Feralny 19 września
  • Ryszard CzarneckiAutor:Ryszard Czarnecki

Feralny 19 września

Dodano: 
Zamek w Malborku
Zamek w Malborku Źródło: Pexels
Niewiele było takich dni w polskich dziejach, gdzie przegrywaliśmy wszystko, co dało się przegrać. Taką nieszczęsną datą jest właśnie 19 września.

Obojętnie, czy był wiek XV, XVII,XVIII czy XIX – aż po XX – zawsze mieliśmy pod górkę. To dzień bezprecedensowy, bo nie udało nam się wygrać przez 10 wieków naszej historii żadnej bitwy, ani żadnego pokoju, żadnego powstańczego zrywu,ani nawet przeprowadzić porządnie jakiegoś zamachu na wroga. Żeby nie być gołosłownym, zacznijmy po kolei.

Nieskończony limit pecha zaczął się nieco ponad dwa miesiące po wielkiej wiktorii pod Grunwaldem. Oto 19 września 1410 polskie wojska dowodzone przez króla Władysława Jagiełło odstąpiły od nieudanego oblężenia Malborka. To charakterystyczna chwila w polskiej historii: nie potrafiliśmy wykorzystać gigantycznego militarnego zwycięstwa, nie poszliśmy za ciosem. Daliśmy Zakonowi Krzyżackiemu odbudować się po grunwaldzkiej klęsce.

Minęło niespełna dwa i pół wieku i po nieudanym oblężeni,u przyszedł czas na przegranie pokoju. Oto 19 września 1657 roku zawarliśmy pierwszy (były dwa) traktat welawsko-bydgoski. W jego rezultacie państwo polskie zrzekło się dotychczasowej zwierzchności lennej nad Prusami Książęcymi.

Nie minęły dwie dekady, a feralne fatum 19 września znów dało o sobie znać: w czasie wojny I Rzeczpospolitej z Turcją wojska tureckie wspomagane przez Tatarów zdobyły Jezupol. W wieku XVIII nic się nie zmieniło: wpisał się on w pasmo naszych klęsk. Oto w czasie Powstania Kościuszkowskiego nasze wojska, a konkretnie dywizja generała Karola Sierakowskiego poniosła ciężką porażkę w bitwie pod Terespolem.

W kolejnym wieku i w czasie kolejnej insurekcji– podczas ulubionego powstania Józefa Piłsudskiego czyli Styczniowego – tym razem nie przegraliśmy bitwy, tylko przeprowadziliśmy... nieudany zamach na carskiego namiestnika Królestwa polskiego generała Fiodora Berga.

Konsekwentnie zatem 19 września nie szła nam karta militarno-insurekcyjna – i to totalnie nie szła! I tak wkroczyliśmy w wiek XX. Podczas „wojny obronnej” – jak nazwą historycy opór stawiony przez Polaków Niemcom – dostaliśmy "nóż w plecy" od Sowietów. I tak nieszczęsnego 19 września 1939 Niemcy wymusili kapitulacje bronionej przez Polaków przez niemal trzy tygodnie Kępy Oksywskiej, a w tym samym czasie, bo tego samego dnia Związek Sowiecki zajął Wilno, a więc miasto – skarbnicę polskiej kultury i sztuki, nierozerwalnie związane z historią Polski i dziejami polskiej cywilizacji.

Tegoż 19 września, mniej więcej w połowie drogi między „Wenecja Północy” czyli Wilnem a Pomorzem – a więc pod Warszawą, a ściślej: pod Wólką Węglową doszło do słynnej szarzy polskiej kawalerii na Niemców. Opisał ją językiem filmowej fabuły reżyser Krzysztof Wojciechowski. Premiera filmu miała miejsce w czasie festiwalu tzw. Pierwszej Solidarności, czyli w roku 1981. Reżyser znany z tego, że do swoich filmów zapraszał aktorów- amatorów, nieraz kompletnych „naturszczyków” nadał temu filmowi tytuł „Szarża”. Film był patriotyczny i został zaatakowany przez środowiska kosmopolityczne, co uwidoczniło się już na konferencji prasowej tuż po pierwszym pokazie dzieła. Zdenerwowany prowokacyjnymi pytaniami dziennikarzy Wojciechowski wypalił "gównoście z tego filmu zrozumieli”.

19 września od wieku XV do XX walczyliśmy dzielnie, ale przegrywaliśmy. I tylko jedna „porażka" okazała się rzekoma: rotmistrz Witold Pilecki 19 września 1940 roku specjalnie dał się Niemcom aresztować w ulicznej warszawskiej łapance, aby zostać wywiezionym do niemieckiego obozu śmierci i tam, w Auschwitz przygotować materiały dla polskiego wywiadu do raportu o ludobójstwie dokonywanym przez Niemców na Polakach (i nie tylko).

Źródło: DoRzeczy.pl