PIOTR WŁOCZYK: Jak wspomina pan Boże Narodzenie 1944 r.?
VINCENT J. SPERANZA: To był najgorszy okres w moim życiu, choć miało być zupełnie inaczej. Nasze dowództwo planowało dla nas luźniejszy czas, rozrywki, była nawet mowa o przepustkach do Paryża! Wszystko to jednak zmieniło się tydzień przed świętami.
16 grudnia 1944 r. Hitler, po raz drugi w czasie tej wojny, przeprowadził ofensywę przez Ardeny. To uderzenie – w marzeniach przywódcy III Rzeszy – miało zmienić bieg wojny.
Niemcom udało się po cichu zgromadzić po drugiej stronie frontu aż 25 dywizji! Hitler planował, że Wehrmacht przebije się przez Belgię aż do portu w Antwerpii, dzięki któremu otrzymywaliśmy zaopatrzenie. Ja sam tam wylądowałem razem z kolegami. W takim przypadku Niemcom udałoby się wbić klin między Amerykanów walczących na południu a Brytyjczyków i Kanadyjczyków bijących się na północy. Zajęcie Antwerpii w istotny sposób mogło zmienić bieg wydarzeń na froncie zachodnim. Najpierw jednak Niemcy musieli zająć miasteczko Bastogne leżące w południowej Belgii, które znajdowało się na przecięciu ważnych szlaków komunikacyjnych, i właśnie do obrony tej miejscowości gen. Dwight Eisenhower skierował moją dywizję.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.