Legendarni mistrzowie

Legendarni mistrzowie

Dodano: 
Ayrton Senna
Ayrton Senna Źródło: Wikimedia Commons
Ayrton Senna, Michael Schumacher czy Lewis Hamilton. Te nazwiska zna każdy. Adrenalina, sława i pieniądze przyciągają bowiem na tory Formuły 1 najodważniejszych, najszybszych i najzręczniejszych kierowców

Michael Schumacher

Niemiecki kierowca to najbardziej utytułowany zawodnik w historii tej dyscypliny sportu. Siedmiokrotny mistrz świata F1, który wygrał w sumie aż 91 wyścigów w Formule 1, a na podium stawał aż 155 razy, jest synem murarza, który zawsze pasjonował się wyścigami i po godzinach dorabiał, naprawiając gokarty. Mały Schumi za kierownicą sportowego pojazdu pierwszy raz zasiadł, gdy miał cztery lata – był to mały gokart na pedały, do którego jego ojciec Rolf zamontował silnik od motocykla. Schumacher szybko zaczął wygrywać kartingowe mistrzostwa juniorów. Nie zarabiał kokosów, więc po skończeniu szkoły musiał dorabiać jako mechanik. Wciąż pracował jednak nad rozwojem techniki jazdy i zasiadał za kierownicą coraz szybszych aut.

W 1991 r. zadebiutował w Formule 1. Początki jego kariery były na tyle dobre, że szybko otrzymał zaproszenie od stajni Benetton. W 1992 r. wygrał pierwszy wyścig, a w latach 1994 i 1995 dwukrotnie sięgnął po tytuł najlepszego kierowcy świata. W 1996 r. jeździł już w barwach Ferrari. W latach 2000–2004 nie było żadnego kierowcy, który byłby w stanie pokonać „Czerwonego barona” (taki przydomek zyskał Schumacher, który zdobył wówczas aż pięć tytułów mistrza świata z rzędu).

Dopiero w 2005 r. Fernando Alonso i Kimi Räikkönenem pokonali Schumiego. Po kilkuletniej przerwie od wyścigów w 2009 r. Schumacher powrócił na tory F1 już jako kierowca Mercedesa. Po trzech latach ostatecznie przeszedł na emeryturę. Nie musiał już nigdzie dorabiać. Był bowiem jednym z najlepiej zarabiających sportowców świata. Według magazynu „Forbes” w swojej karierze zarobił w sumie miliard dolarów. W grudniu 2013 r., zjeżdżając na nartach we francuskich Alpach, Schumi przewrócił się i uderzył głową w skałę. Doznał wylewu krwi do mózgu. Po wybudzeniu ze śpiączki na wiele miesięcy trafił do kliniki rehabilitacyjnej, skąd do domu mógł przenieść się dopiero we wrześniu 2014 r. Tysiące fanów do dziś modlą się o cudowne uzdrowienie dla swojego mistrza.

Ayrton Senna da Silva

Trzy tytuły mistrza świata, 41 zwycięstw, 80 razy na podium, 161 startów w wyścigach Grand Prix, 65 zdobytych Pole Position. Do dziś wielu kibiców uznaje go za najszybszego i najlepszego kierowcę wszech czasów. Jego rywalizacja z Alainem Prostem na przełomie lat 80. i 90. budziła ogromne emocje wśród kibiców potrafił znakomicie negocjować lukratywne kontrakty. Miał więc piękne domy w Brazylii i Portugalii, drogie apartamenty w Monako i São Paulo i własny tor kartingowy. Po świecie w towarzystwie pięknych kobiet poruszał się zaś prywatnym odrzutowcem.

Urodzony w 1960 r. Brazylijczyk w swoim pierwszym gokarcie – napędzanym silnikiem od kosiarki do trawy – zasiadł już jako czterolatek. W wieku 17 lat wygrał Kartingowe Mistrzostwa Ameryki Południowej. W Formule 1 zadebiutował w 1984 r. Jeździł w zespołach Tolemana, Lotusa, McLarena i Williamsa. Już w 1988 r. sięgnął po pierwsze mistrzostwo globu. Rok później był drugi, ale w 1990 i 1991 r. nikt nie był w stanie go przegonić i Ayrton Senna rok po roku stawał na pierwszym miejscu podium. Wówczas zdecydował się zmienić barwy, porzucił McLarena i przeszedł do Williamsa. Przez dwa lata nie był w stanie wrócić na sam szczyt (w 1992 r. zajął czwarte, a w 1993 r. drugie miejsce w mistrzostwach świata). Rok 1994 miał być przełomowy. 1 maja podczas Grand Prix San Marino na torze Imola 34-letni Brazylijczyk świetnie rozpoczął wyścig i prowadził aż do momentu, gdy z prędkością przekraczającą 300 km/godz. wypadł z trasy i na zakręcie Tamburello roztrzaskał swój bolid o mur otaczający tor. Odłamki pojazdu przebiły wizjer kasku, co spowodowało poważny uraz czaszki. Mimo że na pokładzie śmigłowca przetransportowano Sennę błyskawicznie do szpitala w Bolonii, to obrażenia mózgu były zbyt duże, aby lekarze mogli go uratować. Po śmierci legendy sportów motorowych w Brazylii ogłoszono trzydniową żałobę narodową.

Sam Senna przed wyścigiem spodziewał się ponoć, że może spotkać go tragedia na torze, i dzień przed wyścigiem, płacząc, mówił narzeczonej, że nie chce startować…

Lewis Hamilton

Najlepszy kierowca sezonu 2017 i pierwszy czarnoskóry zawodnik Formuły 1. Włosi mówią na niego „Il Phenomeno”, czyli po prostu Fenomen. Urodzony w 1985 r. utalentowany brytyjski kierowca ze stajni Mercedesa potrafi bowiem robić na torze rzeczy, o których większość jego konkurentów może tylko pomarzyć.

Jako 12-latek został przyjęty do programu rozwoju młodych kierowców McLarena. Gdy dziesięć lat później ekscentryczny Brytyjczyk pierwszy raz wystartował w Formule 1 podczas GP Australii w 2007 r., uznawany był za najlepiej przygotowanego debiutanta w historii. I nie zawiódł oczekiwań. Już podczas pierwszego wyścigu wywalczył trzecie miejsce. Również w następnych dziewięciu startach za każdym razem wchodził na podium, a już po swoim czwartym Grand Prix przeszedł do historii F1 jako najmłodszy lider mistrzostw świata.

Ostatecznie w swym debiutanckim sezonie zajął drugie miejsce w kwalifikacji generalnej. W 2008 r. jako 23-latek został najmłodszym mistrzem świata Formuły 1. W 2011 r. poróżnił się z ojcem – który dotąd był jego menedżerem – i rozstał się z przepiękną partnerką Nicole Scherzinger. Problemy w życiu prywatnym sprawiły, że Hamilton zaczął popełniać na torze za dużo błędów.Od roku 2013 Hamilton jeździł w barwach Mercedesa. Po pierwszym roku startów nowym bolidem został czwartym kierowcą w klasyfikacji końcowej. Już w 2014 r. zdobył drugi tytuł Mistrza Świata Formuły 1.

Aby móc płacić niższe podatki, Brytyjczyk w trzecim pokoleniu został obywatelem Szwajcarii. Hamilton umie bowiem nie tylko szybko jeździć, lecz także dobrze liczyć swoje pieniądze. Gdy zamykaliśmy to wydanie „Do Rzeczy”, Hamilton wciąż nie przedłużył kontraktu z Mercedesem, od którego słynny kierowca domaga się ponoć ogromnej podwyżki. Niektóre media spekulują także, że 33-latek zarobił już na tyle dużo, że może myśleć o sportowej emeryturze.

Partner dodatku

Lotos

Artykuł został opublikowany w 22/2018 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.