Kiedy piszę te słowa, izraelskie pociski spadają na Iran. Teheran spowijają gęste kłęby czarnego dymu. W ramach operacji „Wschodzący Lew” ponad 200 izraelskich myśliwców dokonało spektakularnego uderzenia w nuklearne i wojskowe obiekty reżimu ajatollahów. Użyto m.in. pocisków burzących podziemne bunkry.
Wcześniej znajdujący się w Teheranie agenci Mosadu za pomocą dronów wyeliminowali irańską obronę przeciwlotniczą. W ten sposób otworzyli wolną drogę dla samolotów uderzeniowych. Akcja, jak twierdzą Izraelczycy, zakończyła się pełnym sukcesem. Prace nad irańską bombą atomową zostały sparaliżowane.
Operacja „Wschodzący Lew” obejmowała również wyeliminowanie kluczowych dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej i innych formacji militarnych. Na ten moment odpowiedź Iranu okazała się wyjątkowo słaba. Ajatollahowie odpalili w stronę Izraela zaledwie 100 powolnych dronów Szahed. Wszystkie zostały zestrzelone po drodze przez izraelskie i jordańskie myśliwce.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.