Finansowe kulisy „Trylogii”
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Finansowe kulisy „Trylogii”

Dodano: 
Kazimierz Pochwalski, Portret Henryka Sienkiewicza, 1890
Kazimierz Pochwalski, Portret Henryka Sienkiewicza, 1890 Źródło: Wikipedia / Domena publiczna
HISTORIA WIECZNIE ŻYWA | Na „Ogniem i mieczem” Sienkiewicz zarobił umiarkowane pieniądze. Honorarium za druk w warszawskim „Słowie” wyniosło łącznie 800 rubli (ok. 9,6 tys. euro), identyczną sumę guldenów zapłacił krakowski „Czas” (ok. 8,5 tys. euro). Pewne kwoty przyniosły także wydania książkowe, jednak – jak na ogromny sukces powieści – dochody były niewielkie.

Przekłady zagraniczne nie dawały natomiast prawie żadnych pieniędzy, gdyż normalną praktykę stanowiły pirackie tłumaczenia – przekładał i wydawał właściwie każdy, kto chciał. Jakiekolwiek honoraria zależały tylko od dobrej woli wydawnictw zagranicznych, a na ogół nikt nie płacił, jeśli nie musiał.

Sienkiewicz wiedział, że jego zarobki związane są wyłącznie z rynkiem polskim, ale i tutaj były problemy. Kilka lat później wydawca, który dostał od „Słowa” licencję na wersję książkową „Potopu”, miał zgodę na wydrukowanie 3 tys. egzemplarzy, a podobno sprzedał prawie cztery razy tyle i nic więcej nie zapłacił. Nie powinno zatem dziwić, że zdegustowany Sienkiewicz twierdził, iż nawet w kraju wszyscy na nim zarabiają, a on dostawał tylko sześć rubli (72 euro) za jeden odcinek.

Artykuł został opublikowany w 1/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.