Obłędach, które popełnili w Pearl Harbor Amerykanie, napisano dziesiątki książek. Zlekceważenie w Waszyngtonie ostrzeżeń wywiadu, a gdy w nie już wreszcie uwierzono, poinformowanie o nich adm. Kimmela zwykłą depeszą, która doszła dopiero po ataku; rozkaz gen. Shorta, by wszystkie samoloty ustawić gęsto na środku pola wzlotów; zlekceważenie meldunku obsługi radaru o nadlatujących samolotach oraz meldunku dowódcy niszczyciela „Ward” o japońskiej miniaturowej łodzi podwodnej… Wszystko to jest znane, opracowane i wielokrotnie było przedmiotem sporów.
O błędach Japonii w zasadzie się nie mówi. No, może tylko o kunktatorstwie adm. Nagumo, który – przestraszony, że gdzieś w pobliżu czają się niewykryte amerykańskie lotniskowce – nie przeprowadził trzeciego nalotu i nie zniszczył magazynów paliwa, co wyeliminowałoby US Navy z akcji na znacznie dłuższy czas. Ale podkreśla się, że w ostatecznym rozrachunku i tak niewiele by to zmieniło.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

