Wyszyński i Mindszenty przeciw komunizmowi

Wyszyński i Mindszenty przeciw komunizmowi

Dodano: 

Inna była też na Węgrzech skala oporu wobec komunizmu. W Polsce ekipa Bieruta musiała skupić się na walce z żołnierzami wyklętymi, więc rozprawę z Kościołem musiano odłożyć o trzy lata, do 1948 r. Na Węgrzech atak na Kościół i prymasa Mindszentyego zaczął się już wiosną 1947 r. To wtedy rozpoczęto akcję usuwania religii ze szkół. Duże poparcie na wsi miała też parcelacja majątków należących do Kościoła – rozdzielono około 800 tys. mórg ziemi. Ten rabunek w biały dzień oburzył wielu księży, ale nie poruszył szerokich mas patrzących krytycznie na zbytnie gromadzenie doczesnych dóbr przez Kościół. Komuniści sprawnie uruchomili też ruch postępowych katolików, którzy zaczęli atakować prymasa Mindszentyego za „reakcyjne poglądy” i za to, że „przemawia jak polityk”. W końcu Rákosi postanowił zakończyć rozgrywkę z arcybiskupem Esztergomu jeszcze w 1948 r.

Aresztowano go w drugi dzień Bożego Narodzenia, 26 grudnia 1948 r. Rozpoczęły się trwające bez przerwy całe tygodnie przesłuchania niemłodego już kapłana i wyrafinowane tortury mające złamać jego psychikę. Celem śledztwa był proces pokazowy, na którym oskarżono prymasa o zdradę stanu, nieuznanie republikańskiego systemu rządów, udział w Holokauście, antysemityzm i szpiegostwo na rzecz USA i Watykanu.

Na procesie będący najprawdopodobniej pod wpływem narkotyków Mindszenty przyznawał się do wszystkiego, czego życzyli sobie prokuratorzy. Wyrok dożywotniego więzienia zapadł 8 lutego 1949 r. Zrobił on duże wrażenie w Polsce. Brutalną walkę z Kościołem na Węgrzech uznano za próbę generalną Stalina przed akcją przeciw Kościołowi polskiemu.

Zastraszony episkopat węgierski zgodził się, by archidiecezją przejściowo zarządzał bp dr János Drahos, po którego śmierci 15 czerwca 1950 r. kapituła esztergomska wybrała kolejnego bezbarwnego biskupa – Zoltána Meszlényiego.

O wiele bardziej giętka, ale i przemyślana była taktyka kard. Wyszyńskiego wobec ekipy Bieruta. Konfiskatę kościelnych majątków ziemskich przyjął jako dar od losu. Prymas Polski – jak odnotowywali świadkowie – wyrażał wręcz zadowolenie, że księża uwolnieni zostali od pokusy zbytniego dbania o dobra materialne. W 1950 r. prymas zaskoczył Stolicę Apostolską podpisaniem umowy z władzami PRL, dającą nowemu rządowi wiele uprawnień we współdecydowaniu o nominacjach kościelnych i zdecydowanie odcinającą się od walki antykomunistycznego podziemia.

Kardynał Stefan Wyszyński (z lewej) i abp Antoni Baraniak w Rzymie w trakcie soboru watykańskiego II

To, co wtedy budziło obawy o ugodowość kard. Wyszyńskiego, dziś jawi się jako mądre przesunięcie konfliktu o trzy lata. W rezultacie, gdy w końcu doszło do aresztowania głowy polskiego Kościoła we wrześniu 1953 r., było już pół roku po śmierci Stalina na rok przed pierwszymi oznakami destalinizacji w ZSRS. Wskutek tego władze PRL nie zdecydowały się na poddawanie Wyszyńskiego torturom ani na proces pokazowy.

Jeszcze w miejscu internowania w Komańczy prymas dowiedział się w marcu 1956 r. o śmierci swego prześladowcy Bolesława Bieruta.

Wyszyński grał va banque i wygrał. W październiku 1956 r. nowo wybrany szef PZPR Władysław Gomułka był zmuszony zwolnić prymasa i potraktować go jak gwaranta politycznych zmian. W tym samym czasie na Węgrzech wybuchło powstanie. Uwolniony Mindszenty poparł w przemówieniu radiowym niepodległościowe aspiracje Węgrów.

Dwa powstania

Wielu historyków wskazuje, że Polacy powstrzymali się od niepodległościowego powstania w 1956 r. wskutek pamięci o hekatombie warszawskiego zrywu w 1944 r. Dla odmiany Węgrzy, którzy mieli moralnego kaca za stanie u boku Niemców w czasie II wojny światowej, musieli wzniecić powstanie w 1956 r., aby odpłacić komunistom za 10 lat terroru.

Wobec upadku powstania zmiażdżonego sowieckimi czołgami prymas József Mindszenty schronił się w ambasadzie amerykańskiej w Budapeszcie. Na początku wydawało się wszystkim, że to tylko chwilowy azyl na czas szału zemsty Rosjan. Jednak nowa ekipa Jánosa Kádára nie złagodziła szybko terroru. Jeszcze w 1958 r. stracony zostaje powstańczy premier Imre Nagy. Wykonanych zostaje wiele wyroków śmierci. Prymas Węgier może słuchać o nich w oficjalnym radiu. Dla węgierskich patriotów jest ostatnim wolnym symbolem rewolucji na terenie zniewolonego Budapesztu.

Czytaj też:
Zabić księży! SB mordowała kapłanów jeszcze po wyborach 4 czerwca

W tym samym czasie kard. Wyszyński urzęduje w Pałacu Prymasowskim w Warszawie i prowadzi cierpliwą grę z ekipą Gomułki. Niekiedy ostrą i nerwową, ale nieporównanie mniej dramatyczną niż w latach stalinowskich. Doczeka wybuchu rewolucji Solidarności i umrze 31 maja 1981 r.

Im więcej czasu mijało od zmiażdżonego powstania, tym bardziej Węgrzy zanurzali się w apatii i poczuciu beznadziei. Coraz rzadziej wspominali o Prymasie Niezłomnym, który mieszka w jednym z pomieszczeń ambasady USA. Kolejne ekipy prezydentów Dwighta Eisenhowera, Johna Kennedy’ego, Lyndona Johnsona i Richarda Nixona prowadziły długą grę w celu pozbycia się niewygodnego gościa.

Także w Watykanie w epoce Jana XXIII, a potem Pawła VI zaczęły wiać wiatry Realpolitik. W końcu ubity został targ nieprzynoszący chluby Watykanowi. Paweł VI nazwał Mindszentyego „ofiarą historii” (nie komunizmu), anulował ekskomunikę Piusa XII wobec węgierskich komunistów, którzy prześladowali prymasa Węgier. Komunistyczny rząd w Budapeszcie zgodził się, aby prymas wyjechał 28 września 1971 r. w kolumnie samochodów amerykańskich do Austrii. Po protokolarnej wizycie w Rzymie u papieża zdradzony hierarcha wyjechał do Wiednia, by być jak najbliżej ojczyzny. W grudniu 1973 r., po odmowie dobrowolnej rezygnacji z tytułu arcybiskupa Esztergomu, Mindszenty został zaskoczony gorzkim dla niego komunikatem Stolicy Apostolskiej: stanowisko prymasa Węgier jest objęte wakatem.

Niezłomny prymas umarł dwa lata później, 6 maja 1975 r., żegnany podczas uroczystego pogrzebu przez całą węgierską emigrację. Rok po śmierci Mindszentyego Paweł VI mianował nowym arcybiskupem Esztergomu i prymasem Węgier abp. László Lékaia – postać bezbarwną i dbającą o unikanie konfliktów z władzami komunistycznymi. Skutki „realizmu Lékaia” w postaci upadku autorytetu Kościół węgierski odczuwa do dziś.

Piotr Semka

Czytaj też:
Uratowani spod topora. Komuniści ponieśli w tym kraju klęskę

Artykuł został opublikowany w 7/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.