Kiedy cebulka była cenniejsza od złota. Tak pękła pierwsza bańka spekulacyjna

Kiedy cebulka była cenniejsza od złota. Tak pękła pierwsza bańka spekulacyjna

Dodano: 
„Wóz głupców” - obraz Hendricka Gerritsza Pota będący alegorią „tulipomanii” (namalowany ok. 1637 roku)
„Wóz głupców” - obraz Hendricka Gerritsza Pota będący alegorią „tulipomanii” (namalowany ok. 1637 roku) Źródło: Wikimedia Commons / Geheugen van Nederland
Spektakularny wzrost wartości cebulek tulipanów zakończył się nagle w lutym 1637 roku upadkiem w przepaść. W niezwykłej historii holenderskiej tulipomanii wciąż pokutuje jednak wiele mitów.

Na początku XVII wieku cebulki tulipanów osiągnęły w Holandii wartość, którą trudno dziś pojąć. Bodaj najlepszą ilustracją tego szaleństwa jest historia podchmielonego marynarza, który w oberży sięgnął nie tam gdzie trzeba i pomylił cebulkę tego drogocennego kwiatu ze zwykłą cebulą, zagryzając nią śledzia. Gdy jego czyn wyszedł na jaw, został oskarżony o popełnienie przestępstwa i wtrącono go do aresztu. Skonsumowana cebulka należała do odmiany Semper Augustus, która była najcenniejszą ze wszystkich. Trudno się dziwić losowi marynarza, skoro jedna taka cebulka osiągała wartość domu z pokaźnym ogrodem.

Cała ta historia na dobre zaczyna się w drugiej połowie XVI wieku, gdy do Holandii trafił pierwszy transport cebulek tulipanów. Przybył on z Francji, ale kwiaty te trafiły na rynek europejski kilkadziesiąt lat wcześniej z Imperium Osmańskiego.

Holendrzy błyskawicznie zakochali się w tych kwiatach. Posiadanie ich świadczyło o pozycji społecznej danej rodziny. Szybko też w najrzadszych odmianach tulipanów zaczęto upatrywać doskonałej lokaty kapitału.

Szczególnie wartościowe były tulipany zarażone chorobą wirusową nazywaną pstrością tulipana. Kwiaty zawdzięczające chorobie niejednorodny kolor i poszarpane listki uważany były za wyjątkowo piękne, a ich cena osiągała astronomiczne wartości.

Semper Augustus - najcenniejsza odmiana tulipana w czasie holenderskiej tulipomanii.

Spekulacja cebulkami szybko zaczęła bić kolejne rekordy absurdu. Kupowano z góry przyszłe plony, licząc, że cena wciąż będzie się piąć w górę. W związku z tym zaczęto nazywać operacje tego typu „handlem wiatrem” („Wind handel”).

Początkowo handel tymi kwiatami ograniczono jedynie do hodowców, ale wieści o niebotycznych fortunach zbijanych w ten sposób spowodowały, że handlować nimi zaczęli też „zwykli” Holendrzy. Tak jak w przypadku wielu późniejszych baniek spekulacyjnych, ludzie zaczęli zastawiać domy, by pożyczyć pieniądze na kupno drogocennych cebulek, które potem mieli nadzieję odsprzedać z ogromnym zyskiem.

Największe szaleństwo ogarnęło Holandię w l. 1633-37. Wartość cebulek wzrosła wówczas kilkukrotnie. Najcenniejsze cebulki osiągały cenę kilku tysięcy guldenów (za sztukę). Dla porównania – jedna świnia kosztowała kilkadziesiąt guldenów. Doszło do tego, że pojedyncza cebulka była uznawana za bardzo hojny posag.