Opozycja bojarów wobec Stefana VI – drugiego syna Piotra Raresza – którego podejrzewali o chęć ściślejszego uzależnienia hospodarstwa od Turcji, spowodowała, że szukali przeciw niemu pomocy u hetmana polnego koronnego Mikołaja Sieniawskiego. Zwłaszcza że byli pełni obaw, iż zaproszenie przez hospodara na ucztę zakończy się ich wymordowaniem. Prosili więc hetmana, jak pisał XIX-wieczny historyk Mikołaj Malinowski, by „wojsko nad Dniestr pomknął, a wówczas po zgładzeniu ciemiężcy całe Wołochy [hospodarstwo mołdawskie – przyp. T.S.] przejdą pod panowanie Korony Polskiej”. Bojarzy zawiązali spisek, którego ofiarą padł Stefan, gdy z nałożnicami „dla rozrywki Prutem płynął i otoczony był tylko siedemnastu zbrojnymi”.
Sieniawski wsparł zbrojnie bojarów i zgodził się na ich propozycję, by nowym hospodarem został Aleksander (VI) Lăpușneanu – nieślubny syn Bogdana III, który uznał się za lennika Rzeczypospolitej. Zygmunt August był jednak niezadowolony z tej zmiany na tronie, gdyż obawiał się, że polska interwencja może spowodować, że Turcja wypowie wojnę. Ostatecznie obyło się bez konsekwencji dla Rzeczypospolitej, gdyż nowy hospodar ułożył się z także Turcją, która go zaakceptowała. Faktycznie więc hospodarstwo było kondominium polsko- -tureckim. Ani Krakowowi, ani Stambułowi nie zależało wówczas na wojnie.
Grecki awanturnik
W tym czasie przy wojsku Zygmunta Augusta przebywał Grek, który podawał się za syna władcy greckich wysp Samos i Paros i przedstawiał się jako Jan Jakub Heraklid. W rzeczywistości był synem właściciela statku – lub marynarza – na którym podróżował ów władca, poetą i lekarzem. Zanim trafił do Polski, podobno pracował w Bibliotece Watykańskiej i kręcił się przy dworze cesarza Karola V.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.