Historia wariografu. Czy można oszukać "wykrywacz kłamstw"?
  • Grzegorz GrzymowiczAutor:Grzegorz Grzymowicz

Historia wariografu. Czy można oszukać "wykrywacz kłamstw"?

Dodano: 
Wariograf
Wariograf Źródło: Centralne Laboratorium Kryminalistyczne w
Jak przebiega badanie wariografem? Kiedy i wobec kogo można je przeprowadzić zgodnie z prawem? Czy urządzenie to da się oszukać?

Wariograf to urządzenie służące do analizowania fizjologicznych reakcji organizmu człowieka, które są wykładnią emocji i jego reakcją na otoczenie zewnętrzne. Potocznie mówi się niekiedy "wykrywacz kłamstw", ale to określenie mylące, bo wariograf nie wykrywa kłamstw. W Polsce nazwę "wariograf" jako pierwszy zaproponował w latach 50. prof. kryminalistyki Paweł Horoszowski. Funkcjonuje również nazwa "poligraf".

Historia wariografu

Jak i po co powstało to narzędzie? Otóż już starożytni zwrócili uwagę na fakt, iż stresowi zdenerwowaniu towarzyszą zmiany w fizjologii człowieka. Sam Arystoteles poradził jednemu z możnych, który miał podejrzenia co do wierności swojej żony, by wziął dłoń kobiety, złapał za puls i wymieniał imiona różnych mężczyzn. Jeśli trafi imię kochanka, to puls kobiety podskoczy.

Naukowcy latami pracowali nad wynalezieniem "wykrywacza kłamstw". Ostatecznie wcześniejsze urządzenia udoskonalił w jedną aparaturę amerykański psycholog Leonarde Keeler. Poligraf, który skonstruował w 1935 roku, rejestrował trzy reakcje: ciśnienie krwi, ruchy oddechowe i oporność skóry. Próbował nim zainteresować policjantów, początkowo bez rezultatu.

W 1944 roku wywiad marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych zaczął stosować wariograf przy badaniu japońskich jeńców. Agenci nie zadawali pytań, ale obserwowali milczące reakcje przesłuchiwanych, kiedy odczytywali im określony tekst dotyczący np. działań wojennych. Wykres reakcji na treści krytyczne wskazywał określone wyniki, na których podstawie można było wyciągać wnioski. Szersze zastosowanie wariograf znalazł po wojnie, kiedy zainteresowało się nim CIA, a później również policja.

(L) Leonarde Keeler - badanie poligrafem w 1937 r. (P) Badanie poligrafem podczas realizacji "Projektu Manhattan"

W Polsce

Do Polski urządzenie sprowadził prof. Horoszowski i niebawem użył go w dwóch sprawach dotyczących – olsztyńskiej i lubelskiej. Oskarżeni sami zgłosili chęć poddania się badaniu wariografem. W sprawie olsztyńskiej (rok 1963) sąd uwzględnił opinię profesora z badania wariografem i włączył ją do materiału dowodowego. W uzasadnieniu wyroku odniósł się do badania i wyraził poparcie dla wykorzystania tego urządzenia w przyszłości. W sprawie lubelskiej – rok później – sąd odrzucił opinię Horoszowskiego, wskazując m.in. na eksperymentalny charakter, niejasną procedurę i trudność w weryfikacji wyniku badania.

Niemniej od tego momentu rozgorzała dyskusja o dopuszczalności wariografu w postępowaniu karnym. Jednocześnie Wojskowa Służba Wewnętrzna zauważyła przydatność urządzenia do pracy śledczej i kontrwywiadowczej.

Pierwsze testy i szkolenia związane z użyciem wariografu w Polsce rozpoczęły się pod koniec lat 60., głównie w strukturach służb specjalnych i Milicji Obywatelskiej. Na szerszą skalę zaczął być stosowany w latach 70. w sprawach kryminalnych oraz do weryfikacji lojalności funkcjonariuszy. W okresie PRL dostęp do technologii był ograniczony, więc pierwsze urządzenia były importowane, najczęściej z Sowietów, ale także ze Stanów Zjednoczonych.

W 1976 roku Zakład Badań Kryminalnych Uniwersytetu Jagiellońskiego zakupił nowoczesny wariograf Lafayette. Od roku 1977 na Uniwersytecie Śląskim rozpoczęto badania w sprawach zabójstw. Do końca 1978 r. przebadano blisko 350 osób. Przykładowo, opinia z badania wariografem stanowiła jeden z najważniejszych dowodów w głośnej sprawie "wampira z Bytomia" Joachima Knychały, seryjnego mordercy kobiet.

Współcześnie w Polsce badanie znajduje szerokie zastosowanie przede wszystkim przy rekrutacji kandydatów do służb, zwłaszcza tych, w które operują na informacjach niejawnych, tajemnicy państwowej i ogólnej poufności wykonywanej pracy. Niekiedy urządzenia używają również firmy prywatne, np. banki czy przedsiębiorstwa handlowe. W sprawach karnych rocznie wykonuje się w kilkadziesiąt do stu kilku badań wariograficznych. Po narzędzie to sięga się w sprawach zabójstw, zaginięć, czy przestępstw seksualnych.

Stan prawny

Zanim przyjrzymy się, jak działa wariograf, trzeba mocno podkreślić – w polskim porządku prawnym badanie wariograficzne odbywa się wyłącznie za zgodą osoby badanej. Ponadto, samo w sobie nie ma mocy dowodowej. Może stanowić dowód w sprawie w postaci opinii biegłego na podstawie przeprowadzonych, dobrowolnych badań. Co równie istotne – niedopuszczalne jest stosowanie badań wariograficznych podczas przesłuchania.

Normy te zostały wyrażone przez ustawodawcę w kodeksie postępowania karnego (art. 192a § 2, art. 199a i art. 171 § 5 pkt 2). Do roku 2003 polskie prawo nie wspominało o wariografie, a biegli stosowali urządzenie na zasadzie "co nie jest zabronione, jest dozwolone".

Ekspertyzę z zakresu badań wariograficznych może zarządzić wyłącznie organ procesowy jeżeli uzna badanie za zasadne i celowe w danej sprawie. Oceniając opinię biegłego, organ procesowy kontroluje poprawność metody, logiczność, pełność i przejrzystość wniosków i sprawdza, czy ekspert zrealizował zakres ekspertyzy i nie przekroczył swoich uprawnień.

Ponadto istnieje szereg zasad wyłączających z ewentualnego badania poszczególne grupy osób. Przede wszystkim badany powinien mieć wiek inteligencji powyżej 12 lat. Nie należy badać chorych, zażywających określone rodzaje lekarstw. Dotyczy to także chorych w danym momencie, choćby na zwykłe przeziębienie, przyjmujących polopirynę czy aspirynę. Na pewno niedopuszczalne jest badanie osób znajdujących się w stanie rozchwiania nerwowego. Nie wolno też poddać tej procedurze kobiet w ciąży ani kobiet w okresie menstruacji.

Bezcelowe byłoby badanie osoby, która nie wyraziła na to zgody. Mogłaby ona celowo hamować oddychanie i napinać mięśnie, a to przekładałoby się zakłócenie odczytu. Wówczas badanie byłoby pozbawione ewentualnej wartości procesowej. Dlatego biegły przed rozpoczęciem czynności kilkakrotnie pyta o zgodę. Rzecz jasna badanie wariografem nie daje rezultatów pewnych, stąd też nigdy nie zdarzyło się, by skazano kogoś wyłącznie na podstawie badań wariograficznych. W postępowaniu karnym jest to narzędzie o charakterze pomocniczym.

Jak działa?

Badanie wariografem, jak wspomnieliśmy, bierze swój sens z biologicznego faktu, że stres wywołuje w organizmie człowieka określone reakcje fizjologiczne. Urządzenie mierzy trzy reakcje: ciśnienie krwi za pomocą sfigmografu, ruchy oddechowe (pneumograf), oporność skóry (galwanometr, galwanograf). Wskazania tych trzech czujników są przenoszone na pisaki i przesuwającą się taśmę papierową, na której pisaki rysują wykres. Następnie wykres interpretowany jest przez biegłego, który wydaje opinię.

Badanie wariografem może się odbyć w placówce organu procesowego, ale dopuszczalne jest także inne miejsce o charakterze neutralnym. Osoba badana powinna siedzieć wygodnie twarzą w kierunku ściany – aby wyeliminować element dekoncentracji – i bokiem do urządzenia – by nie patrzeć na zapis wariograficzny. Naturalnie pomieszczenie musi być odpowiednio zabezpieczone, żeby nikt nie przeszkadzał badanemu i biegłemu. Osoba powinna być wypoczęta i najedzona.

Testy wstępne

Na początku biegły pokazuje badanemu urządzenie i wyjaśnia, jak działa, łącznie z przypomnieniem, że wykaże ono elementy stresu i nerwowe reakcje. Następnie ekspert czyta osobie badanej pytania, więc wie ono, o co zostanie zapytana po podłączeniu do wariografu. Nie wie jedynie, w jakiej kolejności zostaną zadane.

W ramach testu wstępnego biegły zadaje pytania mającej służyć sprawdzeniu neurotyczności badanego. Są osoby, które będą reagowały stresowo nawet na pytania neutralne. W takiej sytuacji ekspert podejmuje decyzję, czy badanie w ogóle ma sens.

Na tym etapie sprawdza się też, jak dana osoba reaguje na przykładowe pytania krytyczne. Najczęściej stosuje się dwa pytania krytyczne. Pierwsze, "czy skłamał pan kiedykolwiek w życiu?". Jeśli ktoś odpowie, że nie, to wiadomo, że kłamie. Drugie, "czy ukradł pan cokolwiek w życiu?". Tu sytuacja jest podobna, bo ciężko o człowieka, który nigdy niczego nie ukradł, choćby nie przejechał tramwajem bez biletu.

Jednym z najstarszych i najskuteczniejszych testów poligraficznych jest test z kartą. Badany losuje z talii kartę, zapamiętuje ją, ale nie pokazuje biegłemu. Biegły pyta wymienia kolejno poszczególne karty, a badany, zgodnie z instrukcją, odpowiada za każdym razem, że jej nie wylosował i mówi to także, gdy padnie pytanie o kartę, którą wylosował. Są różne wariacje tego testu, ale chodzi o sprawdzenie, jak zareaguje organizm badanego przy kłamstwie. Jeśli reaguje prawidłowo, można rozpoczynać test główny.

Badanie poligrafem. 1979 rok

Badanie właściwe

Ekspert zadaje serię krótkich, jasno sformułowanych pytań, na które sprawdzany odpowiada "tak" lub "nie". Pytania obejmują zarówno zagadnienia istotne, związane ze sprawą, jak i neutralne (obojętne) lub kontrolne. Są zadawane w różnej kolejności. Np. po pytaniu "czy jesteśmy w Krakowie?", "czy mamy lipiec?" padnie pytanie "czy to Ty dokonałeś zabójstwa w parku miejskim?".

Po zakończeniu testu biegły analizuje wykresy reakcji fizjologicznych i sporządza opinię na temat prawdomówności badanego. Często ekspert prowadzi też z badanym rozmowę, informując o jego reakcjach, o wyniku oraz o tym, jaka będzie opinia. Podejrzany, jeśli ma coś na sumieniu, może w razie opinii dla siebie niekorzystnej dostrzec nieskuteczność metody obrony pójścia w zaparte.

Czy można oszukać?

Termin oszukać jest niewłaściwy. Można w różny sposób zakłócić wynik badania wariografem, choć raczej nie uda się to komuś bez profesjonalnego przygotowania. W nauce o kryminalistyce wyróżnia się zakłócenie prymitywne – poprzez wstrzymywanie oddechu i napinanie mięśni, gryzienie języka, czy dźganie się ukrytym przedmiotem, np. pinezką w bucie. Są to jednak metody łatwe do rozpoznania dla prowadzącego test.

Ewentualnie szansę na wykiwanie biegłego może mieć osoba, która nie jest badana po raz pierwszy, zna urządzenie i trenowała wcześniej swoiste kontrolowanie i wizualizowanie myśli. Pod tym kątem szkoleni są przedstawiciele służb specjalnych, wywiadu, kontrwywiadu. Ze względu na ryzykowną profesję mogą znaleźć się w sytuacji badania wbrew swojej woli, np. w niewoli obcych wojsk.

Przede wszystkim są oni uczeni, jak w miarę możliwości panować nad swoimi emocjami w trakcie badania. Potrafią skoncentrować się na liczeniu w myślach lub powtarzaniu cały czas jakiegoś słowa. Skuteczną metodą może okazać się wizualizacja stresujących scen (traumatycznych, wstydliwych) podczas testu kontrolnego. Tym sposobem w sztuczny sposób niejako wyrównują reakcję organizmu na pytania kontrolne i pytania krytyczne. Mogą również próbować zmieniać w swoich myślach znaczenie pytań krytycznych, przeformułowując je tak, aby wydawało się bardziej neutralne.

Zobaczymy jak na "wykrywanie kłamstw" wpłynie rozwój sztucznej inteligencji, która już dziś potrafi analizować mikroekspresję twarzy, głos, mowę, gesty i wykrywać odstępstwa od standardowego zachowania, które mogą sugerować kłamstwo. A może AI pozwoli w przyszłości na wykrywanie nie tylko kłamców, ale i "myślozbrodniarzy"?