Zofia Zyta Korybut-Woroniecka. Księżniczka zabójczyni

Zofia Zyta Korybut-Woroniecka. Księżniczka zabójczyni

Dodano: 
Zyta Woroniecka po balu w warszawskim ratuszu, maj 1929 r.
Zyta Woroniecka po balu w warszawskim ratuszu, maj 1929 r.Źródło:FOT. ARCHIWUM AUTORA
Tomasz Lenczewski || Przed warszawskim sądem w 1932 r. stanęła księżniczka Zofia Zyta Korybut-Woroniecka, oskarżona o zabójstwo swojego narzeczonego. Jej czyn i proces długo nie schodziły ze szpalt prasy.

Zyta była córką średnio zamożnego ziemianina z Wężowca koło podwarszawskiego Grójca. Jej ojciec, Władysław Korybut-Woroniecki, właściciel 300-hektarowego majątku, poślubił swoją kuzynkę w trzecim stopniu pokrewieństwa, Zofię Nałęcz-Gostomską. Rzekomo miało to negatywny wpływ na stan psychiczny dzieci pochodzących z tego związku. Młodszy syn, Henryk, w wieku 26 lat popełnił samobójstwo z miłości, będąc już żonatym ze starszą od siebie kobietą. Najstarsza córka, Maria, cierpiała na kleptomanię, a kolejna, Alicja, była również zdaniem matki osobą chorą. Najstarszy syn, Władysław, także przyprawił rodzicom wiele wstydu i stał się przyczyną gorszącego procesu.

Rodzina, choć odnotowana w „Almanachu błękitnym”, stanowiła spauperyzowaną linię książęcego rodu, zwaną gałęzią płocką. W dodatku nieuznaną w tytule książęcym z powodu wątpliwości w sprawie metryki przodka, co zostało odnotowane w prestiżowej encyklopedii. Tytuł książęcy wpisywano im głównie w kościelnych metrykach i posługiwali się nim towarzysko.

Dystans, który dzielił Zytę i jej rodzinę od pozostałych gałęzi rodu, był znaczny. Ona sama otrzymała przeciętne wykształcenie typowej ziemiańskiej córki ze średnią szkołą u zakonnic w Zbylitowskiej Górze oraz pobytem w klasztorze w Belgii. Znała język francuski i grała na fortepianie. Wychowana została w rodzinie żyjącej na dość skromnej stopie, obciążonej finansowo wskutek konieczności wykształcenia dzieci. Znamienny był fakt, że jeździli trzecią klasą w pociągach. Nawet uroczyste chrzty jej i starszej siostry odbyły się dopiero, kiedy obie były już nastolatkami.

Widoki na korzystny związek małżeński miała Zyta niewielkie. Będąc na wczasach w Krynicy, poznała urzędnika nadleśnictwa hr. Zamoyskich Jerzego Töpffera wbrew woli rodziców doprowadziła do małżeństwa z nim. Ślub odbył się w Warszawie w listopadzie 1930 r., bo tam zamieszkiwał krewny ojca Włodzimierz ks. Korybut-Woroniecki, ożeniony z bogatą Epsteinówną. Małżeństwo Zyty i Jerzego trwało zaledwie kilka miesięcy – zakończyło się separacją. Dziś trudno dociec, czy powodem jego rozpadu były głównie sprawy finansowe (niewypłacony posag?). Z jej zachowanej korespondencji wynika, że czuła się szczęśliwa i prosiła matkę o niewtrącanie się w jej życie osobiste. Oto samo prosił również miejscowy ksiądz proboszcz. Później obciążała za winę również męża, jako „amoralnego dziwaka”, i mieszkającą z nimi teściową. W rezultacie powróciła do Wężowca.

Zabójstwo narzeczonego

Wkrótce po separacji, wracając pociągiem ze Lwowa, poznała Jana Dudzińskiego. Był on przedstawicielem handlowym warszawskiego kupca Jana Brunona Boya, ewangelika z Łodzi, pochodzenia niemieckiego. Magia nazwiska sprawiła, że zainteresował on poznaną księżniczką swego pryncypała, pozostającego w separacji z żoną. Nastąpiło romantyczne spotkanie, wzajemne oczarowanie, które doprowadziło do wybuchu płomiennego uczucia kobiety, która szukała spełnienia w miłości.

Całość dostępna jest w 51/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.