Podróżując przez I Rzeczpospolitą w XVII w., bylibyśmy zdziwieni ogromną liczbą budowli z drewna. Zamki, dwory, kościoły, konwenty zakonne, miasteczka i osiedla wznoszone były z tego najtańszego, dostępnego wszędzie budulca, który stał się równocześnie przekleństwem Europy Wschodniej. We Francji, w Italii przetrwały do dziś kamienne średniowieczne domy, podczas gdy piękniejsze od nich polskie drewniane zamki i dwory obróciły się w pył. Z dawnych czasów zachowała się u nas ogromna liczba kościołów i cerkwi, jak ten z Haczowa pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny; najstarszy w Europie. Obronna cerkiew w Radrużu, kościoły pokoju na Śląsku. Kilkanaście dworków sprzed XIX w.: Lisickiego i Tetmajerów w Łopusznej, dwór Laskowskich w Laskowej Dolnej, pochodzący z 1677 r., okazały dwór w Świdniku czy dworek Laszczyków w Kielcach. W skansenach mamy wiele domów i wiejskich chałup, zwykle z okresu międzywojennego lub z końca XIX w. Ale ani jednego zamku drewnianego, a tylko pozostałości kresowych fortalicjów, zameczków, dworów na kopcach. Prawie nie przetrwały lamusy, nie mamy też żadnego ocalałego klasztoru z drewna, bez którego wizerunek dawnej Polski jest niepełny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.