Piotr Włoczyk
W latach 60. polskie władze na uchodźstwie uznawane były już tylko przez dwa państwa: Hiszpanię i Watykan. Generał Franco wycofał swoje uznanie dla „rządu londyńskiego” dopiero w 1969 r., blisko ćwierć wieku po faktycznej marginalizacji tego ośrodka władzy, nawiązując równocześnie stosunki z PRL. Watykan poszedł tą samą drogą trzy lata później. Tym samym rola władz polskich na uchodźstwie stała się do reszty czysto symboliczna – cały świat uznał, że to władze PRL reprezentują Polaków na arenie międzynarodowej.
Hiszpania, rządzona przez nieprzejednanego antykomunistę, i Watykan były siłą rzeczy przypadkami wyjątkowymi. Najważniejsze państwa świata już bowiem blisko ćwierć wieku wcześniej przestały uznawać polski rząd w Londynie: od 5 lipca 1945 r. Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone ustanowiły stosunki z hybrydowym Tymczasowym Rządem Jedności Narodowej. Przez następne 45 lat rola polskich władz na uchodźstwie była symboliczno-ceremonialna, choć prawno-konstytucjonalnych podstaw do reprezentowania II RP nikt nie mógł im odmówić.
Insygnia Mościckiego
22 grudnia 1990 r. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski przekazał podczas podniosłej ceremonii na Zamku Królewskim insygnia władzy II RP na ręce pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta III RP Lecha Wałęsy. Na ozdobnych poduszkach leżały używane jeszcze przez Ignacego Mościckiego pieczęcie prezydenckie, chorągiew Rzeczypospolitej, Order Orła Białego, Order Odrodzenia Polski oraz najważniejsza „relikwia” po II RP – oryginał konstytucji kwietniowej z 1935 r.
Na mocy artykułu 24 tej kontytucji prezydent Kazimierz Sabbat wyznaczył 25 stycznia 1988 r. Ryszarda Kaczorowskiego na „następcę Prezydenta Rzeczypospolitej na wypadek opróżnienia się urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości”. Gdy Kazimierz Sabbat zmarł na zawał 19 lipca 1989 r., nie było więc wątpliwości, kto będzie symbolicznie reprezentował wolną Rzeczpospolitą. W ten sam sposób władzę przekazywali swoim następcom poprzednicy Kazimierza Sabbata: Ignacy Mościcki, Władysław Raczkiewicz, August Zaleski, Stanisław Ostrowski i Edward Bernard Raczyński.
Musimy przy tym pamiętać, że władza prezydentów rezydujących w Londynie była skromniejsza od tej przysługującej Ignacemu Mościckiemu – na mocy tzw. umowy paryskiej prezydent RP na uchodźstwie podzielił się swoimi szerokimi przedwojennymi uprawnieniami z szefem rządu.
Mocno podzielony politycznie „polski Londyn” do umocowania i roli władz na uchodźstwie podchodził bardzo pryncypialnie, choć mało kto się łudził, że emigracyjne władze mogą odgrywać rolę inną niż symboliczną. Jak ujął to Adam Pragier, jeden z ministrów rządu emigracyjnego po 1945 r. i współpracownik prezydenta Augusta Zaleskiego: „Emigracja polityczna nie żyje mitem II Rzeczypospolitej, która już nie istnieje. Zachowuje symbole jej nieprzerwanej ciągłości, ale tylko w sensie nieustającego protestu przeciwko porządkowi pojałtańskiemu. Emigracja polityczna nie może pozwolić wprowadzić się na tor mitu III Rzeczypospolitej – która także nie istnieje. [...] Emigracja polityczna nie stanowi opozycji wobec władz rządzących krajem, ale odmawia tym władzom prawowitości”.
Czytaj też:
Wojna o trumnę Piłsudskiego. Abp Sapieha swoim oporem rozwścieczył rząd II RP
Prezydent vs Rada Trzech
Śmierć prezydenta Władysława Raczkiewicza (w czerwcu 1947 r.) była początkiem głębokiego kryzysu, który obniżył prestiż tego symbolu kontynuacji II RP. Prezydent desygnował na swojego następcę Augusta Zaleskiego, choć wedle wcześniejszych ustaleń poczynionych w gronie emigracji, prezydentem miał zostać ówczesny premier rządu na uchodźstwie Tomasz Arciszewski z PPS. Decyzja ta doprowadziła do wyjścia PPS z koalicji rządowej.