Tajnym służbom PRL udało się umieścić agenta w samym sercu izraelskiego kontrwywiadu. Został zdemaskowany na skutek żenujących błędów swoich mocodawców
Na niewielki dziedziniec izraelskiego więzienia w Jafie wyprowadzono kilku mężczyzn. Wszyscy mieliręce skute kajdankami. Ustawiono ich w rzędzie pod ścianą i kazano im czekać. Po pewnym czasie przez bramę weszła grupa ludzi. Część z nich była po cywilnemu, inni w wojskowych mundurach.
Idący na przedzie mężczyzna skierował się prosto do rzędu czekających więźniów. Bez chwili wahania podszedł do jednego z nich. Położył mu rękę na ramieniu i powiedział w jidysz: – Nazywasz się Lucjan Lewi. Jesteś agentem polskich komunistycznych służb. (…)