Wyścig zbrojeń. Nuklearna rywalizacja USA i ZSRS

Wyścig zbrojeń. Nuklearna rywalizacja USA i ZSRS

Dodano: 
Sowiecki pocisk balistyczny SS-NX-23 wystrzeliwany z okrętu podwodnego - wizja artystyczna
Sowiecki pocisk balistyczny SS-NX-23 wystrzeliwany z okrętu podwodnego - wizja artystyczna Źródło:Wikimedia Commons
W latach zimnej wojny najpoważniejsi gracze rozgrywali nuklearny wyścig zbrojeń na zasadzie trójboju.

W literaturze fachowej określa się to nuklearną triadą. Przeciwnika można było zatem razić z bombowców strategicznych dalekiego zasięgu, międzykontynentalnymi pociskami ziemia-ziemia (ICBM) oraz za pomocą pocisków wystrzeliwanych z okrętów podwodnych (SLBM). Każdy z elementów triady daje posiadaczowi broni nuklearnej wiele możliwości, ale obarczony jest też ryzykiem. Lotnictwo strategiczne jest najstarszą z nuklearnych dyscyplin, do drugiej połowy lat 50. było wręcz jedyną i wraz z okrętami podwodnymi wyposażonymi w SLBM wymagało od konstruktorów wielkiego kunsztu. W czasach zimnej wojny część amerykańskich bombowców znajdowała się cały czas w powietrzu, gotowa wejść natychmiast w bój, inne stały na końcu pasa startowego zatankowane, z bombami na pokładzie. Sowieci, być może nie wierząc w poziom kultury technicznej obsługi naziemnej, nie ćwiczyli lotów z bombami nuklearnymi. Lotnictwo strategiczne mogło zaskoczyć przeciwnika, nadlatując z niespodziewanego kierunku. Bombowce jako jedyne z całej triady mogły być odwołane, jeśli okazało się na przykład, że błędnie zinterpretowano intencje przeciwnika. Ciężki, poddźwiękowy i mało zwrotny bombowiec z pierwszego okresu zimnej wojny w przeciwieństwie do rakiety nie mógł jednak działać sam. Trzeba mu było ułatwić dostęp do celów. Najpierw zatem do boju ruszyć miały myśliwce bombardujące dalekiego zasięgu niosące po jednej niedużej bombie, które miały zniszczyć system obrony powietrznej przeciwnika.

Artykuł został opublikowany w 6/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.

Autor: Jakub Ostromęcki