Tajny raport o zboczeniach Hitlera. Dlaczego tak długo był sekretem?

Tajny raport o zboczeniach Hitlera. Dlaczego tak długo był sekretem?

Dodano: 

Nigdy, nawet w upale, w miejscu publicznym nie zdejmował płaszcza. Nie zezwalał nikomu, aby oglądał go nago lub w trakcie kąpieli. Co do rodzaju zamawianych strojów radził się swojego krawca. Nigdy nie używał perfum.

W roku 1923 „Putzi” próbował przekonać Hitlera, aby poszerzył swój brzydki mały wąs. Hitler ripostował: „Nie martw się moim wąsem. Jeżeli teraz nie jest w modzie, to będzie później, bo ja go noszę”. Co ciekawe, Führer nigdy nie nauczył się prowadzenia samochodu, chociaż bardzo lubił podróżować tym środkiem lokomocji. Na parady wybierał kabriolety, bez względu na pogodę.

Prywatnie mówił spokojnym, stonowanym głosem, natomiast w biurze, będąc u kresu wytrzymałości nerwowej, potrafił urządzić „scenę”, tracąc kontrolę nad sobą. Od czasu pobytu w więzieniu w Landsbergu źle sypiał. Brał środki nasenne.

Zawsze cechowała go odwaga. W roku 1923, kiedy niektóre sprawy decydowały się w trakcie ulicznych pojedynków na pięści, nie stronił od nich. Z czasem stawał się rozważniejszy i nawet studiował metody skutecznej samoobrony. Razem z Himmlerem uznali, że najlepszą ochroną będzie podzielenie szeregów specjalnego oddziału SS na tych, co obserwują tłum, i tych, co strzegą kolumny VIP-ów.

„Putzi” zaprezentował Hitlerowi metody ochrony stosowane przez amerykańską Secret Service. Nazistowski przywódca kupił ich rozwiązania od ręki. Od tej pory obstawa na motocyklach otaczała z lewej i prawej strony samochód wodza, a dwa samochody pełne ochroniarzy podążały tuż za nim.

Ochroniarze otrzymywali rozkaz nagłego przyspieszenia i przejechania kogokolwiek, kto wychyliłby się z tłumu. Hitler siedział zawsze obok kierowcy. Od przodu broniła go kuloodporna szyba, z boku szofer, a z tyłu dwóch esesmanów. Ochrona miała być profesjonalna, ale niezbyt widoczna. Hitler nie życzył sobie tworzenia obrazu „tyrana w podróży”. W swojej posiadłości w Berchtesgaden spacerował w „indyjskim orszaku”, tzn. przed nim i za nim szło po piciusześciu uzbrojonych goryli po cywilnemu. Po lewej i prawej stronie chroniły go oddziały zmotoryzowane.

Nie jadał mięsa. Picie wina i piwa zarzucił po aresztowaniu. Czynił odstępstwo od tej zasady tylko w przypadku przeziębienia, pozwalając sobie na herbatę z rumem. Do 1922 r. palił tytoń. Przestał, aby poprawić wydajność swojego głosu w trakcie częstych publicznych wystąpień. Trzymał jednak papierosy dla gości. Nikomu jednak nie wolno było palić w trakcie jego przemówień. Nawet na otwartym powietrzu w czasie mityngów partyjnych w Norymberdze.

Hitler nigdy nie tańczył, gdyż uznał tę czynność za niegodną męża stanu. Lubił za to oglądać innych w tańcu. „Putzi” uzasadniał to wewnętrzną żądzą Hitlera „przeżycia przygody erotycznej poprzez prokurenta”.

Rok 1942. Adolf Hitler ze swoimi współpracownikami w Wilczym Szańcu

Adolf kochał cyrk. Oglądanie, jak słabo opłacani artyści ryzykują życie, było dla niego wielkim przeżyciem. Szczególnie kiedy oglądał artystów na trapezie lub maszerujących po rozpiętym wysoko sznurze. Nie lubił oglądać za to tresury dzikich zwierząt, chyba że w niebezpieczeństwie znajdowała się kobieta.

Na ogół co drugi wieczór poznawał filmy w prywatnym kinie w swojej kancelarii. Wiele z nich było zakazanych na terenie Niemiec. Lubił oglądać komedie i słuchać występującego w nich żydowskiego śpiewaka. Po projekcji zawsze głośno wyrażał swój żal, że artysta nie miał aryjskiego pochodzenia.

Szczególne wrażenie wywarł na nim film o morderstwie w Marsylii króla Aleksandra i Jeana Louisa Barthou. Razem z Himmlerem analizował błędy, jakie popełniła francuska ochrona. Wśród niedociągnięć obstawy wymieniał użycie policji konnej oraz policji wyposażonej w szable. W tej konkretnej sytuacji konie się spłoszyły i uniemożliwiły szybką reakcję oficerów ochrony. Po dalszych analizach Hitler uznał, że ochrona rozmieszczona po bokach była również niedostateczna.

Hitler przeszedł wyraźną metamorfozę w trakcie pobytu w więzieniu. W trakcie odsiadki był na „ty” z Hessem, ale po wyjściu na wolność Hess powrócił do zwrotu „Mein Führer”. Tą drogą rozpoczął systematyczną budowę kultu wodza podobną do kultu Benita Mussoliniego we Włoszech.

Wkrótce bardzo wzrosła pozycja Hessa. „Putzi” podejrzewał, że między panami doszło do zbliżeń o charakterze seksualnym. Po zabiciu Röhma „Putzi” dowiedział się bowiem, że wśród homoseksualnych członków partii nazistowskiej Hess zwany był „panną Anną”. I że na imprezy najczęściej przychodził ubrany w damskie ciuszki.

Czytaj też:
Upiorna prawda o żonie Hitlera

Ta wiadomość spowodowała, że „Putzi” powrócił do analizy niektórych dziwnych zachowań Hitlera. Dostrzegał w nim „masochistę z wszechobecnymi elementami homoseksualizmu”. Czytając między wierszami „Mein Kampf”, doszedł do wniosku, że pojawiają się w nim fragmenty wskazujące, że w latach wiedeńskich Adolf mógł, poprzez kontakt z żydowską prostytutką, zostać zainfekowany jakąś chorobą weneryczną.

„Putzi” nie wierzył jednak, że w młodych latach Hitler podjął kontakty homoseksualne, był natomiast przekonany, że był osobą o typie egocentrycznego narcyza tęskniącego za kobietą-widmo i mającego od czasu do czasu „histeryczne wybuchy natury sadomasochistycznej”. Analizując głębiej problem życia seksualnego Hitlera, „Putzi” konkludował, że było ono, tak jak poglądy polityczne, dwojakie.

Hitler był zarówno homo-, jak i heteroseksualistą, socjalistą i zagorzałym nacjonalistą, mężczyzną i kobietą. Podczas gdy prawdziwy Adolf dla diagnosty był trudny do zdefiniowania, istniało wiele faktów potwierdzających, że jego życie seksualne było pełne desperackich zachowań. Wydawało się, że istniały przeszkody, jeżeli nie fizycznej, to psychicznej natury, które nie pozwalały mu na osiągnięcie pełnej satysfakcji seksualnej.

Ogólnie rzecz ujmując, Hitler poszukiwał po części kopii matki, a po części kopii słodkiej kochanki. Od 1933 r. miewał chwile estetycznej satysfakcji, u źródeł której byli nieletni chłopcy i dziewczynki. Nad wszystkim górowała jednak frustracja powodowana niemożliwością znalezienia takiej kobiety, jakiej potrzebował na co dzień.

Prostytutki, które rzadko były wpuszczane do hotelu Kaiserhoff, stawały się podmiotami jego podziwu, ale tylko kiedy nie były same. Samotne kobiety zwykle ignorował. Potrafił wysłać swojego przybocznego, aby ustalił dane personalne tej, która zwróciła jego uwagę. Zawsze wybierał rolę widza.

Kiedyś w rozmowie z dr. Sedgwickiem porównał widzów zasiadających w cyrku do kobiety. „Ktoś, kto nie rozumie kobiecego charakteru mas – mówił – nigdy nie stanie się wielkim mówcą. Sam sobie zadaj pytanie, czego kobieta oczekuje od mężczyzny? Jasności, decyzyjności, siły i działania. Masy, jak kobieta, wahają się pomiędzy skrajnościami. Doprowadzić masy do działania jest tym, czego chcemy”.

Zapytany kiedyś przez dr. Sedgwicka, czy nie byłoby dobrze, aby się ożenił, Hitler odparł: „Małżeństwo nie jest dla mnie. Moją jedyną wybranką jest Ojczyzna. Są dwa sposoby na ocenę charakteru mężczyzny: przez kobietę, którą poślubił, albo przez sposób, w jaki umiera”. Zapytany, dlaczego w takim razie nie ma kochanki, odrzekł: „Polityka jest kobietą. Kto kocha ją nieszczęśliwie, temu ona odgryzie głowę”.

W innych sytuacjach, kiedy obaj panowie rozmawiali o kobietach, Hitler lubował się w cytowaniu rosyjskiego przysłowia: „Jeżeli idziesz do kobiety, nie zapomnij bata”. Miało to potwierdzać jego wizję, w której mężczyzna w sytuacjach erotycznych powinien dominować.

Po 15 latach obserwowania Hitlera dr Sedgwick doszedł do wniosku, że bat gra jakąś tajemniczą rolę w jego relacjach z kobietami. Wymachiwanie batem wydawało się związane z ukrytą żądzą osiągnięcia erekcji, która pomogłaby mu w pozbyciu się podstawowego kompleksu niższości mającego podłoże seksualne. Oczywiście „Putzi” nie wykluczał, że bat mógł być też pozostałością wspomnień o brutalnym ojcu.

Taki obraz Hitlera – a więc człowieka, który przez pewien czas decydował o losach świata – wyłaniał się w 1942 r. z ocen amerykańskich specjalistów. Zastanawiające jest, dlaczego Amerykanie zdecydowali się na odtajnienie tego dokumentu dopiero po 48 latach.

Artykuł został opublikowany w 6/2016 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.