STEPHEN MURPHY: Wielokrotnie wpadaliśmy do jego kryjówek tuż po tym, gdy się stamtąd ulotnił. Czasem dosłownie widzieliśmy tlący się jeszcze w popielniczce papieros. Escobar miał swoją sieć wywiadowczą, niemal nieograniczony budżet i dlatego świetnie wychodziło mu znikanie. Przy naszej bazie policyjnej w Medellín miał ludzi, którzy informowali go o każdym większym konwoju wyjeżdżającym przez bramę, dlatego walka z nim była wielkim wyzwaniem."
Stephen Murphy mówi ponadto w rozmowie z "Historią Do Rzeczy", że wielokrotnie na własne oczy widział efekty zbrodni tego narkoterrorysty, który odpowiada za śmierć nawet 50 tys. Kolumbijczyków:
„Szczególnie wstrząsnął mną atak bombowy dokonany na jego zlecenie pod centrum handlowym w Bogocie. Pojechałem od razu na miejsce tej zbrodni. Cała ściana budynku pokryta była szkłem. Matki kupowały wtedy razem z dziećmi wyprawki do szkoły. Może pan sobie wyobrazić, co wybuch zrobił z tym szkłem. Nie da się zapomnieć widoku dzieci zmasakrowanych przez odłamki. Za jego sprawą bomby stały się niemal codziennością w Kolumbii”.
Murphy opisuje też w wywiadzie fortunę Escobara, która dawała mu miejsce w pierwszej dziesiątce miliarderów:
„Według »Forbesa« pod koniec lat 80. Escobar miał majątek o wartości nawet 30 mld dol., co czyniło go siódmym najbogatszym człowiekiem na świecie. Mówi się, że w całej Kolumbii miał 800 posiadłości. Na bramie wjazdowej do swojego największego rancza, nazwanego Finca Nápolés, postawił… samolot. Ponoć dokonał nim pierwszego dużego przerzutu kokainy”.
Ponadto były agent DEA opowiada w wywiadzie o okolicznościach wytropienia i zabicia Escobara, o drodze, jaką ten baron narkotykowy przeszedł od kradzieży nagrobków do władania wielomiliardowym kokainowym imperium, a także o tym, na ile niezwykle popularny serial „Narcos” oddaje realia pościgu za Escobarem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.