TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT: Skąd się wzięło pani zainteresowanie fauną w służbie PRL-owskiej propagandy?
MONIKA MILEWSKA: Urodziłam się i wychowałam w PRL, a wspomnienia z dzieciństwa odżywają w nas zwykle po latach. Gdy w 2016 r. rozpoczynałam pracę nad moją książką pt. „Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL”, wiedziałam, że pasiastego dywersanta – stonki – ani żywicieli narodu in spe, czyli żubronia i kryla, nie mogę w moich badaniach pominąć. I już na samym początku w krakowskim archiwum znalazłam całe teczki wypełnione dokumentami mocno obciążającymi stonkę. Z kolei w Archiwum Akt Nowych w Warszawie odszukałam mnóstwo ciekawych wycinków prasowych na temat kryla. Pojechałam też na Mazury i do Białowieży, by przeprowadzić wywiady z dawnymi hodowcami żubroni. Gdy wreszcie zabrałam się do pisania „Ślepej kuchni”, okazało się, że zgromadziłam tak dużo innych materiałów, że moje zwierzęta po prostu nie mieszczą się w tym grubym tomie. Postanowiłam więc poświęcić im osobną książkę: „I rak ryba. Stworzenia polityczne w PRL-u”. Tym bardziej że – jak skonstatowałam ze zdumieniem – żaden historyk jak dotąd nie zajął się nimi na poważnie. Na temat kryla – o ile mi wiadomo – w XXI w. ukazał się tylko jeden krótki artykuł w miesięczniku „Mówią Wieki”. Tak medialna, zdawałoby się, stonka nie ma własnej monografii, toteż postanowiłam wynagrodzić to niedopatrzenie zarówno samym zwierzętom, jak i badaczom, którzy poświęcili im swoje życie.
Kiedy i dlaczego stonkę ogłoszono przyrodniczym szwarccharakterem?
Odkryta w pierwszej połowie XIX w. w Stanach Zjednoczonych stonka z początku była tylko entomologiczną ciekawostką. Ale już w latach 70. XIX w. grozę zaczęły budzić jej żarłoczność i nadzwyczajna płodność. Chmary stonki obsiadały tory i spowalniały bieg pociągów, straszyły plażowiczów w Nowym Jorku, pokonywały wielkie jeziora na kawałkach desek. Wkrótce zaczęły zagrażać Europie. Stary Kontynent odpierał wroga skutecznie aż do pierwszej wojny światowej. Początek podboju był na tyle spektakularny, że już wkrótce Niemcy zaczęli podejrzewać Francuzów o próby wykorzystania owada w charakterze broni biologicznej. Podobnie było podczas drugiej wojny światowej, gdy goebbelsowska propaganda oskarżyła o zrzucanie stonki… Amerykanów. Kilka lat później tym samym chwytem posłużyła się propaganda komunistyczna.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.