PIOTR WŁOCZYK: Co się stało 26 listopada 1939 r. we wsi Mainila?
VESA NENYE: W tej sprawie panuje dosyć głęboka różnica zdań między Finami a Rosjanami. Poważni historycy nie mają tu jednak wątpliwości i podpisują się pod ustaleniami Finów – Sowieci sami ostrzelali swoje pozycje w wiosce Mainila. Leżała w swego rodzaju worku. Sowieci tak to zaplanowali, że gdyby się bardzo uprzeć, to można było twierdzić, że strzały padły z pozycji fińskich. Stalin szukał casus belli, więc sam go sobie sprawił.
Czy Stalin naprawdę wierzył, że ktokolwiek na świecie kupi tę wersję? Czteromilionowa Finlandia atakująca 40-krotnie większy Związek Sowiecki?
Myślę, że Stalina nie za bardzo to obchodziło. Sowieci potrzebowali jakiegokolwiek pretekstu, by móc się przedstawić jako strona napadnięta, która się broni i przy okazji udziela „bratniej” pomocy fińskim komunistom. Kreml chciał też dzięki temu przekonać swoich żołnierzy, że muszą powstrzymać agresora. To, z jakim nastawieniem żołnierze jadą na front, jest bardzo ważną kwestią.
Mainila i radiostacja w Gliwicach – nietrudno dostrzec tu podobieństwa.
Cel był dokładnie ten sam.
Sowieccy dowódcy mówili żołnierzom, że Finowie będą ich witali jak wyzwolicieli…
Cóż, okazało się, że zamiast kwiatów Finowie przygotowali dla nich inne „powitanie”. Armia Czerwona przygotowywała się od dłuższego czasu do podboju Finlandii, ale w listopadzie 1939 r. te plany zostały wyrzucone do kosza, ponieważ uznano, że takie tempo inwazji byłoby zbyt wolne. Zamiast nich dowództwo miało wdrożyć hurraoptymistyczne wytyczne z Kremla. 21 grudnia 1939 r. Stalin obchodził 60. urodziny. Finlandia miała być wielkim prezentem dla przywódcy...
Na papierze armia ZSRS miała nad Finlandią miażdżącą przewagę. 150 tys. Finów stawiło czoło ponadmilionowej Armii Czerwonej.
Z tego punktu widzenia plan zwyciężenia Finlandii w trzy tygodnie nie wyglądał tak źle. Na papierze nie było jednak widać sowieckich problemów z logistyką i aprowizacją. Nie widać też było efektów wielkich stalinowskich czystek w Armii Czerwonej, które wycięły najlepszych dowódców. Sowieci nie docenili też jednej kluczowej kwestii.