Donosiciel bez skrupułów

Donosiciel bez skrupułów

Dodano: 
Tajni współpracownicy aparatu bezpieczeństwa w latach 1949-1989
Tajni współpracownicy aparatu bezpieczeństwa w latach 1949-1989 Źródło: DoRzeczy.pl / DC
Redakcje „Więzi” oraz „Tygodnika Powszechnego” po śmierci ks. Michała Czajkowskiego próbowały nie tylko wybielać jego biografię, przejść do porządku dziennego nad jego długoletnią działalnością agenturalną oraz czynami pedofilskimi, lecz także szantażować moralnie wszystkich tych, którzy się nie zgadzali na kreowanie go na postać wybitną, wspaniałą, „czyniącą dobro”. To razi mocno, tym bardziej że wobec innych pedofilów w sutannach katolicy „otwarci” postępowali zupełnie inaczej, stale eksponując ich winy i domagając się daleko idących kościelnych rozliczeń. W przypadku swojego księdza postanowili postąpić jednak zupełnie inaczej.

Niemal równo 20 lat temu, w maju 2006 r., Tadeusz Witkowski opublikował artykuł na łamach „Życia Warszawy”, w którym ujawnił, że gwiazda środowiska katolików „otwartych”, ks. Michał Czajkowski, była długoletnim donosicielem UB/SB o ps. Jankowski. Dwa miesiące po jego publikacji ukazał się specjalny raport przygotowany przez Andrzeja Friszkego, Annę Karoń-Ostrowską, Zbigniewa Nosowskiego i Tomasza Wiścickiego, w którym przedstawiciele „Więzi” analizowali przebieg współpracy z bezpieką wieloletniego asystenta kościelnego redakcji tegoż pisma (1984–2006). Czajkowski, co warto dodać, nie tylko był ważnym członkiem wspomnianego środowiska, lecz także przyjaźnił się z wieloma osobami związanymi z szeroko rozumianym Kościołem „otwartym” i był tam traktowany jako tzw. autorytet moralny.

W momencie, gdy ukazał się raport „Więzi”, bohater tego tekstu przyznał się do współpracy agenturalnej, co zresztą mocno podkreślano w mediach katolików „postępowych”, wskazujących, że Czajkowski był pierwszym kapłanem, który to uczynił. Dzisiaj jednak mamy prawo przypuszczać, że zrobił tak dlatego, iż nie ujawniono wówczas dokładnych powodów werbunku z przyczyn jego słabości obyczajowych.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Rafał Łatka