Piotr Zychowicz
To sprawa mało znana, acz fascynująca. W 1940 r. Wielka Brytania i Francja poważnie rozważały… atak na imperium Stalina. Oba mocarstwa doszły bowiem do wniosku, że nie uda się pokonać Niemiec, jeżeli nie odetnie się ich od dostaw ropy ze Związku Sowieckiego. A ponieważ Moskwa była wówczas najbliższym sojusznikiem Berlina, logiczne wydawało się zaatakowanie bolszewików. Brytyjczycy i Francuzi rozważali uderzenie na dwóch kierunkach – na pola naftowe i rafinerie Kaukazu oraz w Finlandii. Na ratunek skandynawskiego państwa zaatakowanego przez czerwonego kolosa miał zostać wysłany potężny, liczący 100 tys. żołnierzy korpus ekspedycyjny.
– Olbrzymią rolę w tej operacji mieli odegrać Polacy – mówił w udzielonym mi przed laty wywiadzie historyk prof. Tadeusz Panecki. – Zgodnie z planem gen. Władysław Sikorski miał przeznaczyć do wspierania Finów brygadę piechoty oraz dywizjon myśliwski. Do akcji miały również przystąpić polskie okręty, które udało się ewakuować we wrześniu 1939 r., a więc „Burza”, „Błyskawica” i „Grom” oraz okręty podwodne „Orzeł” i „Wilk”.
Oddział lotniczy, o którym mowa, to pierwszy polski dywizjon myśliwski (145. w nomenklaturze francuskiej) formowany na lotnisku Bron pod Lyonem. Chociaż z planu ataku ostatecznie nic nie wyszło, to jednostka ta jeszcze długo nieformalnie nazywana była „Dywizjonem Fińskim”, a brygada piechoty, która miała bić się z Armią Czerwoną w Finlandii, to oczywiście Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich gen. Zygmunta Szyszko-Bohusza.
(…)
Cały tekst dostępny w najnowszym numerze miesięcznika!