Plotka rozpoczęła się od relacji, którą usłyszała reporterka „Daily Express” Hilde Marchant od jednego z marynarzy. Dwa dni wcześniej pełnił on służbę na okręcie pasażerskim wychodzącym z Rotterdamu. Statek był przepełniony Brytyjczykami uchodzącymi z Holandii, którą w maju 1940 r. zaatakowały Niemcy. Stojąc na pokładzie okrętu, zauważył on desant niemieckich spadochroniarzy. Reporterka początkowo nie mogła uwierzyć, ale marynarz upierał się, że skoczkowie uzbrojeni w pistolety maszynowe byli ubrani po cywilnemu.
Inny świadek relacjonował: „Kiedy spadochroniarze wylądowali, z zapleczy i piwnic wyłonili się mężczyźni i kobiety ubrani w niemieckie mundury. Poznaliśmy ich, to byli uciekinierzy z Niemiec, których przyjęliśmy kilka miesięcy wcześniej, a teraz okazali się uśpionymi agentami wroga”.
Trzeciego dnia inwazji „Daily Express” opublikował artykuł Marchant pod znamiennym tytułem „Niemcy zrzucili kobiety spadochroniarzy dla zmylenia obrońców”. Artykuł Marchant wywołał lawinę podobnych relacji w prasie – o podstępnych emigrantach, którzy zdradzili swoich dobroczyńców.
Spirala strachu
Histerię medialną uwiarygodnił swoim raportem poseł brytyjski przy rządzie Holandii sir Nevile Bland. Jako naoczny świadek natychmiast sporządził on raport zatytułowany „Zagrożenie piątą kolumną było oczywiste i przerażające”. Nieważne, jak „pozornie mili i lojalni wydają się emigranci, w rzeczywistości stanowią oni realne i śmiertelne zagrożenie”. Kiedy padnie sygnał do inwazji na Brytanię – dodawał Bland – „w całym kraju pojawią się wysłannicy potwora, którzy rozpoczną dywersję i ataki na ludność cywilną”. Podsumowując, „nie możemy podjąć takiego ryzyka. Wszyscy Niemcy i Austriacy powinni być niezwłocznie internowani”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.