Syzdkowie uważali natomiast, że premier „nie mógł zapobiec zasądzeniu kary śmierci legendarnemu bohaterowi z Oświęcimia, Witoldowi Pileckiemu, który był oskarżony o organizację sieci szpiegowskiej na rzecz obcego wywiadu. [...] Zaangażowanie się premiera w tamtym okresie w takie sprawy nie przyniosłoby żadnego efektu. Cyrankiewicz przekonał się o tym wielokrotnie, podejmując tego typu interwencje u Bermana”.
Cyrankiewicza oskarżano w sprawie Witolda Pileckiego jednak nie tylko o bierność, lecz także o ewidentnie złą wolę. Eleonora Ostrowska, szwagierka Pileckiego, opowiadała Piotrowi Lipińskiemu o liście nadesłanym przez premiera do sądu i odczytanym podczas rozprawy. „Gdyby oskarżony zechciał się powoływać na mnie, na naszą znajomość z Oświęcimia, nie może to w żadnym wypadku zmniejszyć jego winy i spowodować złagodzenia wyroku. Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej. Jest bardzo szkodliwą jednostką. Dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary”.
Jednak Piotr Lipiński sprawdził, że w aktach sądowych nie ma tego listu. Nie jest on także wspomniany w protokole rozprawy. Również nikt z oskarżonych wraz z Pileckim nie przypominał sobie takiego oświadczenia premiera.
Według Adama Cyry, gdy zapadł wyrok śmierci na Pileckiego, jego obozowi współtowarzysze zaczęli zbierać podpisy pod listem do Bieruta w sprawie aktu łaski. Gdy poproszono o to Cyrankiewicza, premier miał zdecydowanie odmówić.
Odrąbać ręce...
Najsłynniejszym, najbardziej zapamiętanym przemówieniem Cyrankiewicza było to, które wygłosił w związku z buntem poznańskim w czerwcu 1956 r. Przyznawał, że doprowadziły do niego „bolączki” i niezadowolenie. Jednak ostrzegał: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciwko władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego”.
Mówił jak najgorszy stalinista, a przecież nim nie był. Po latach powiedział, że słów tych jednak nie żałuje. Twierdził, że użył ich po to, by ostrzec przed powtórzeniem się krwawych walk w Poznaniu w innych miastach. Takie wydarzenia mogły cofnąć proces demokratyzacji ustroju. A nawet – jak utrzymywał cytowany przez Piotra Lipińskiego Jerzy Morawski, w 1956 r. sekretarz KC – spowodować sowiecką interwencję.
Gdy w 1964 r. 34 wybitnych pisarzy i uczonych napisało list do premiera, stwierdzając, że zaostrzenie cenzury zagraża rozwojowi kultury narodowej, i domagając się prawa do dyskusji, krytyki, swobody i do rzetelnej informacji, Cyrankiewicz przyjął część jego sygnatariuszy. „Sprawę listu jakoś załagodził” – pisali Syzdkowie, choć nie podali, na czym miałoby to polegać.
Lipiński przypomina natomiast, że 14 pisarzom zakazano publikowania, a w kampanii propagandowej przeciw autorom listu, choć nie wymieniano nazwisk, pisano o „cwaniakach lub świętych naiwnych”, a nawet o „ideowej targowicy”.
Twarda mowa liberała
Profesor Jerzy Eisler pisał w książce „List 34”, że przyjmując jego sygnatariuszy, Cyrankiewicz starał się „nie bez pewnego powodzenia odgrywać rolę oświeconego liberała”. I prywatnie najpewniej taki był, daleki od komunistycznej ortodoksji.
Jednak oficjalnie nie pozwalał sobie na żadne odstępstwa od ocen formułowanych przez partię i nawet ich nie tonował. Tak było w przypadku listu do sekretarza episkopatu po słynnym orędziu biskupów polskich do niemieckich z 1966 r. Szczególnie słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” ściągnęły na jego autorów propagandową nawałnicę z piorunami gniewu. W swoim liście Cyrankiewicz pisał, że biskupi, którzy gwałcą konstytucję i jej ustawy, nie mogą liczyć na tolerancję ze strony władz, choć swoim orędziem biskupi nie łamali przecież prawa.
W związku z marcowymi protestami młodzieży studenckiej i brutalnym spacyfikowaniem ich przez milicję posłowie koła Znak złożyli w 1968 r. interpelację. „Cyrankiewicz przypisał posłom Znaku fałsz i obłudę. Miejsce w jednym szeregu z inspiratorami zajść” – stwierdza Piotr Lipiński.
Tych ostatnich premier nazwał rozwydrzonymi prowodyrami. Mówił też o obywatelach polskich narodowości żydowskiej, którzy mają przekonania proizraelskie. Stwierdzał, że nie jest możliwa lojalność wobec socjalistycznej Polski i imperialistycznego Izraela jednocześnie. „Albo jesteś z nami, albo się wynoś” – tak podsumowuje Piotr Lipiński wypowiedź premiera. Dodaje jednak, że w prywatnych rozmowach Cyrankiewicz dostrzegał, iż Polskę ogarnia fala antysemityzmu, na co nie chciał się godzić. Jednocześnie – jak wspominał Mieczysław Rakowski – nie robił nic, by przeciwstawiać się „wykańczaniu ludzi żydowskiego pochodzenia”.
14 grudnia 1970 r., po ogłoszeniu podwyżki cen, rozpoczęły się protesty w Gdańsku. Doszło do starć z milicją. Następnego dnia na naradzie w Komitecie Centralnym Gomułka zażądał wydania rozkazu zezwalającego na użycie broni w przypadku podpalania obiektów, atakowania milicji, zagrożenia życia. „O godzinie dziewiątej pięćdziesiąt Cyrankiewicz przekazał telefonicznie generałowi Korczyńskiemu jedną z najgorszych decyzji w historii polskiego komunizmu” – pisze Lipiński.
Dwa dni później premier w wystąpieniu telewizyjnym mówił o udziale w demonstracjach „elementów anarchistycznych, chuligańskich i kryminalnych”, prowokatorach i awanturnikach. Zdaniem Piotra Lipińskiego „wystąpienie Cyrankiewicza w wymowie przypominało jego słowa z 1956 r., kiedy mówił o »odrąbywaniu ręki«”.
W 1956 r. Cyrankiewicz przyczynił się do powrotu do władzy Władysława Gomułki. Utrzymał
stanowisko premiera. W 1970 r. pomógł w odsunięciu Gomułki i wybraniu na jego miejsce Edwarda Gierka. Tym razem jednak musiał podać się do dymisji. Nowa ekipa zapewniła mu miękkie lądowanie: fotel przewodniczącego Rady Państwa. Podzielała zapewne opinię Gomułki: „Współpracowałem z nim jako premierem rządu 14 lat i stale odnosiłem wrażenie, że wszystko, co dzieje się w gospodarce, jest mu obojętne”.
Spraw ekonomicznych rzeczywiście premier nie czuł ani nie lubił. „Pod koniec lat sześćdziesiątych Cyrankiewicz korzystał z życia, ale coraz mniej uwagi poświęcał sprawom państwowym. Na posiedzeniach Biura Politycznego najczęściej czytał kryminały”. Inna to już rzecz, że zniechęcać premiera do aktywnego kierowania rządem musiały instrukcje z Komitetu Centralnego. „Był posłusznym wykonawcą woli najpierw Bieruta, potem Gomułki. Bardzo im pasował” – podsumował prof. Andrzej Paczkowski rolę Cyrankiewicza jako premiera.
Piotr Lipiński
„Cyrankiewicz. Wieczny premier”
Czarne
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.