Po olbrzymim sierpniowym sukcesie Polaków pod Warszawą, a następnie wrześniowym nokaucie zadanym bolszewikom nad Niemnem, wydawało się, że Polska będzie w stanie na stałe wyprzeć Rosję z tej części Europy. Z takiego założenia wychodzili zresztą początkowo sami bolszewicy.
„Komisarze bolszewiccy w słusznym przeświadczeniu, że Polska zażąda przesunięcia swoich granic aż po Berezynę i Dniepr nakazali ewakuowanie całego ruchomego majątku z całego obszaru Orszy i Smoleńska” - pisał prof. Marian Zdziechowski, historyk i rektor Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie.
Panowało wówczas dosyć powszechne przekonanie, że Polska odbierze czerwonej Rosji większość terenów, które Rzeczpospolita straciła na wschodzie w czasach zaborów.
W czasie negocjacji z bolszewikami, stronę polską reprezentowali jednak w większości politycy prawicowi. Mieli oni inne spojrzenie na tę część Europy niż Józef Piłsudski, który dążył do stworzenia silnej federacji, mogącej skutecznie przeciwstawić się Moskwie. Endecja sprzeciwiała się dążeniom federacyjnym i nie zamierzała odrywać od Związku Sowieckiego wszystkich terenów, które zajęło Wojsko Polskie. Według sowietologa prof. Józefa Szaniawskiego „traktat ryski został zawarty wbrew Piłsudskiemu. Wbrew temu co się sądzi, wcale nie miał pełnej władzy”.
Mimo że Armia Czerwona wydawała się rozgromiona, polskie wojsko dostało rozkaz wycofania się kilkadziesiąt kilometrów na zachód. W ten sposób m.in. Mińsk trafił w ręce komunistów. Ogromny zawód milionów Polaków świetnie oddał Józef Mackiewicz w swojej powieści „Lewa wolna”. Szczególnie w wojsku widać było rozgoryczenie, że Polacy odstępują „za darmo” pobitym bolszewikom olbrzymie tereny.
Impas na granicy
Według Normana Daviesa, brytyjskiego historyka specjalizującego się w historii Polski, „w kategoriach obiektywnych trudno mówić o jakimś zwycięstwie. Żaden z celów nieprzyjacielskich stron nie został osiągnięty. Bolszewicy nie wyrwali się z blokady, nie sprowokowali wymarzonej rewolucji europejskiej […]. Polacy ani nie ustanowili Federacji Kresowej, ani nie odbudowali państwa od morza do morza. Efektem wojny polsko-bolszewickiej nie był więc kompromis, ale impas”.
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych punktów ugody było oddanie Sowietom Mińska, miasta z kilkunastoprocentową mniejszością polską.
Ostateczna granica między II RP a Związkiem Sowieckim przebiegała w znacznej mierze wzdłuż granicy drugiego zaboru. Na mocy traktatu Polska miała uzyskać od Związku Sowieckiego olbrzymie odszkodowanie: 30 milionów rubli w złocie. Sowieci jednak nigdy nie wywiązali się z tego punktu umowy. Nieco lepiej wyglądała realizacja zapisanego w traktacie zwrotu zrabowanych dzieł sztuki.
Po sowieckiej stronie granicy zostało ok. 1,5 miliona Polaków. W kolejnych latach byli oni terroryzowani, wysiedlani i mordowani na masową skalę.