PRZEWODNIK TURYSTYCZNY PO I RZECZYPOSPOLITEJ | Do czasów potopu szwedzkiego na Starym Mieście w Warszawie było prawdopodobnie więcej karczem i szynków niż dzisiaj w tym miejscu.
Jerzy Lileyko w „Życiu codziennym w Warszawie za Wazów” wymienia ich 17 na samym tylko rynku. Obecnie latem można naliczyć ich ledwie 12, a i tak trzeba szybko rachować, bo złowieszcze znaki końca świata – zaraza covidowa, zbierający się potop moskiewski i Nowy Ład – już teraz doprowadziły do znacznego przetrzebienia restauracji, pubów i kawiarni. W wieku XVII lokale te wyglądały i nazywały się inaczej. W obrębie murów Starej Warszawy nie było karczem, czyli samodzielnych drewnianych obiektów. Ich rolę odgrywały winiarnie, zwykle ulokowane w podziemnych sklepach, piwnice i wreszcie austerie, czyli zajazdy – odpowiednik dzisiejszych hoteli, gdzie można było nie tylko wypić, lecz także przenocować.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.