Przemysł i tradycyjne wartości z powrotem do USA. Sylwetka J.D. Vance’a
  • Grzegorz GrzymowiczAutor:Grzegorz Grzymowicz

Przemysł i tradycyjne wartości z powrotem do USA. Sylwetka J.D. Vance’a

Dodano: 
J. D. Vance
J. D. Vance Źródło: PAP/EPA / WILL OLIVER
Kim jest wiceprezydent-elekt USA James David Vance? Jak zapatruje się na gospodarkę i wojnę na Ukrainie?

Wielu widzi w nim następcę Donalda Trumpa. Przemawia za tym szereg ciężkich do podważenia argumentów. Jest młody, zdolny, energiczny, znakomity retorycznie, bardzo dobrze wykształcony. Ponadto, co ważne z punktu widzenia prawicy: bez kompleksów wobec politycznej poprawności czy strachu przed lewicowymi radykałami łącznie z rewolucjonistami nurtu woke. Konserwatysta jasno komunikujący potrzebę powrotu do tradycyjnych wartości, zwolennik dużego zakresu wolności gospodarczej, odbudowy przemysłu USA, a także zaprzestania wpuszczania do kraju nielegalnych imigrantów i przywrócenia bezpiecznych granic.

Z drugiej strony, budzący w Europie niemałe obawy o potencjalnie mniejszą skalą zaangażowania amerykańskiej armii i dyplomacji w odstraszanie Moskwy i nieudzielenie pomocy w razie ewentualnej rosyjskiej agresji. Krytykowany – niekiedy merytorycznie, innym razem histerycznie – za zbyt sceptyczne zdaniem wielu liczących się europejskich polityków stanowisko wobec pomocy finansowej i militarnej Waszyngtonu dla Kijowa. Kim jest J.D. Vance?

J.D. Vance. Wojsko, studia i bestsellerowa książka

Wiceprezydent elekt pochodzi z miasteczka Middletown w stanie Ohio położonego w tzw. pasie rdzy. To zwyczajowe określenie terenów w północno-wschodniej części USA z niegdyś potężnie rozwiniętym przemysłem, dziś niestety mocno podupadłym, przez co pas rdzy, obok głębokiego południa, jest najbiedniejszym regionem w USA, dotkniętym charakterystycznymi dla obszarów biedy problemami: alkoholizm, narkotyki, bezrobocie i rozpad więzi rodzinnych. Vance wychowywał się w rodzinie robotniczej o irlandzkich korzeniach, także w niełatwych warunkach, zmagając się z trudnościami związanymi z uzależnieniem matki od używek, brakiem ojca i częstymi zmianami opiekunów. W dużej mierze wychowywali go dziadkowie, którzy też mieli problemy z alkoholem.

Vance dzięki swojej determinacji, chęci do nauki, rozwijania się i ciężkiej pracy, a także wsparciu bliskich, zdołał poprawić swoją sytuację, a następnie odnieść sukces zarówno na polu zawodowym i finansowym, jak i rodzinnym. Jego droga na szczyt zaczęła się, kiedy po ukończeniu szkoły średniej zaciągnął się do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. W ramach służby w logistycznych jednostkach Marines brał udział w wojnie w Iraku. Po powrocie z misji zrobił licencjat z politologii i filozofii na Uniwersytecie w Ohio, a następnie ukończył prawo na Yale, jednocześnie realizując się jako publicysta.

Na tej prestiżowej trafił pod skrzydła Amy Chua, znanej prawnik i autorki książek, która stała się dla niego mentorką. W trakcie studiów narodził się u Vance’a pomysł napisania autobiograficznej książki "Hillbilly Elegy" (2016) przetłumaczonej w Polsce jako "Elegia dla bidoków", która okazała się bestsellerem. (Na jej podstawie Netflix zrealizował film). Vance opisał w niej swoje trudne doświadczenia z młodości i wyzwania związane z awansem społecznym, nawiązując do wielu naprawdę istotnych dla Amerykanów zagadnień politycznych, społecznych i gospodarczych. The Washington Post określił jego książkę jako "głos pasa rdzy", a tematyka poruszona w pozycji stała się przedmiotem licznych dyskusji.

Z biznesu do polityki

Po zakończeniu edukacji J.D. przeniósł się do San Francisco, gdzie pracował w firmie Sidley Austin LLP, a następnie m.in. jako dyrektor w firmie venture capital należącej do miliardera Petera Thiela. Ważnym punktem w CV Vance’a jest praca w firmie inwestycyjnej Revolution LLC, w której zajmował się rozszerzeniem inicjatywy "Rise of the Rest", wspierającej startupy spoza Doliny Krzemowej, Nowego Jorku i Bostonu. W firmach tych i przede wszystkim z honorariów ze swojej książki Vance dorobił się kilku milionów majątku.

Politycznie Vance związał się z Partią Republikańską, dość szybko stając się jedną z twarzy młodszej generacji ugrupowania. Rozpoznawalność przyniosła mu "Elegia dla bidoków". W 2022 roku wygrał partyjne prawybory, a następnie pokonał Demokratę Tima Ryana i został wybrany senatorem USA z rodzinnego Ohio. W trakcie kampanii wyborczej zyskał poparcie Trumpa, co znacząco wzmocniło jego pozycję w konserwatywnym elektoracie.

Poglądy na gospodarkę

Vance koncentruje się w swojej działalności na interesach klasy średniej i pracującej. Jest znany z krytyki skutków polityki globalistycznej, która wyprowadziła przemysł z pasa rdzy za granicę – w dużej mierze do Chin. Wspiera wobec tego polityki nakierowane przywracanie miejsc pracy w przemyśle wytwórczym oraz ograniczanie outsourcingu do innych krajów. W tym zakresie widzi pole dla procesów rynkowych, ale także dla pomocy ze strony rządu federalnego, który powinien w jego ocenie wesprzeć tworzenie miejsc pracy i chronić strategiczne sektory gospodarki.

W trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej Vance często podkreślał, że kiedy Trump zostanie prezydentem, przemysł nie będzie wyprowadzany za granicę, tylko przywracany do Stanów, a Partia Komunistyczna Chin nie będzie dalej "budować swojej klasy średniej na plecach Amerykańskich obywateli". Republikanin obiecał też, że proceder sciągania taniej siły roboczej zostanie zakończony. Vance wspiera rozwój przemysłu naftowego i gazowego. Zapowiedział, że energia będzie w większym stopniu produkowana w USA, co Trump popularyzował słynnym hasłem "drill, baby, drill".

Wiceprezydentowi elektowi nie jest też po drodze z wielkimi korporacjami, których wszechwładzę nad życiem Amerykanów chce mocno ograniczyć. By przywrócić normalną konkurencję i zwiększyć szanse dla mniejszych firm, Vance opowiada się za reformami antymonopolowymi oraz politykami wspierającymi przedsiębiorczość i rozwój lokalnego biznesu. Podobnie jak Trump, postuluje obniżenie podatków. W tym zakresie postuluje m.in. ulgi podatkowe dla rodzin i osób pracujących, jednocześnie popierając zwiększenie obciążeń dla tych korporacji, które przenoszą produkcję za granicę.

Podczas negocjacji nad podwyższeniem limitu zadłużenia zgodził się z Trumpem, że Partia Republikańska nie powinna postulować redukcji wydatków na Social Security i Medicare.

Co z Ukrainą?

Niepokój na polskiej scenie polityczno-medialnej wzbudziły słowa Vance’a na temat wojny rosyjsko-ukraińskiej. Podnosi się tu fragment jego wypowiedzi z przeszłości, kiedy to w trakcie jednego z wywiadów wypalił, że nie obchodzi go, co się stanie z Ukrainą. Wskazywał także, że aby wojna się zakończyła, rząd w Kijowie będzie musiał pogodzić się z utratą części terytorium, bo tak niestety wygląda realna sytuacja na froncie. Choć dziś mówią o tym wszyscy, wówczas zostało to w Polsce zaprezentowane jako myśl niedopuszczalna. W kwietniu Vance zagłosował pakietowi pomocowemu w kwocie prawie 60 miliardów dolarów dla Kijowa na wojnę z Rosją, co nie przysporzyło mu sympatyków w kręgach liczących na wypełnienie przez USA zapowiadanej przez prezydenta Bidena pomocy tak długo, jak będzie to konieczne.

Także w ostatnim wywiadzie, już po nominacji, Vance przestrzegał przed eskalacją wojny i zwracał uwagę na ryzyko starcia jądrowego. – Prezydent Trump obiecał pójść negocjować z Rosjanami i Ukraińcami i doprowadzić to wszystko do szybkiego końca, tak by Ameryka mogła się skupić na prawdziwym problemie, Chinach. To jest największe zagrożenie dla naszego kraju – powiedział, przekonując, że Stany Zjednoczone nie mogą w taki sposób rozpraszać koncentracji.

W pierwszym wywiadzie po wyborze na kandydata na wiceprezydenta USA Vance przestrzegł przed eskalacją wojny na Ukrainie i powtórzył, że należy rozwiązać konflikt metodami dyplomatycznymi. – Wydaliśmy 200 miliardów dolarów. Jaki jest cel? Co chcemy osiągnąć. Czy istnieje ryzyko eskalacji do wojny jądrowej? Istnieje, jeśli mamy głupców prowadzących politykę zagraniczną, czego mamy obecnie wiele w Waszyngtonie – mówił w trakcie kampanii Vance.

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA, a więc jego drugą kadencję, odbędzie się 20 stycznia. Tuż przed Trumpem na amerykańską konstytucję przysięgnie 41-letni J.D. Vance. Na pewno po raz pierwszy, a możliwe, że nie ostatni. Trump wygrał, przywrócił nadzieję. Stawiając na tak zdecydowanego i silnego wiceprezydenta, najprawdopodobniej namaścił swojego następcę. Vance niewątpliwie jest postrzegany jako potencjalny lider konserwatywnej Ameryki, być może na długie lata.

Czytaj też:
Kim jest przyszła szefowa wywiadu USA i dlaczego odeszła od Demokratów?
Czytaj też:
MAGA