To była pierwsza operacja tego typu w historii. Olbrzymia grupa okrętów, wśród których znalazło się 16 pancerników, wypłynęła z bazy w Wirginii ponad rok wcześniej – 16 grudnia 1907 roku. Rejs był autorskim pomysłem 26. prezydenta USA, który w administracji Williama McKinley’a odpowiadał za marynarkę wojenną (wszystkie jednostki pomalowane były na biało – stąd nazwa).
W moim mniemaniu największą przysługą, jaką oddałem pokojowi na świecie był rejs floty bojowej dookoła świata. Byłem przekonany, że należy wszystkim uzmysłowić, przede wszystkim naszym własnym obywatelom, ale także innym narodom, że Pacyfik to tak samo nasze wody jak Atlantyk, i że nasza flota może i będzie się przemieszczać pomiędzy dwoma wielkimi oceanami - pisał Roosevelt w swojej autobiografii.
Demonstracja siły
Propaganda na użytek wewnętrzny była w tym kontekście bardzo ważna, ale równie ważne było przekonanie innych mocarstw o amerykańskich aspiracjach. Przede wszystkim chodziło o Japonię, która po zwycięstwie nad Rosją w wojnie na Dalekim Wschodzie (1904-1905) urastała do roli hegemona na obszarze zachodniego Pacyfiku.
Kanał Panamski był wciąż budowany, więc potężna flota musiała opłynąć Amerykę Południową i przejść przez Cieśninę Magellana. Amerykańskie okręty przepłynęły w ciągu 14 miesięcy niemal 70 tys. kilometrów, odwiedzając 12 portów na sześciu kontynentach. Rejs opisywany był przez najważniejsze światowe gazety, a w każdym porcie zbierały się tłumy, chcące z bliska przyjrzeć się ogromnym okrętom US Navy.
Szczególnie ważna była wizyta w porcie w Jokohamie. Dziesiątki tysięcy Japończyków, którzy oglądali amerykańskie okręty w porcie, a także nagłośnienie tego wydarzenia przez tamtejsze gazety było dokładnie tym, na co liczył Roosevelt.
Amerykański prezydent, witając powracającą flotę, powiedział: „Inne kraje mogą zrobić to, co wy uczyniliście, ale będą musieli was w tym naśladować”.