Fadżr to pierwsza, poranna modlitwa, którą zmawiają muzułmanie. Tego dnia do świętego sanktuarium Abrahama w Hebronie na Zachodnim Brzegu Jordanu przybyło kilkuset wiernych. Była piąta nad ranem. Ramadan.
Porządku przed świątynią jak zwykle pilnowało kilku zaspanych izraelskich żołnierzy. W pewnej chwili jeden z nich – w mundurze oficera, z długą brodą i jarmułką na głowie – wszedł do środka. Miał przy sobie karabin automatyczny Galil. Do tego cztery magazynki ze 140 nabojami.
Wierni zwróceni w stronę Mekki nie widzieli Izraelczyka, który stanął za ich plecami. Poczekał, aż pochylą głowy i dotkną czołami posadzki. Wtedy odbezpieczył broń i ściągnął język spustowy. Sceny, które następnie rozpętały się w świątyni, ocalali z masakry określili później krótko – pandemonium.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.