TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT: Gdyby nie masakra na Wybrzeżu w grudniu 1970 r., nie doszłoby w Polsce do produkcji aut osobowych dla prywatnych klientów?
PRZEMYSŁAW SEMCZUK: To śmiała teza, która zapewne wzbudzi reakcję historyków. Jednak uważam, że jest dowodem przygotowań do przejęcia władzy przez Gierka. Jak inaczej wytłumaczyć, że jeszcze latem 1970 r. wysłał do Turynu swojego człowieka, aby ustalił z prezesem Fiata Giovannim Agnellim zakup licencji na mały samochód popularny (tak go początkowo nazywano)? Gierek nie miał wtedy pojęcia, o jaki model chodzi. Zresztą to nie miało wtedy żadnego znaczenia. Jeszcze nie podpisano umowy, jednak wystarczyło ustne zapewnienie. Zatem Gierek musiał się liczyć z tym, że Gomułka upadnie. I wbrew temu, co pokazano niedawno w karykaturalnym filmie „Gierek”, nikt go nie zachęcał i nie przekonywał do objęcia stanowiska pierwszego sekretarza. Zresztą pokazany w filmie wątek zakupu licencji na Fiata 126p to również parodia niezgodna z faktami historycznymi.
Dlaczego akurat nabyto licencję od włoskiego koncernu motoryzacyjnego?
Po pierwsze, współpraca z Fiatem miała długą historię, sięgającą jeszcze dwudziestolecia międzywojennego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.