Teatrofon i elektrofon - jak powstawało ukochane urządzenie ludzkości

Teatrofon i elektrofon - jak powstawało ukochane urządzenie ludzkości

Dodano: 

Taka „mechaniczna” telewizja zadebiutowała w 1928 r., gdy szkocki inż. John Logie Baird przesłał obraz telewizyjny przez Atlantyk: miał on rozdzielczość kilkuset pikseli i pozwalał na rozpoznawanie twarzy. Przyszłość należała jednak do telewizji elektronicznej, bo mechaniczna – chociaż działała i przynosiła dochody – była skomplikowana i droga.

W 1930 r. amerykański inż. Vladimir Zworykin wynalazł ikonoskop. Na matrycy osadził wiele fotokomórek: ziaren srebra pokrytego cezem. Każde ziarno zbierało swój własny obraz i zamieniało go na impuls prądu. W odbiorniku impulsy elektryczne pobudzały do życia lampę kineskopową, która wystrzeliwała elektrony w stronę monitora. Tutaj elektrony uderzały w ziarna luminoforu, które świeciły się lub nie, i znów bezwładność oka sprawiała, że pojawiało się wrażenie ruchu.

Gdy w 1936 r. Niemcy transmitowali zawody berlińskich igrzysk olimpijskich, wykorzystali do tego licencyjny ikonoskop. Podobnie czyniono w innych państwach, m.in. w Polsce. Już w początkach lat 30. prowadziliśmy próby z telewizją elektromechaniczną, a w 1938 r. nadaliśmy pierwszy program telewizji elektronicznej. Prace nad polską telewizją przerwała II wojna światowa, która jednak – podobnie jak pierwsza – przyczyniła się do rozwoju telewizji.

W kolorze

Po II wojnie światowej rozpowszechniła się telewizja kolorowa. Nie różniła się ona wiele od dotychczasowej telewizji czarno-białej, po prostu wymagała zamontowania w kamerze trzech kompletów fotokomórek, reagujących wyłącznie na światło odpowiedniego koloru: czerwone, zielone, niebieskie. Podobnie odbiornik telewizyjny wymagał luminoforu w trzech barwach.

RCA 630-TS - pierwszy masowo sprzedawany telewizor, 1946 r.

W grudniu 1953 r. telewizje amerykańskie przyjęły „kolorowy” standard nadawania NTSC (National Television System Committee). W 1965 r. liczba kolorowych programów w telewizji amerykańskiej przekroczyła liczbę programów czarno-białych, jednak w Europie telewizja kolorowa dopiero się rodziła. Zadebiutowała tutaj w 1967 r., niemal jednocześnie we Francji, w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii.

W tym czasie pojawiły się również pierwsze urządzenia pozwalające na rejestrację obrazu na taśmie magnetycznej: od 1963 r. możliwe było pokazywanie powtórek, przede wszystkim sportowych „replayów”. W kolejnych latach urządzenia takie stawały się coraz mniejsze i tańsze. Nazwano je magnetowidami i coraz częściej kupowali je prywatni użytkownicy. W 1976 r. firma JVC zaprezentowała standard zapisu i odtwarzania, określony jako VHS (Video Home System). Jakość nagrywanych materiałów była gorsza niż obrazu telewizyjnego, o czym warto pamiętać, oglądając dziś wspomnienia z przeszłości.

W Polsce telewizja kolorowa pojawiła się zaś w 1971 r. W 2013 r. obowiązującym standardem w Polsce stała się telewizja cyfrowa DVB-T, technicznie mająca niewiele wspólnego z wynalazkami XX w., sygnał obrazu nie jest przesyłany w postaci sygnału elektromagnetycznego, ale w postaci kodu cyfrowego. Zmieniły się również kamery i odbiorniki, przede wszystkim zniknęły olbrzymie oraz ciężkie kineskopy.

Telewizja przez dziesięciolecia była głównym domowym centrum rozrywki. Przed telewizorami – szczególnie w jesienne i zimowe popołudnia – zasiadały całe rodziny. Nic dziwnego, że stała się ona narzędziem propagandowym – zarówno na usługach państwa, jak i prywatnych przedsiębiorstw. I jest nim do dziś – reklamy to przecież propaganda w służbie komercji.

Telewizja w tradycyjnym kształcie powoli odchodzi do lamusa. Zapowiedzią upadku były magnetowidy domowe, które sprawiły, że ulubiony program można było nagrać, aby obejrzeć w dowolnym czasie, pomijając niepotrzebne reklamowo-propagandowe treści. Kolejny cios zadał telewizji Internet, ale nie wydaje się, żeby był to cios śmiertelny.

Artykuł został opublikowany w 10/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.