Gotlandia urzeka niepowtarzalnymi krajobrazami urozmaiconymi blisko setką romańsko-gotyckich kościołów i tajemniczymi kamiennymi krzyżami. Ozdobą wyspy jest Visby, przepiękne hanzeatyckie miasto położone na wybrzeżu i opasane niemal w pełni zachowanym pierścieniem średniowiecznych murów obronnych – jedynych w całej Skandynawii. Ich szara gotycka surowość stanowi doskonałe tło dla opowieści o najeździe duńskiego króla Waldemara IV Atterdaga (panował w latach 1340–1375), czyli o najkrwawszym epizodzie w dziejach Gotlandii.
Dominium maris Baltici po duńsku
Waldemar IV był władcą niezwykle ambitnym. Dokonawszy ponownego zjednoczenia rozbitego wewnętrznie państwa, przystąpił do walki o hegemonię w basenie Morza Bałtyckiego. W 1361 r. celem jego agresji stały się dwie należące do królestwa Szwecji wyspy: Olandia i Gotlandia. Obie miały znaczenie strategiczne oraz handlowe, a Visby, cieszące się dużą autonomią i należące do związku hanzeatyckiego, zaliczano do bogatszych miast w regionie. Duński monarcha dobrze przygotował się do inwazji; zgromadził liczną flotę okrętów różnych klas (w tym żaglowe kogi), na które zaokrętował kilkutysięczną armię, złożoną m.in. z doświadczonych najemników z Europy Północnej. Desant i zajęcie Olandii przebiegły dosyć gładko. Zaskoczeni obrońcy stawili jedynie symboliczny opór. Gotlandia okazała się znacznie trudniejszym wyzwaniem, tym bardziej że król Szwecji uprzedził jej mieszkańców o możliwym ataku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.