Wędrowców przywitano z wielką fetą, a stojący nad grobem Ojciec Święty Grzegorz XIII, przyjmując ich na prywatnej audiencji, miał łzy w oczach. Co spowodowało tak entuzjastyczną reakcję? Choćby to, że pielgrzymi przybyli z najdalszych znanych renesansowym Europejczykom krańców Ziemi – egzotycznej Japonii, o której bogactwie powtarzano sobie na Starym Kontynencie plotki od czasów, gdy wieść o istnieniu Krainy Wschodzącego Słońca przywiózł z Chin Marco Polo.
Delegacja, która znalazła się na papieskim dworze w roku 1585, stanowiła pierwsze w dziejach japońskie poselstwo przybyłe do Europy. Składała się z czterech ochrzczonych i wychowanych w katolickiej wierze młodych samurajów: Mancjusza Itō, Michała Chijiwy, Konstantyna Dourado i Marcina Hary. W drogę do krainy „południowych barbarzyńców” (jak nazywali europejskich kupców Japończycy) wysłano trzech dajmio z wyspy Kiusiu. Władcy ci od lat ochoczo wspierali działania prowadzących pracę misyjną w ich włościach jezuitów, a jeden z nich, Ōmura Sumitada, posunął się do tego, że nie tylko przyjął chrzest i imię Bartłomieja, lecz także przekazał misjonarzom we władanie przynoszący kolosalne zyski z ceł morskich port w Nagasaki!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.