Chyba diabeł ustawił na ogniu kocioł bałkański i pali pod nim przez wieki, a od średniowiecza stara się szczególnie. Wtedy to Bałkany – i tak ogarnięte konfliktami między Serbami, Bułgarami, Albańczykami, Macedończykami a Grekami z istniejącego nadal cesarstwa bizantyjskiego – stają się terenem inwazji tureckiej. Nadchodziła ona z Anatolii w Azji Mniejszej, którą pod koniec XI w. opanowali Turcy zjednoczeni przez ród Seldżuków.
W kotle Bałkanów
Seldżucki przywódca Thorgul zmusił w 1055 r. kalifa bagdadzkiego do przyznania mu tytułu sułtana. W 1071 r. Seldżucy pokonali pod Manzikertem armię Bizancjum i dopiero wyprawy krzyżowe powstrzymały ich dalszą ekspansję. Natomiast sułtanat seldżucki rozpadł się na kilkanaście emiratów po najeździe mongolskim i potęgę turecką odbudował kolejny ród – Osmanów. Osman I (1280–1324) i jego syn oraz następca Orhan I (1324–1359) znów tytułowali się sułtanami, odbierając cesarzom resztki posiadłości w Anatolii i tworząc mobilne, scentralizowane państwo z silną armią. Wtedy to właśnie powstał korpus janczarów. Porywani chłopcy chrześcijańscy zamieniani byli w islamskich fanatyków, na śmierć i życie oddanych sułtanowi, i szkoleni na najgroźniejszą piechotę w dziejach.
Tymczasem na Bałkanach, jak to na Bałkanach, trwała wojna wszystkich ze wszystkimi. Wykorzystywano w niej nie tylko zaciężne oddziały łacinników, ale także posiłki tureckich wojsk. Pretendent do tronu w Konstantynopolu oddał nawet Orhanowi – ku przerażeniu całego chrześcijańskiego świata – swoją młodszą córkę za żonę. Precedens ten posłużył później regularnemu sprowadzaniu do haremów kolejnych prawosławnych księżniczek z całych Bałkanów. W połowie XIV w. górę tam wzięła Serbia, której władca Stefan Duszan (1331–1355) zdobył Macedonię, Albanię, Epir i Tesalię, tworząc państwo od Dunaju do Morza Egejskiego i Adriatyku. W 1346 r. koronował się na cara Serbów i Greków. Cesarz bizantyjski Jan VI Kantakuzen poczuł się zagrożony i wezwał na pomoc... Turków, którzy w 1349 r. odebrali Serbom Tesaloniki, a w 1954 r. zajęli półwysep Gallipoli.
Z tego pierwszego przyczółka na kontynencie europejskim rozpoczęli systematyczny podbój krajów bałkańskich, zwłaszcza że państwo Duszana rozpadło się po jego śmierci na wiele niezależnych księstw. Spotkało to również Bułgarię po śmierci cara Iwana Aleksandra (1331–1371). W 1359 r. Osmanowie oblegali Konstantynopol, a trzy lata później nowy sułtan Murad I zdobył Adrianopol, które to miasto ustanowił stolicą państwa tureckiego. W 1371 r. Turcy gromili nad Maricą serbskich władców Macedonii, przyjmowali hołd od innych, w 1382 r. zdobyli Sofię, w 1386 r. serbski Nisz, w następnym zaś roku Tesaloniki – już dla siebie.
I wtedy zawiązała się antyturecka koalicja, na czele której stanął władca Starej Serbii i części Kosowa Lazar Hrebeljanović. Sprzymierzył się ze swym zięciem Vukiem Brankoviciem, władcą Kosowego Pola, królem bośniackim Turkiem I i carem tyrnowskim z Bułgarii – Iwanem Szyszmanem. W 1387 r. ich wojska pokonały wroga pod Pločnikiem. Ale już po roku Murad I zmusił do uległości Szyszmana, a w 1389 r. wkroczył na Kosowe Pole.
Przeciwnicy
Relacje o bitwie na Kosowym Polu spisywali wiele lat po tych wydarzeniach autorzy (z obu stron zresztą), którym bardziej niż na dotarciu do prawdy zależało na tworzeniu mitów. Wbrew nim Murad I przywiódł zapewne na Kosowe Pole nie pół miliona, ale mniej więcej 40 tys. wojowników, a książę Lazar do 30 tys.
W armii tureckiej służyło 8 tys. chrześcijan – 3 tys. jeźdźców oraz 5 tys. łacińskich kuszników z Genui i prawosławnych z Grecji. Z kolei do Lazara przybywali rycerze z Węgier, Czech i zachodniej Europy. Tureckie formacje wojsk sułtana tworzyli natomiast akyndży, azabowie, sipahowie, konna gwardia i janczarzy. Pierwsi byli zagończykami – lekką jazdą zbrojną w łuki i włócznie, a ich oddziały tworzono w oparciu o więzy rodowe lub plemienne.
Podobnie formowano roty nieregularnej piechoty – uzbrojonych w długie piki azabów. Sipahowie z kolei przypominali naszych szeregowych rycerzy, za nadania ziemi i ludzi służyli bowiem sułtanowi, sami wyposażając się w konia i broń: łuk, szablę, tarczę, krótką lancę i zbroję. Ta ostatnia była na ogół kolczugą wzmocnioną w szczególnie newralgicznych miejscach stalowymi płytkami. Na Kosowe Pole przybyło ich 6 tys. To już była cięższa jazda, podobnie jak ponaddwutysięczna gwardia konna sułtana. Kawalerzyści zakładali stożkowe hełmy zaopatrzone w kolcze czepce, szczelnie osłaniające boki i przód twarzy oraz ramiona. Janczarów, liczących 5 tys., zbrojono niemal wyłącznie w szable oraz łuki, a chroniły ich grube kaftany. Zarówno jeźdźcy, jak i piesi kryli się też za kałkanami – okrągłymi tarczami z rattanu, splecionymi sznurami, z metalowym umbem pośrodku.
Cięższym uzbrojeniem ochronnym i zaczepnym na wzór europejski dysponowali niektórzy Serbowie. Zakładali już płytowe zbroje, zwane lustrzanymi (napierśnik z naplecznikiem, osłony kończyn), oraz szczelne hełmy z przyłbicami przyjmującymi w owe czasy na ogół kształt psiego pyska. Chroniły ich dodatkowo duże tarcze, a uzbrojeni byli w długie kopie i miecze. Większość serbskich sił stanowiła jednak jazda znacznie lżejsza. Zwraca uwagę skłonność do stosowania (przez Turków także) broni obuchowej – buzdyganów i buław. Około 15 tys. wojowników wiódł Lazar, 5 tys. Vuk Branković, a 5 tys. Bośniaków – Vlatko Vuković. Walczyli w sposób zachodnioeuropejski – szarżami ław jeźdźców, trzeba przyznać, wielce bitnych.
Natomiast Turcy doskonalili współdziałanie wszystkich formacji. Lubili atakować z zaskoczenia i oskrzydlać przeciwnika za pomocą jazdy. W obronie janczarzy chronili się za ostrokołami oraz za długimi pikami azabów. Zasypywali wtedy atakującą jazdę wroga gradem strzał z łuków, którymi posługiwali się z nadzwyczajną wprawą.
Śmierć dwóch wodzów
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa obie strony zastosowały właściwą sobie taktykę w bitwie na Kosowym Polu, choć bezpośrednich relacji nie znamy, a późniejsze są bądź mgliste, bądź wprost sprzeczne ze sobą. Z całą pewnością stwierdzić można natomiast kilka rzeczy.