Łukasz Czarnecki | Napoleon Bonaparte miał nazwać Chiny śpiącym olbrzymem i przestrzec
przed zawirowaniami, które wstrząsną światem, gdy gigant ten się przebudzi. Przez następne 150 lat mieszkańcom Zachodu sen z powiek spędzał „żółty upiór”.
Historia miewa paradoksy. Jednym z nich jest chorobliwy lęk przed Chińczykami (a później szerzej – Azjatami), który w XIX w. zrodził się w zachodnich społeczeństwach. W momencie, gdy Państwo Środka leżało rozłożone na łopatki przez kolonialne potęgi, Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy i inni zaczęli snuć opowieści o wzbierającej azjatyckiej fali, straszliwym „żółtym niebezpieczeństwie”, które jest tuż-tuż, za rogiem, a właściwie to nawet wepchnęło już stopę w drzwi. Psychoza nie ominęła nawet Polaków, których Chińczykami straszył Roman Dmowski.
BUDDA, ARCHANIOŁ I GERMANIA
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.