja byłaby dla nich najlepszym wyjściem.

Warto również przyjrzeć się, co o reformach mieli do powiedzenia bolszewicy. Lenin po Październiku twierdził, że wyczerpały one swój potencjał już w roku 1909, i jedynym wyjściem dla Rosji była komunistyczna rewolucja. Jednak wcześniej, widząc skutki reform pisał, że jeśli stołypinowska polityka potrwa dłużej, a marksiści nie wywołają rewolucji, to „spokojnie i równo wyginą, z powodu tych wszystkich programów agrarnych”.

Również w publikacjach zachodnich często krytycznie ocenia się reformy Stołypina podkreślając, że wzmacniały one władzę cara, rosyjski nacjonalizm i doprowadziły ostatecznie do roku 1917. Trzeba jednak pamiętać, że w ówczesnych warunkach to właśnie owi nacjonaliści mieli dla Rosji w zasadzie jedyny sensowny program. Przynajmniej w porównaniu do rewolucjonistów z ich nieograniczonym terrorem, czarnosecińców przeciwnych wszelkim zmianom, czy małpujących zachodnie demokracje kadetom. To właśnie ludzie tacy jak Stołypin przed Rewolucją czy Piepieljajew albo Kappel w czasie wojny domowej, potrafili pociągnąć za sobą masy i mogli ocalić Rosję przed bolszewikami, milionami ofiar i pogrążeniem na dziesięciolecia w tyranii. Było ich jednak dramatycznie mało.

Stołypin a sprawa Polska

Polacy oczywiście odbierają to w inny sposób. Do konfliktu Rosji z Niemcami pewnie doszłoby kilkanaście lat później. Wtedy Berlin pewnie szturmowałyby czołgi nie z czerwoną gwiazdą, ale dwugłowym orłem na pancerzach. Nie powstałaby też II Rzeczpospolita Stołypin co prawda mgliście obiecywał samodzielną Polskę, ale raczej żeby zjednać Polaków do reform. Był rosyjskim nacjonalistą, ale na pewno nie polakożercą. Stosunki z Polakami podczas jego gubernatorowania w Grodnie zwykle układały się dobrze. Jednak nagabywany przez miejscowych włościan, kiedy przestanie traktować ich jako obywateli drugiej kategorii, niezmiennie odpowiadał: „kiedy staną się lojalni wobec cara i państwa”. Domyślając się chyba, że nie nastąpi to nigdy.

Z drugiej strony czytając polskie wspomnienia z Królestwa sprzed I wojny światowej ma się wrażenie, że stołypinowskie czasy były najlepszym okresem podczas zaborów.

Stołypinowskie nauki

Czy jednak ze stołypinowskich reform można wyciągać pożyteczne nauki na dzisiaj? Wydaje się, że jak najbardziej. Właściwie cała jego polityka wynikała z doświadczeń rewolucji 1905 roku, i była nakierowana na uniknięcie następnej, która definitywnie zmiecie stary porządek. Stołypin rozumiał, że żeby jej uniknąć, trzeba dać ludziom jakiś majątek i pozwolić żyć na własny rachunek. Inaczej, jak amerykańscy murzyni, wyzwoleni bez jakiegokolwiek kapitału staną się nędzarzami podatnymi na rewolucyjną agitację. W Rosji się nie udało, ale tamte, pierwsze doświadczenia z marksistowską rewolucją są nie do przecenienia w obliczu jej kolejnej fali, której właśnie jesteśmy świadkami.

Stołypin dobrze wiedział, że rosyjski „święty lud”, w którego tak wierzył car, nie jest wcale taki święty. I że w XX wieku nie wystarczą mu już niekończące się państwowe uroczystości ku czci rodziny panującej, procesje i wynoszenie na ołtarze kolejnych świętych, w czym Mikołaj II był rekordzistą. Popierać zreformowaną monarchię mógł jedynie świadomy chłop – właściciel, którego posiadany majątek i godziwa praca chronią przed rewolucyjną agitacją.

Podobnie i dzisiaj, wszelkiej maści konserwatyści powinni pamiętać, że nie wystarczy przywrócić mszę trydencką, z kanonu lektur wyrzucić te „nieprawomyślne” i zabronić genderowej agitacji w szkołach. Tylko właścicieli – choćby niezbędnego minimum w postaci mieszkania czy domu, na które nie trzeba oszczędzać całe życie i pracujących za godziwą pensję, można trwale przywiązać do konserwatywnych idei.

W przeciwnym wypadku - zwłaszcza młodzi - zawsze ulegną marksistowskiej agitacji, która – podobnie jak wiejskiej biedocie i gnieżdżącym się w ruderach rosyjskim robotnikom bolszewicy – obiecuje im choćby gruszki na wierzbie. Spełnianie takich obietnic, to już zupełnie inna sprawa.

Czytaj też:
Zabójstwo Romanowów. Bolszewicy urządzili im okrutną rzeź

Źródło: DoRzeczy.pl