Błazen to jedna z najważniejszych figur europejskiej kultury, choć wieści o nim dobiegają także spoza jej kręgu. Miał swego trefnisia choćby krwiożerczy Qin Shi Huangdi – pierwszy cesarz zjednoczonych Chin. Jak dowiadujemy się z „Zapisków historyka”, żyjącemu w III w. p.n.e. despocie prawdę potrafił powiedzieć tylko jego błazen. Gdy władca zbudował w swoim pałacu ogromny, naśladujący dzicz park, by w sztucznej grocie oddawać się medytacji w nadziei na osiągnięcie taoistycznego stadium Nieśmiertelnego, jedynie dworski wesołek miał odwagę wytknąć tyranowi, że goni za ułudą, stwierdzając, iż zbudowany wielkim nakładem środków ogród udający las przyda się, gdyż na dworze cesarskim „pełno jest jeleni”. Być może, gdyby Qin Shi Huangdi i jego następca chętniej nadstawiali ucha dla dowcipów chińskiego Stańczyka, ich imperium przetrwałoby dłużej niż zaledwie jedno pokolenie.
Protoplaści
Na drugim końcu świata, w kręgu kultury śródziemnomorskiej, postać wyczyniającego ucieszne igrce trefnisia widzimy właściwie od zarania czasów historycznych. Po raz pierwszy pojawia się on w starożytnym Egipcie w czasach VI dynastii panującej w latach 2350–2190 p.n.e.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.