Krwawa jatka wśród nazistów. Czy Hitler rzeczywiście własnoręcznie zabił przyjaciela?

Krwawa jatka wśród nazistów. Czy Hitler rzeczywiście własnoręcznie zabił przyjaciela?

Dodano: 

Tak jak wspominałam, SA przez cały czerwiec była na urlopie. Ludzie Röhma nie byli więc w stanie podjąć walki z ludźmi Hitlera. Zanim szeregowi członkowie SA zorientowali się, co się dzieje, było za późno. Ich przywódcy już nie żyli. Organizacja została pozbawiona głowy. Hitler wkrótce osobiście zaapelował do jej członków, aby pozostali wobec niego lojalni. Dla wielu z nich to, co się stało, było jednak olbrzymim rozczarowaniem – w konsekwencji opuścili szeregi organizacji.

Ilu ludzi zginęło w ramach tej czystki?

Najbardziej dokładną listę zabitych sporządził niemiecki historyk Otto Gritschneder. Znalazło się na niej 90 nazwisk. Nie wszyscy zabici byli z SA. Nie wszyscy zostali też zamordowani na rozkaz Hitlera. Wiele z zabójstw zostało zleconych przez Himmlera, Göringa lub innych liderów narodowosocjalistycznych. W Bawarii, na Górnym Śląsku czy w Berlinie niektórzy przywódcy hitlerowscy skorzystali z okazji i wyeliminowali przeciwników reżimu lub swoich osobistych wrogów.

Röhm był prominentnym przedstawicielem tzw. radykalnej frakcji NSDAP. Co to była za grupa?

To w dużej mierze stereotyp. Moje badania wykazały, że – oprócz pojmowania swojej seksualności – Röhm nie był specjalnie radykalny ani rewolucyjny. Był ekstremistycznym nacjonalistą o rasistowskim światopoglądzie. A jednocześnie był monarchistą wiernym bawarskiemu domowi królewskiemu – Wittelsbachom.

To rzeczywiście zaskakujące!

Radykalną frakcję NSDAP reprezentowali raczej tacy ludzie jak bracia Otto i Gregor Strasserowie i Joseph Goebbels. W latach 20. domagali się oni prowadzenia bardziej lewicowej polityki w kwestiach społeczno-gospodarczych. Większość z nich zrezygnowała jednak z forsowania tych poglądów, gdy okazało się, że Hitler ich nie popiera. Działacze ci byli zresztą znani z radykalnej retoryki, a nie jakichś konkretnych, spójnych planów. Wyjątkiem był Otto Strasser, który w 1930 r. porzucił partię narodowosocjalistyczną i stworzył własną organizację – Czarny Front.

Od lewej: Adolf Hitler, Hermann Göring, Joseph Goebbels i Rudolf Hess

Wielu radykałów z szeregów NSDAP było jednak rozczarowanych rokiem 1933, uznając, że rewolucja była nie dość gruntowna.

Rzeczywiście takie nastawienie było widoczne u części działaczy skupiającej robotników Narodowosocjalistycznej Organizacji Komórek Zawodowych (NSBO) oraz członków SA. Ich rozczarowanie wynikało z tego, że reżim Hitlera, aby zrealizować swoje sztandarowe cele – remilitaryzację i obalenie traktatu wersalskiego – musiał uzyskać poparcie armii i tradycyjnych elit gospodarczych.

Według popularnego powiedzenia SA była brunatna na zewnątrz, a czerwona w środku.

Nie, myślę, że nazywanie jej członków „brązowymi bolszewikami” nie jest trafne. Chociaż rzeczywiście należy przyznać, że niektórzy przywódcy SA, a także przedstawiciele niższych szczebli organizacji, wspierali program wprowadzenia głębszych społeczno-ekonomicznych zmian w Niemczech. W miastach było wiele oddziałów SA, których członkowie wcześniej należeli do partii komunistycznej. Ich polityczne idee nie zawsze były bardzo spójne: przemawiał do nich aktywizm zarówno narodowosocjalistyczny, jak i komunistyczny. W oddziałach SA na prowincji fenomen ten już raczej nie występował.

Jak wytłumaczyć ten paradoks? Z jednej strony w III Rzeszy pakowano homoseksualistów do obozów. Z drugiej jeden z najważniejszych paladynów Hitlera był homoseksualistą.

To tylko pozorny paradoks. Już przed 1933 r. część działaczy NSDAP wygłaszała ostre tyrady pod adresem homoseksualistów. Zdarzało się również, że ich atakowano – bojówkarze rozbijali np. działające w Niemczech gejowskie bary. Nie ma dowodów na to, że Röhm interweniował w tej kwestii, ale wydaje się, że świadomość tego, iż był homoseksualistą, działała jednak hamująco na innych przywódców narodowosocjalistycznych. Blokowała jakieś poważniejsze szykany wobec mniejszości seksualnych. Zaczęły się one dopiero – szczególnie dotyczyło to homoseksualnych mężczyzn – po śmierci przywódcy SA. Drugim czynnikiem prowadzącym do radykalizacji działań wobec homoseksualistów było wzmocnienie roli SS po dokonaniu czystki w szeregach SA. Himmler był zdecydowanym przeciwnikiem homoseksualizmu. Obawiał się, że homoseksualiści mogą wywierać destrukcyjny wpływ na liczne męskie organizacje działające w III Rzeszy.

Hitler wiedział o orientacji Röhma?

Tak. To nie było wielką tajemnicą. W latach 1930–1933 wrogowie Röhma w NSDAP wykorzystywali ten fakt w prowadzonych przeciwko niemu kampaniach i wojnach podjazdowych. Niektórzy uważają, że to całkowicie uzależniło Röhma od Hitlera, co oczywiście Führerowi bardzo odpowiadało.

Adolf Hitler ogłasza wypowiedzenie wojny USA. Berlin, 11 grudnia 1941 r.

Czy to prawda, że wszyscy inni przywódcy SA także byli homoseksualistami?

Nie, to nieprawda. Takie wrażenie powstało dlatego, że w otoczeniu Röhma na najwyższych szczeblach SA było kilku homoseksualistów lub biseksualistów. Choćby Edmund Heines i Karl Ernst. Röhm – wbrew legendom – przy dobieraniu ludzi na najwyższe stanowiska kierował się jednak głównie tym, czy mają bojowe doświadczenie jako oficerowie.

Wróćmy więc do Röhma. Wspomniała pani, że Hitler wahał się, czy by go nie oszczędzić ze względu na wcześniejsze zasługi dla ruchu. Jakie to były zasługi?

W trakcie narodowosocjalistycznego puczu w 1923 r. Röhm wraz ze swym paramilitarnym oddziałem Reichskriegsflagge opanował budynek dowództwa wojskowego w Monachium. Hitler i pozostali puczyści maszerowali ulicamiaby uwolnić Röhma, kiedy zostali ostrzelani przez bawarską policję.

Był jednym z „członków założycieli”?

Nie, Röhm nie zakładał NSDAP. Podobnie jak Hitler zapisał się do niego we wczesnej fazie jego funkcjonowania. Następnie odegrał w nim dwie kluczowe role. W latach 1920–1923 był patronem partii. Wykorzystywał swoje wpływy w bawarskiej, a później niemieckiej armii, aby wzmocnić pozycję Hitlera i całego ugrupowania. Röhm był w końcu znanym oficerem z czasu I wojny światowej.

A druga rola?

W latach 1930–1933 Röhm wykorzystał swoje zdolności organizacyjne i swoją reputację jako weterana pierwszych bojów narodowosocjalistycznych do przejęcia kontroli i ukształtowania SA. Liczebność tej formacji pod jego kierownictwem rosła w błyskawicznym tempie. Uliczni bojówkarze w brunatnych koszulach stali się awangardą narodowego socjalizmu.

Czytaj też:
Naziści w tropikach. Tajemnica wyprawy Göringa do Amazonii

A co Röhm robił w Boliwii?

Wyjechał tam pod koniec 1928 r. jako wojskowy doradca boliwijskiej armii. Wielu niemieckich oficerów, którzy walczyli podczas I wojny światowej, zdecydowało się na ten krok. Szefem sztabu boliwijskich sił zbrojnych był w tym czasie gen. Hans Kundt. Röhm zdecydował się przyjąć stanowisko doradcy w Boliwii, bo chciał kontynuować karierę wojskową. Jako członek NSDAP nie mógł zaś służyć w apolitycznej Reichswehrze. Do Niemiec wrócił w 1930 r. na prośbę Hitlera, który szykował się do marszu po władzę i potrzebował takich doświadczonych ludzi jak Röhm.

Co by się stało, gdyby Röhm nie zginął w 1934 r.?

Zapewne nie zostałby odsunięty na margines. Podobnie jak wielu innych działaczy, którzy odegrali kluczową rolę podczas marszu po władzę, nie potrafił zaadaptować się do nowego etapu, czyli dostosować do sytuacji, w której narodowi socjaliści sprawowali władzę. Nie sądzę więc, żeby Röhm odegrał jakąś wyjątkowo ważną rolę w prowadzeniu wojny czy w planowaniu Holokaustu. Gdyby jednak go o to poproszono, zapewne wziąłby w nich udział. Ponieważ Röhm nie dożył do okresu, w którym III Rzesza popełniła swoje największe okrucieństwa, zrodził się mit, według którego – gdyby żył – udałoby mu się je powstrzymać. Całe jego życie, wszystkie wybory i działania, jakie podejmował, świadczą jednak o tym, że mit ten jest nieuzasadniony.

Profesor Eleanor Hancock jest australijską historyk. Wykłada na University of New South Wales w Canberze. Specjalizuje się w historii III Rzeszy. Napisała m.in. „Swastika over the Acropolis” i „Ernst Röhm: Hitler’s SA Chief of Staff”.

Artykuł został opublikowany w 6/2017 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.