Jolanta Zieleniak: Jan Rodowicz ps. Anoda, ur. 7 marca 1923 r., w Warszawie. Członek Szarych Szeregów, uczestnik walki o wolną Warszawę, akcji Pod Arsenałem, porucznik Armii Krajowej Batalionu „Zośka”. Proszę powiedzieć, o Jego najbliższej rodziny?
Joanna Rodowicz: Janek urodził się w rodzinie inteligenckiej. Jego matka Zofia Rodowicz z domu Bortnowska, pochodziła z rodziny ziemiańskiej. Ojciec, inż. Kazimierz Rodowicz, był profesorem Wydziału Sanitarnego na Politechnice Warszawskiej. Była to rodzina wierząca, przestrzegająca normy moralne które obowiązywały i zobowiązywały. Janek uczony był prawdy i uczciwości. Wiara powodowała, że te normy były przestrzegane. Na Janka wielki wpływ miał brat matki, gen. Władysław Bortnowski, który dowodził Armią Pomorze podczas wojny obronnej naszej Ojczyzny w 1939 roku. Tysiące grobów świadczą jak ważna była to bitwa, broniąca najeźdźcy dostępu do Warszawy. W okolicach Mławy, gdzie teraz mieszkam jest całe wielokilometrowe pasmo bunkrów, pozostałość tamtych czasów. Natomiast w ostatnich latach co roku odbywały się największe w Polsce rekonstrukcje historyczne przedstawiające wrześniową bitwę z najeźdźcą niemieckim. Niestety pandemia zablokowała tradycję tych rekonstrukcji.
Zofia i Kazimierz Rodowicz mieli dwóch synów.
Mieli starszego Zygmunta i młodszego Janka. Zygmunt ps. Zero, w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego został poważnie ranny i trafił do szpitala na ul. Chełmskiej. Jak zginął Zygmuś, jego rodzice dowiedzieli się od narzeczonej syna, która co jakiś czas odwiedzała rannego. Narzeczona miała pięknego i mądrego wilczura, z którym przychodziła do szpitala. 30 sierpnia podczas odwiedzin pies zaczął skomleć i wyrywać się, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Dziewczyna pozwoliła psu, żeby ja wyprowadził na zewnątrz, chwilę potem spadła bomba na szpital polowy…. Matka znalazła w zgliszczach tylko jego złoty łańcuszek z medalikiem. O Janku teraz już wiemy, że został zamordowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, 7 stycznia 1949 dwa miesiące przed swoimi 26 urodzinami.
Rozumiem, że Pani jest z bocznej linii rodzinny Rodowiczów.
Tak, mam przy sobie rodzinne drzewo genologiczne to zaraz Pani powiem jak to wygląda. Kazimierz i Zofia to są rodzice Janka. Kazimierz miał siostrę Zofię, brata Władysława i Stanisława. O każdym z rodzeństwa można napisać osobną historię: Zofia była więźniarką obozu Ravensbruck, Władysław zaginał a Stanisław został zamordowany w 1940 r. w Katyniu. Rosjanie świadomie i planowo unicestwiali polską inteligencję. Stanisław był moim dziadkiem który z moja babcią Marią, mieli synów: Stanisława, Kazimierza i Władysława. Stanisław był moim ojcem. Ja mam dwie siostry Wandę i Małgorzatę.
Zofia z mężem Wacławem Iwanickim mieli czwórkę dzieci.
Zofia, to matka - sierota. Mąż Wacław zmarł w wieku 52 lat. Ich maleńkie córeczki Janina (2 lata) i Zofia (1 rok) zmarły. Maria ps. Małgorzta w 1943 roku, zginęła podczas obławy niemieckiej w okolicach Suchej Rzeczki. Najmłodszy, kilkunastoletni syn Staś, zginał podczas Powstania Warszawskiego. Nie znaleziono nawet jego szczątków.
W ostatnich latach, co roku, 7 stycznia, przed głównym gmachem Ministerstwa Sprawiedliwości, w dniu uczczenia pamięci Janka Rodowicza, uczestniczy starsza pani która porusza się na wózku inwalidzkim i starszy pan. Jakie mają pokrewieństwo rodzinne?
To jest moja siostra Małgorzata i Wojciech Rodowicz, nasz brat stryjeczny – syn Kazimierza. Podczas uroczystości rocznicy śmierci Jana Rodowicza „Anody” spotykamy się składając wspólnie kwiaty i znicze w hołdzie Bohaterowi.
Po zakończeniu II wojny światowej w 1945 r., Naród Polski znalazł się pod kolejną okupacją, tym razem bolszewicką, gdzie towarzysze mordowali Żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego. Jedną z wielu tysięcy zamordowanych młodych Polaków był Pani wujek stryjeczny, Jan Rodowicz. Proszę powiedzieć w jakich okolicznościach został aresztowany i przywieziony do ubeckiej katowni, znajdującej się na ul. Koszykowej 6?
Był już rok 1948, kilka lat po zakończeniu wojny. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Kiedy Urząd Bezpieczeństwa, wypuścił z więzienia na wolność płk ps. Radosław ten zwrócił się do swoich żołnierzy aby się ujawnili, co im zapewni bezpieczeństwo w komunistycznej Polsce Ludowej. Janek się ujawnił. Był już studentem wymarzonej architektury na Politechnice Warszawskiej. Włączył się w pochówki swoich przyjaciół broni, Batalionu „Zośka”, ale wciąż musiał dyskretnie dowiadywać się o miejscach pochówku swoich konspiracyjnych kompanów od grabarzy pracujących na Cmentarzu Komunalnym, dzisiaj to Cmentarz Wojskowy na Powązkach. Powstała wówczas nieoficjalna kwatera żołnierzy Armii Krajowej. Janek zainicjował stworzenie archiwum pamięci Batalionu” Zośka”, które w tajemnicy przechowywane było w mieszkaniu Jego rodziców na ul. Lwowskiej 7 m 8. Zachęcał aby spisywano swoje doświadczenia wojenne i aby zabezpieczano pozostałe materiały wybuchowe i broń. Działał dalej konspiracyjnie. Stworzył listę ewidencji poległych w walce przyjaciół i zaginionych żołnierzy batalionu „Zośka”. Był pochłonięty organizacją archiwum stworzonego z prawdziwych opisów uczestników Powstania, walk, akcji i całej konspiracji wojennej swoich przyjaciół. Chociaż sam był trzy razy ranny i niezbyt silny fizycznie, duchem przerastał rówieśników, którzy go szanowali za jego inteligencję, organizacje działania, poczucie humoru, kulturę i niezachwianą moralność.
Na pewno, aresztowanie dla Janka było szokiem. To było 24 grudnia 1948 roku, w Wigilię Bożego Narodzenia, która była skromna ale bardzo podniosła. Funkcjonariusze UB wtargnęli do mieszkania rodziców i zabrali go od wigilijnej wieczerzy. Mama Janka, zdążyła tylko włożyć mu opłatek do kieszonki i więcej żywego już go nie zobaczyła. Taki perfidny scenariusz przygotowany był po to, aby złamać psychikę konspiracyjnego środowiska akowców. Bezpieka zaplanowała pokazówkę ponieważ Janek miał duże uznanie w swoim środowisku. W momencie udowodnienia, że wsypuje, straciłby zaufanie i szacunek wśród swoich kolegów. Wszystko to było perfidnie tkane ale nie udało im się. Osoba która Go torturowała, za mocno przykręciła specjalną szafę – narzędzie tortury – która miażdżąc Janka, spowodowała Jego śmierć. Natomiast funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, kłamali, ze w czasie przesłuchania, popełnił samobójstwo wyskakując z czwartego pietra. Nie, nie mógł wyskoczyć ponieważ był bardzo wierzący i miał prawdziwie mocny charakter
Komunistyczni towarzysze, pod osłoną nocy przywieźli martwe ciało i kazali pogrzebać w bezimiennej jamie śmierci. Pamięć o Janie Rodowiczu i wielu innych Polakach, miała być pogrzebana wraz z ich szczątkami. Dzisiaj to miejsce ma nazwę „kwatera Łączka”.
Grabarze z którymi Janek konspiracyjnie współpracował, rozpoznali ciało Anody i zawiadomili Jego rodziców. 16 marca 1949r. podczas wkładania martwego ciała do trumny odbyła się pobieżna obdukcja lekarska, która wykazała liczne pobicia na ciele ale nie było żadnych złamań. Osoba spadająca z czwartego piętra ma przecież liczne złamania. Następnie rodzice pochowali Go godnie w rodzinnym grobowcu, gdzie obecnie widnieje popiersie Anody.
W 2008 roku. Prezydent RP Lech Kaczyński, w rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, odznaczył pośmiertnie Jana Rodowicza, Krzyżem Wielkim Odrodzenia Polski. Co wtenczas doświadczyła rodzina Rodowicz?
Byliśmy dumni z naszego krewnego a zarazem smutni, że tak późno i że jest to pośmiertna odznaka. Może warto przypomnieć, ze za zasługi wojenne, Jan Rodowicz został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari i dwukrotnie otrzymał Krzyż Walecznych.
W którym roku, z inicjatywy kombatantów został położony kamień pamięci Anody, gdzie obecnie jest postawiony pomnik?
Symboliczną tablicę przypominającą męczeńską śmierć wspaniałego Polaka, odsłonięto 16 września 1999 roku. W uroczystości odsłonięcia brała udział minister Hanna Suchocka oraz Żołnierze Szarych Szeregów. Tablica znajdowała się w miejscu gdzie teraz stoi pomnik, mojego autorstwa. Tablica - kamień pamięci została przeniesiona wyżej na ścianę budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, przy wejściu, tak aby widząc pomnik można było przeczytać słowa.
Kiedy zrodziła się inicjatywa pomnika?
Inicjatywa, zrodziła się kiedy w 2015 roku, Pan Minister Zbigniew Ziobro, otrzymał tekę Ministra Sprawiedliwości. Zanim wszedł do budynku ministerialnego, położył róże na tablicy pamięci Anody. Pomyślałam sobie, że to jest czas aby zająć się upamiętnieniem Anody. Wcześniej, zanim zajęłam się pomnikiem, przy Ministerstwie Sprawiedliwości, zrobiłam gipsowe popiersie Janka i zgłosiłam się do Kapituły przyznawania nagrody Anody, znajdującej się w Muzeum Powstania Warszawskiego. To była kolejna edycja. Przyznawano nagrody Jego imienia bohaterom czasu pokoju. Pomyślałam, że tam aż się prosi aby było Jego popiersie.
Młodsi laureaci nie zawsze znają Jego historię. Tydzień przed uroczystościami porozumiałam się z odpowiednią osobą i przywiozłam do Muzeum popiersie. Następnie przyjechałam w dzień konkursu, ponieważ jako bliska rodzina Anody miałam zaproszenie. Było mnóstwo osób i trudno było się poruszać. W głównej sali nie dostrzegłam popiersia wiec zaczęłam go szukać. Nie wiedziałam co się z nim stało. Jedna pani poinformowała mnie, że scenograf TV zadecydował, że popiersie nie pasuje do konwencji scenograficznej tej uroczystości i gipsowy odlew został w części biurowej. Poprosiłam aby by mi go natychmiast zwrócono. Gdy uroczystość już się rozpoczęła a ja wciąż nie otrzymałam MOJEJ rzeźby wpadłam w furię i zaczęłam sama go szukać. Dowiedziałam się że jest w szatni… wchodzę tam, panował półmrok i znalazłam popiersie Anody przy samym wejściu na posadzce. Jeśli by zaproszeni goście, wchodzili do szatni po swoje płaszcze, to mogliby by skopać Go po twarzy niszcząc wykończony model który nawet mógł by się rozkruszyć w drobny mak. Kiedy ja to zobaczyłam, wzięłam go pod pachę i postawiłam na krześle obok siebie. W Internecie jest to zdjęcie. Uznałam, ze skoro tam cię nie chcą, to z pozycji krzesła będziesz Gościem a nie śmieciem z pozycji posadzki. To wszystko miało miejsce w Muzeum Powstania Warszawskiego. Właśnie to popiersie przekute w piaskowiec stoi dzisiaj na Grobowcu rodzinnym Janka na Cmentarzu Powązkowskim.
Z popiersiem Anody poszła Pani do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nie wiedząc jeszcze że Instytut Pamięci Narodowej zajmie się grobem rodzinnym Janka, i znajdzie się właśnie tam jego popiersie, pojechałam do MS proponując tam postawienie popiersia przy kamieniu pamięci. Jednak gdy zdałam sobie sprawę z wielkości gmachu na którego tle miała ta biedna, mała głowa się pojawić, stało się dla mnie jasne, że trzeba rozbudować postać..
kto był osobą do prowadzenia rozmów z Panią z ramienia Ministerstwa?
Pani Izabela Bogucka, dyrektor Biura Komunikacji i Promocji
Miałam przyjemność poznać panią dyrektor, osoba bardzo oddana sprawą polskim
Tak, to cudowny człowiek. To pani dyrektor Bogucka, mnie motywowała i mocno wspierała w tym projekcie. MS, wystąpiło z wnioskiem o zezwolenie na postawienie pomnika. Ratusz warszawski, który wydaje decyzje, pozwolił na postawienie monumentu do wysokości 2 metrów. Chcąc mieć wyższy, trzeba było by się starać o pozwolenie budowlane. Taki jest przepis. Jednak proces projektowy szedł w kierunku podkreślenia Jego charakteru i bohaterstwa i wciąż się rozbudowywał. W tej pierwszej wersji, sama postać i jej fragmenty oraz bardzo dynamiczny ruch wyrywania się miał oddać to co chciałam przekazać, Aby oddzielić postać od gmachu pojawiła się w mojej głowie skośna duża płyta betonowa. Mogłam sobie pozwolić na tak trudny technicznie projekt, gdyż mój mąż jest znakomitym fachowcem odlewów w brązie. Niestety poważnie zachorował i nie znałam nikogo, kto potrafiłby wykonać w brązie ten pomnik. W tej sytuacji, gdy pojawił się Inwestor - IPN, powstał nowy projekt. Od pokazania popiersia w Muzeum Powstania Warszawskiego do postawienia pomnika pamięci Anody przy głównym gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości upłynęło 5 lat.
Proszę powiedzieć o symbolice. Jak należy poprawnie odczytać pomnik pamięci?
Chciałam za pomocą betonowych, architektonicznych pylonów pokazać tą potworną moc betonu komunistycznego, który zniewalał i zabijał człowieka. Materiał pomnika ukazuje, odbitą deskę szalunkową, która symbolizuje odbicie rzeczywistości, która dokonywała się w tych betonowych murach w tamtym czasie. Ściany betonowe pomimo mocy materiału, rozwalają się i aby to podkreślić postawione formy gubią pion. Chciałam pokazać, że nawet ten twardy beton, może się kiedyś rozwalić. Janek tego nie dożył ale jego niektórzy rówieśnicy, w 1989 r., doświadczyli powiewu wolności. Polacy, podnieśli polską, zdeptaną flagę z ziemi i powiedzieli władzy komunistycznej – dość, nie pozwalamy. Później, w tym samym roku runął Mur Berliński a Mury Jacka Kaczmarskiego stały się hymnem Solidarności. Wiemy przecież, że Solidarność i Jedność Narodu, ma moc kruszenia muru przemocy. Wspomniałam wcześniej, że Janek wychowywał się w wierzącej, tradycyjnej, patriotycznej rodzinie jak większość polskich rodzin w tamtym czasie, taka rodzina daje wielką siłę i determinację człowiekowi.
W głębi, pomiędzy betonowymi ścianami, wyłania się, mały otwór
Za pomnikiem kilka metrów widzimy elewację gmachu ministerstwa w którym piwnice były ciągiem, kazamatów, zapełnionych najwartościowszymi ludźmi, wpisanymi przez bezpiekę na listę do unicestwienia. W upamiętnieniu widzimy celę więzienną od środka. Jest ona zamknięta ścianą w której jest judasz – symbol zdrady. Judasz, to otwór w drzwiach celi, otwierany tylko od zewnątrz służył do kontrolowania i podglądania uwięzionych.
Perspektywa szerokiego wejścia kończąca się brakiem wyjścia
Szerokie wejście, architektoniczny sposób pokazania gościnności ale w tym przypadku zakończony ścianą z judaszowym otworem.
odcięta, zacieśnienia dłoń na kracie, która ją rozrywa.
Krata zawsze będzie oznaką zniewolenia. Chciałam aby z tych krat, gdzieś się ujawnił krzyż, ponieważ była to rodzina wierząca w Pana Boga. Prawdziwa wiara jest zupełnie czymś innym niż wiara na pokaz np. chodzenie do Kościoła, „bo co ludzie powiedzą”. Oderwana dłoń, to znak, że jego młode życie, zostało brutalnie przerwane, a mimo to Anoda, trzyma cały czas tą kratę w dłoni i jest symbolem walki o wolność Narodu Polskiego.
Kontrast młodych, pięknych rysów twarzy Anody a twardy, brzydki beton
Janek był młody, pełen planów a piękno jego rysów twarzy zderza się z tym brutalnym i bezwzględnym betonem. Mówiło się w czasach trwającej komuny, że urzędnicy, głupi, prymitywni i spełniający podłe rozkazy to betonowe głowy, bo byli nieczuli na krzywdę, prawdę i robili bardzo dużo zła.
Na pewno pojawiło się wiele trudności. Skąd Pani czerpała siły do tego projektu?
Pamięć o Janku w naszej rodzinie była zawsze pielęgnowana Ja jestem nadwrażliwcem, może dlatego jestem rzeźbiarką i malarką, a ta wrażliwość jest większa niż przeciętna. Rozmowy o męczeństwie a zarazem bohaterstwie i męstwie Janka, bardzo mnie poruszały i ciężko mi było się pozbierać psychicznie, dlatego był czas kiedy unikałam takich rozmów i spotkań. Natomiast był to czas w którym dojrzewała we mnie świadomość wielkości czynów tego chłopaka. Historia Jego życia była dla mnie inspirująca, nie zdawałam sobie sprawy jaką dawała mi siłę. Był to czas kiedy ja bardzo intensywnie zaczęłam się twórczo rozwijać i doszłam do pewnego etapu w którym podjęłam decyzję, ze mogę od siebie dołożyć małą cegiełkę pamięci o Janku. Upór i moja determinacja dążenia do celu, pozwoliły mi pokonać wiele problemów i trudności które pojawiły się przy tym projekcie.
24 czerwca 2021 roku, w czwartek o godz. 12:00 w dniu imienin Janka, przed głównym budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, w obecności rodziny Rodowicz, Pana Ministra Zbigniewa Ziobro, Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego, przedstawiciela Sejmu RP, niektórych ministrów, przedstawicieli instytucji: Pan Jarosława Szarka, Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, został uroczyście odsłonięty pomnik pamięci Janka Rodowicza ps. Anoda. Udało się ocalić pamięć od zapomnienia. Jak Pani wspomina ten dzień?
Ten dzień to jeden z najważniejszych dni mojego życia. Janek z bratem, rodzicami i moi kochani przodkowie, walczący i ginący za wolność Polski uśmiechnęli się do nas z góry, ponieważ rozstąpienie się czarnych, deszczowych chmur za których zaświeciło słonce na czas trwania uroczystości odebrałam to, jako znak od Nich. To była piękna, dostojna uroczystość po to, aby uczcić człowieka - bohatera.
Na uroczystości zabrakło harcerzy, poczt sztandarowych. Anoda jest patronem wielu drużyn harcerskich. Był tylko jeden poczet sztandarowy Służby Więziennej. Czy wysłano zaproszenia ?
Tego nie wiem. Miałam przygotować listę osób z naszej rodziny i moich przyjaciół.
Zabrakło kombatantów. Był jedynie obecny 92 letni pan Leszek.
Gospodarzem uroczystości było Ministerstwo Sprawiedliwości, mające swoje listy adresowe. Jestem jednak pewna, że brak wielu szanownych gości wynikał z niedawnej pandemii, ulewy, która od rana tego dnia dawała się we znaki, jak i z podeszłego wieku wykruszających się z tego żywota kombatantów.
Kiedy po zakończonej ceremonii odsłonięcia pomnika pamięci, zrobiłam Państwu rodzinną fotografie i widząc jak z dwóch stron, rodzinnie otoczyliście Anodę, pomyślałam, - musiało upłynąć 60 lat, aby prawda wyszła na jaw a pamięć i prawda przetrwała do następnych pokoleń. Czy znalazła Pani ukojenie z osiągnięcia wartościowego celu?
Gdzieś na samiutkim dole pozostanie żal, dlaczego tak zdolny młody chłopak, mający w planach pracę architekta dla ukochanej Warszawy musiał zostać zakatowany po wojnie, rękami Polaków? Nikt tego nie zadośćuczyni. Upamiętnienie, to tylko symbol i krzyk jednocześnie: Tak nie wolno! Pamiętajmy!
Przez 50 lat, Polska nie miała swojej polityki historycznej. Nasi wrogowie, w kolejnych pokoleniach prawdę zakłamywali a kłamstwa historyczne eksponowali. W dalszym ciągu trwa batalia o prawdę i pamięć historyczną. Wyśmiewa się polski patriotyzm co powoduje wyzucie człowieka z tożsamości narodowej. W Internecie o pomniku pamięci Anody, też jest prowadzona wyśmiewająca narracja?
Gdy doświadczyłam takich ataków i wyzwisk, przerywam czytanie i nic nie odpowiadam. Jak również nie wdaję się w rozmowę. Trzeba swoje robić, do skutku.
W uroczystościach rocznicy zamordowania Anody, bierze udział grupa osób. W styczniu 2020 r., była Pani Małgorzata i Pan Wojciech, którzy przynieśli dwa znicze pamięci. Byli obecni kombatanci, harcerze, przedstawiciele batalionu „Radosław”. Obecny był Pan Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości i niektórzy pracownicy MS. Byłam świadkiem jak jedna pani koordynator zabrała z wielkim impetem dwa znicze głośno mówiąc „te znicze nie mogą tu być, bo kto je później posprząta”, wywiązała się trudna dyskusja gdzie Pan Wojciech dyskretnie zrugał panią za złe zachowanie i znicze wróciły obok kamienia pamięci Anody. Czy Pani może wyobrazić sobie tę scenę?
Ja po różnych, osobistych, przykrych doświadczeniach, mogę sobie to wyobrazić, chociaż wtedy nie byłam i na terenie MS nigdy nie doświadczyłam przykrości.
Czy my, Polacy, kiedykolwiek uwolnimy się od tego betonu komunistycznego, który niszczy naszą pamięć i tożsamość narodową?
To jest chyba niemożliwe, zbyt mocno zakorzenił się w umysłach. Beton to też bezmyślność i brak odpowiedzialności.
Osoby i instytucje zaangażowane w dzieło pomnika pamięci
Instytucje tworzą ludzie. W różnych instytucjach miałam różne doświadczenia ale opowiem o tych dobrych. Pragnę podziękować: pani Izabelli Boguckiej która bardzo mi pomogła, dała mi ten lont, zapalnik, żeby ten pomnik zaistniał. Oczywiście gdyby nie akceptacja idei przez Pana Ministra Ziobro, to nawet nie zaczynałabym myśleć o pomniku. Pomnik został sfinansowany przez Instytut Pamięci Narodowej. Pani dyrektor Ewa Żaboklicka i pan Adam Siwek służyli zawsze fachową rozmową i pomocą bez której nie przebrnęłabym przez niespodziewane trudności formalne. Firma Granity – Skwara, zrobiła montaż pomnika bezpłatnie. Rzetelna i fenomenalna firma. Wszystkim serdecznie dziękuję.
Jak obecnie wygląda rozpowszechnienie wiedzy o Janie Rodowiczu Anodzie?
Krystyna Rodowicz, opisała naszą rodzinne w książce „Sztormy i burzany”(wydana w 2004 r. przez Instytut Pax). O Janku Rodowiczu Anodzie wydano już wiele publikacji, najcenniejsza jest zbiorem dokumentów (do niedawna ukrytych w Archiwach Państwowych), której autorem jest pan Mariusz Olczak „Jan Rodowicz Anoda. Życie i śmierć bohatera Kamieni na szaniec:”. Wcześniej wydano co najmniej osiem pozycji książkowych o jego życiu m.in Barbara Wachowicz „Ułan Batalionu „Zośka”, Maciej Roszkowski „Jeden z pokolenia”.
Instytut Pamięci Narodowej stworzył film edukacyjny Anoda w etiudach pamięci jak również stworzył wystawę. Czy Pani tworzy archiwum pamięci o swoim wujku stryjecznym?
Tak. Tworze archiwum o wydawnictwach i uroczystościach organizowanych na Jego temat, dlatego bardzo proszę o zawiadomienie mnie. Zależy mi aby uczestniczyć w działaniach pokazujących Jana Rodowicza młodzieży która interesuje się historią.
Kim dla Pani jest Pan Bóg?
Jest moim opiekunem i prowadzi mnie w życiu. Choć muszę przyznać, że przez wiele lat błądziłam i robiłam wszystko na przekór Jemu i sobie. Z perspektywy czasu i doświadczenia wiem, że Pan Bóg chce abym była wartościowym człowiekiem i dał mi narzędzia abym taką była. Warto uwierzyć że Bóg to Dobro.
Honor
Noszenie nazwiska Rodowicz zobowiązuje, wobec moich wszystkich bohaterskich przodków. Poświęcanie życia dla Ojczyzny. Ochrona słabych. Pomoc dla osób chorych i cierpiących. Prawda, moralność, kultura zachowania.
Ojczyzna
To jest nie tylko miejsce w sensie geograficznym ale to jest miejsce w sercu. To jest sposób myślenia, rozumowania i postępowania.
Patriotyzm
Był mi wpajany przez całe życie. Umiłowanie tego co polskie. Jest mi przykro kiedy robi się z nas Europejczyków. Tak, jesteśmy w Europie jako naród, ale jesteśmy przede wszystkim Polakami.
Co Pani by chciała przekazać młodzieży?
Znajdźcie sobie prawdziwe autorytety, które będą was inspirować w życiu codziennym. Wiem, po moich dzieciach, wnukach, że za mało jest czasu aby rodzice mogli rozmawiali z dziećmi o pewnych wzorcach, dobrym zachowaniu, zasadach społecznych. Właściwy dobór lektur potrafi pomóc znaleźć dobre miejsce na ziemi. Ważne jest otaczać się wartościowym, twórczym środowiskiem rówieśników, którzy maja podobne tematy zainteresowań i pomagają się rozwijać a nie spadać gwałtownie „na główkę”. Jan Rodowicz ps. Anoda, był dla swoich rówieśników wzorem i autorytetem.