Sklejanie prawicy z komunizmem
  • Filip MemchesAutor:Filip Memches

Sklejanie prawicy z komunizmem

Dodano: 
Mieczysław Moczar
Mieczysław Moczar Źródło: PAP / Archiwum
Czytając książkę Pawła Machcewicza, odnosi się wrażenie, że w oczach autora największą winą „partyzantów” było to, że porzucili szlachetne lewicowe ideały na rzecz nacjonalizmu, więc popełnili myślozbrodnię.

Dzieje Polski końca lat 60. XX w. to epoka mocno zmistyfikowana. Jeśli historię piszą zwycięzcy, to w tym przypadku napisali ją dysydenci systemu komunistycznego – naprawiacze realnego socjalizmu, którzy w Marcu ’68 zbuntowali się przeciw reżimowi PRL, a potem część z nich – już jako zwolennicy modelu zachodniej liberalnej demokracji – odegrała istotną, polityczną i intelektualną rolę w procesie polskiej transformacji ustrojowej. Chodzi o tzw. komandosów. Czołowymi postaciami tego środowiska w roku 1968 byli Adam Michnik i Henryk Szlajfer. Można powiedzieć, że w opowieści serwowanej w tym kręgu pobrzmiewała słynna fraza: „Jest ONR-u spadkobiercą Partia” z wydanego w Paryżu w roku 1957 poematu „Traktat poetycki” Czesława Miłosza. Słowa te da się zinterpretować tak, że w PZPR nad szlachetnymi lewicowymi ideałami (które – dopowiedzmy – w latach 50. np. wdrażał w ramach Hufca Walterowskiego Jacek Kuroń) ostatecznie górę wzięły nacjonalizm i zamordyzm (stąd przywołanie skrótu nazwy Obozu Narodowo-Radykalnego – organizacji zdelegalizowanej w roku 1934 przez władze sanacyjne za stosowanie przemocy, a będącej w oczach nadwiślańskich progresistów emanacją polskiego faszyzmu).

Antyprawicowa polityka historyczna

Obraz wydarzeń końca lat 60. jest więc naznaczony perspektywą środowiska, które miało swoje sympatie i idiosynkrazje. W roli szwarccharakteru obsadziło ono tzw. partyzantów – działającą w łonie PZPR nieformalną grupę pod przywództwem Mieczysława Moczara. Polityk ten w latach 1964–1968 był ministrem spraw wewnętrznych. I właśnie jego grupie poświęcił swoją książkę Paweł Machcewicz. „Narodowy komunizm po polsku. »Partyzanci« Moczara” to w dużym stopniu świadectwo tego, jak ludzie pokroju autora tej pozycji – czyli mentalnie ukształtowani przez aksjologię bliską etosowi „komandosów” – patrzą na PRL.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.