Rozpoczął się medialny festiwal kłamstw. Bronisław Geremek ogłosił publicznie, że działania rządu w dniu 4 czerwca 1992 r. „nosiły wszelkie znamiona zamachu stanu”. Podobnie wypowiedział się przybyły nagle z Waszyngtonu Jan Nowak-Jeziorański, który mówił o „swoistym zamachu stanu” i chęci „doprowadzenia do destabilizacji państwa”. Legendarny „Kurier z Warszawy” w czasie spotkania z Wałęsą miał też dziękować prezydentowi za „uregulowanie stosunków z Rosją” (sic!). Jacek Taylor z Unii Demokratycznej snuł opowieści o tym, że „w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zaraz po otrzymaniu wiadomości o odwołaniu rządu Jana Olszewskiego, w nocy z czwartku na piątek, aż do chwili, gdy nowo mianowanego szefa resortu Andrzeja Milczanowskiego dopuszczono do MSW, przez ponad 30 godzin niszczono i wywożono materiały”. Za „nocną zmianę” dziękował Wałęsie również Wojciech Jaruzelski: „Rad jestem, że sprawy zostały opanowane, i chcę podkreślić w tym szczególną rolę Lecha Wałęsy”.
Rzekomi świadkowie i teoretycy „zamachu stanu” wygłaszali rytualne zaklęcia, ale nie byli w stanie podać jakichkolwiek konkretów. Wreszcie prezydent Wałęsa ogłosił, że miał zostać internowany przez Macierewicza w Arłamowie, czyli dokładnie w tym samym ośrodku, w którym izolowano Wałęsę w 1982 r. 12 czerwca 1992 r. nowy szef MSW Andrzej Milczanowski ogłosił, że w dniu ujawnienia listy agentów Macierewicz i Naimski próbowali wyprowadzić z koszar wojska MSW.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.