Pomimo krótkiej kariery Jim Morrison przeszedł do legendy. Kto nie zna takich tytułów jak „Riders on the storm”, „Light my fire” czy „Hello, I love you”? Liczne utwory zespołu The Doors, której był frontmenem, na dobre weszły do kanonu muzyki rockowej.
Buntownik
Jim Morrison urodził się w 1943 r. Melbourne na Florydzie. Jego ojciec był oficerem marynarki wojennej i rodzina często się przeprowadzała. Jego relacje z ojcem nie były podobno zbyt udane. Syn nie chciał iść zawodową ścieżką ojca, buntował się. Interesował się literaturą, zaczął pisać wiersze. Jego inspiracją była twórczość m.in. Fryderyka Nietschego i Williama Blake’a. Niedługo później zaczęły się pierwsze problemy z alkoholem i narkotykami.
W roku 1964 rozpoczął studia na Uniwersytecie Kalifornii w Los Angeles (kierunek: Film), gdzie poznał ludzi, z którymi wkrótce założył The Doors – grającego na pianinie Raya Manzarka, gitarzystę Robby’ego Kriegera i perkusistę Johna Densmora. Nazwa zespołu wzięła się od tytułu książki Aldousa Huxleya „Drzwi percepcji”.
W połowie lat sześćdziesiątych grupa występowała w okolicznych lokalach, ale już w 1967 r. podpisali kontrakt z wytwórnią Elektra Records, dla której wydali szereg przebojów. Poetyckie, erotyczne teksty i barytonowy głos Morrisona sprawiły, że zespół szybko zyskał ogromną popularność, choć jednocześnie – głównie za sprawą wokalisty – budził wiele kontrowersji.
Krótka kariera
Podczas koncertu w Miami w 1969 r. Morrison obnażał się i zachowywał w sposób wulgarny za co został skazany przez sąd na 6 miesięcy więzienia. Ostatecznie został zwolniony za kaucją i nie trafił za kratki (w 2010 r. został pośmiertnie ułaskawiony).
Jim Morrison słynął z organizowania alkoholowych i narkotykowych imprez. Zarzucano mu także udział w orgiach seksualnych, a jednocześnie poniżanie i złe traktowanie kobiet. Nie przeszkadzało to jednak jego licznym fankom – wiele z nich zostało jego kochankami, choć zdecydowana większość tylko na jedną noc. Morrison był podobno zafascynowany Janis Joplin, miał ją nawet napastować seksualnie, co nie podobało się słynnej wokalistce, która nie miała o frontmenie dobrego zdania.
Największą miłością „Króla Jaszczura” była Pamela Courson, choć ich związek nie był łatwy. Oboje dopuszczali się zdrad, zażywali narkotyki i często się rozstawali. Jednak to właśnie za jej namową Morrison miał opuścić The Doors.
W 1971 r. oboje zamieszkali w Paryżu, gdzie Morrison zajął się pisaniem wierszy i rozrywkowym życiem. Zmarł niedługo później. Okoliczności jego śmierci do dzisiaj nie są zbyt jasne.
3 lipca 1971 roku Pamela znalazła ciało Jima Morrisona w wannie w ich apartamencie. Przybyły na miejsce koroner nie stwierdził udziału osób trzecich, a zatem nie było, jego zdaniem, podstaw to wykonania autopsji. Przyjmuje się, że przyczyną śmierci muzyka było przedawkowanie heroiny i zawał. Został pochowany na cmentarzu Père-Lachaise w Paryżu. Wkrótce miejsce to stało się mekką jego fanów i.. dość nieoczekiwaną atrakcją turystyczną.
Jim Morrison jest jedną ze słynnych postaci popkultury, która w chwili śmierci „dołączyła” do symbolicznego Klubu 27, czyli grona osób, które z różnych przyczyn zmarły w wieku 27 lat.